"Rzeźnik drzew" Andrzej Pilipiuk







Chińczycy poszukujący w Warszawie stuletnich jaj, smutny koniec losu Cthulhu, niezwykła przyczyna wybuchu kolejnej wojny światowej, odkrycie drogi do Edenu… To tylko niektóre z zaskakujących pomysłów, jakimi raczy nas Andrzej Pilipiuk w zbiorze opowiadań zatytułowanym Rzeźnik drzew.

Samego autora nie trzeba chyba przedstawiać żadnemu wielbicielowi fantastyki. Od kilkunastu lat udowadnia, że jest jednym z najpłodniejszych pisarzy w Polsce, a ośmielę się stwierdzić, że również na świecie. Zasłynął przede wszystkim jako twórca bimbrownika i egzorcysty w jednym Jakuba Wędrowycza. W przedstawionym tu jednak zbiorze próżno szukać historii owego jegomościa, znajdziemy tu za to, jak twierdzi wydawca, „solidną porcję grozy i humoru”.

Muszę przyznać, że choć o Pilipiuku słyszałam wiele, to jego pierwsza książka, z jaką miałam styczność. Czym zaowocowało to spotkanie? Cóż… Pan Andrzej zdobył właśnie nową fankę. Książkę czyta się rewelacyjnie i naprawdę żałuję, że wcześniej nie sięgnęłam po liczne płody twórczości tego pisarza.

W skład zbioru wchodzi dwanaście opowiadań, lecz niestety jak to zwykle ze zbiorami bywa, są to opowiadania dosyć nierówne. Pierwsze, dosłownie kilkustronicowe to niejako preludium do tego, co nastąpi  na kolejnych stronach. Czeka nas natomiast wiele niespodzianek – trochę grozy, nieco science fiction, szczypta groteski i mnóstwo celnych uwag. Opowiadania różnią się od siebie zarówno tematyką, jak i obszernością i stylem. Należy jednak podkreślić, że całość czyta się bardzo dobrze, autor ma lekkie pióro i potrafi zręcznie prowadzić czytelnika przez kolejne strony historii.
Najbardziej spodobały mi się opowiadania „Serce z kamienia”, „Bunt szewców” i „Ślad oliwy na piasku”, najmniej natomiast „Sprawa Filipowa” i „Szantaż”. Nie będę opisywała ich treści, gdyż w przypadku krótkich opowiadań mija się to z celem, trzeba samemu po nie sięgnąć, by nie stracić przyjemności czytania.

W Rzeźniku drzew Pilipiuk trochę bawi, trochę poucza i ostrzega, a czasem skłania do refleksji, zwłaszcza w opowiadaniu Bunt szewców, gdy widzimy życie na Ziemi oczami przybysza z innej planety. Oto kilka myśli, które przykuły moją uwagę:

Na Ziemi Kłamców [czyli naszej] pilnuje się prawie wszystkiego, ale od dawna nauczyłem się, że niczego nie pilnuje się dokładnie.

Ziemska cywilizacja dokonała dziwnego skrętu, coś przetrąciło jej kręgosłup. Nie potrafili w porę zatrzymać postępu i teraz technika pożera ich świat. Nawet nie dostrzegają, jak bardzo zmieniła się ich mentalność... Nie umieją już żyć bez ułatwień. Zmiękli, zdegenerowali się, wyrodzili. 

Wejść można prawie wszędzie. Wystarczy przyodziać trochę droższy garnitur […]. Przy całej swej podejrzliwości ci ludzie zdumiewająco łatwo ulegają pozorom.

Polska to dziwny kraj. Z jednej strony każdy spłachetek ziemi w mieście wart jest nieprawdopodobnych pieniędzy, z drugiej w samej stolicy mają dziesiątki hektarów nieużytków. Mieszkania kosztują tyle, że trudno przez całe życie na nie uzbierać, a jednocześnie nie trzeba długo szukać, by natrafić na opuszczone budynki, które bez większego problemu można wyremontować i mieszkać w nich latami. Pies z kulawą nogą się nie zainteresuje.

Warto zwrócić też uwagę na szatę graficzną. Tym razem Fabryka Słów również się postarała,  podoba mi się zarówno okładka, jak i ładny druk, który przyjemnie się czyta. Przede wszystkim jednak naprawdę warto sięgnąć po te opowiadania, ponieważ są tak różnorodne, że z  pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.

Komentarze

  1. Recenzja, jak zresztą wszystkie, jest świetna. Niestety, z lektura muszę poczekać do ferii, a szkoda, bo to chyba ciekawsza książka od podręcznika z chemii...

    OdpowiedzUsuń
  2. Do tej pory z książek Pilipiuka poznałam tylko Jakuba Wendrowycza. Chętnie przeczytam coś jeszcze, zwlaszcze, że to polecasz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam, po prostu uwielbiam. Mam anormalnie ogromny sentyment do tej książki. Zachwyciła mnie stuprocentowo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz