"Wodny labirynt" Eric Frattini


Tytuł Wodny labirynt
Tytuł oryginału 
El Laberinto del Aqua
Autor Eric Frattini
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Stron 416
Data wydania 2010 

W „Piekle” Dantego Judasz Iskariota cierpi najstraszliwsze męki, pożerany od głowy przez wielkie ptaszysko. Samo to imię stało się synonimem zdrady i pazerności, wszystkiego co najgorsze i godne pogardy. (Wodny Labirynt, s. 219)


A gdyby okazało się, że to nie Judasz był zdrajcą? Co jeśli to  jego Jezus Chrystus wybrał na opokę swego Kościoła, a Piotr jedynie przywłaszczył sobie ten zaszczyt? Na te pytanie próbuje odpowiedzieć Eric Frattini, autor thrillera historycznego Wodny Labirynt.

Po przeczytaniu opisu wydawcy obawiałam się książki podobnej do Obietnicy aniołaGłówną bohaterką powieści jest bowiem piękna, młoda i bajecznie bogata archeolog Afdera Brooks, wnuczka znanej na całej świecie kolekcjonerki dzieł sztuki. Po jej śmierci otrzymuje stary manuskrypt, który okazuje się Ewangelią Judasza, zgodnie z którą Judasz nie był zdrajcą, a wykonawcą planu Chrystusa. Taka informacja niewątpliwie wstrząsnęłaby całym chrześcijańskim  światem, więc kardynał Lienart, wielki mistrz grupy Octogonus, robi wszystko, by zapobiec jej upublicznieniu. Morderstwo goni morderstwo, wychodzą także na jaw inne intrygi kardynała, łącznie z jego udziałem w zamachu na Jana Pawła II…

Moda na thrillery wypełnione zagadkami dotyczącymi początków chrześcijaństwa lub innych wielkich tajemnic, zapoczątkowana przez Kod Leonarda da Vinci, nadal trwa. Żaden jednak z kolejnych pisarzy nie odniósł tak spektakularnego sukcesu jak Dan Brown.


Eric Frattini bardzo starał się uwiarygodnić swą powieść podkreślając, że zna osobiście wszystkie opisane miejsca, korzysta ze swojej rozległej wiedzy na temat tajnych służb watykańskich („QueLeer”). Warstwa historyczna książki naprawdę robi wrażenie. Czytelnik może poznać nie tylko szczegóły przebiegu wypraw krzyżowych, ale także wiele ciekawostek historycznych związanych z Wenecją oraz Bliskim Wschodem.


Możliwe, że nie wszyscy o tym wiedzą, ale manuskrypt zwany Ewangelią Judasza naprawdę został odkryty w Egipcie. Po jego odrestaurowaniu i opublikowaniu w 2006 r. okazało się, że przedstawia Judasza jako wybranego przez Chrystusa ucznia, który nie zdradził, lecz wydał Go po to, by Boski plan mógł się wypełnić. Frattini cytuje tekst oryginalnego manuskryptu, ponadto w powieści zostaje on stworzony i odnaleziony w bardzo podobnych okolicznościach, co naprawdę. Autor stworzył alternatywną historię snują nieprawdopodobne wręcz domysły, jak Watykan uniemożliwiałby opublikowanie tego dokumentu, posuwając się nawet do licznych morderstw. W rzeczywistości Ewangelia Judasza wywołała jedynie lekkie poruszenie, z pewnością nie będące rozłamem czy upadkiem Kościoła katolickiego. Co do samego Watykanu, obraz przedstawiony w powieści jest przerażający, sugeruje bowiem, że wiara dawno wyniosła się z Rzymu (s.63) i jest to miejsce, gdzie polityka i intrygi stoją na pierwszym miejscu. Bardziej pasowałoby to do czasów za pontyfikatu Aleksandra VI w XV wieku, gdy zabójstwa i szantaże były na porządku dzienny, co obrazowo przedstawiono w serialu Rodzina Borgów. Osobiście wolę chyba jednak wierzyć, że tak nie jest, a przynajmniej ufać, że watykańscy dostojnicy nie wynajmują na co dzień płatnych morderców w imię obrony wiary.


Niestety, chociaż Frattini z pewnością posiada ogromną wiedzę z różnych dziedzin, talentu pisarskiego nieco mu brakuje. Tak jak opisy miejsc lub wydarzeń historycznych czyta się z dużą przyjemnością, tak dialogi są po prostu męczące. Bohaterowie sprawiali wrażenie schematycznych i niedopracowanych, zwłaszcza główna bohaterko, która (o zgrozo!) jest chodzącym ideałem i ucieleśnieniem marzeń każdego mężczyzny, nawet księdza. Spośród wszystkich postaci najlepiej wypadł chyba diaboliczny kardynał Lienart, którego wypowiedzi lubiłam czytać choćby ze względu na wiele jakże prawdziwych maksym, np. Bogactwo nie zmienia człowieka, […], tylko wydobywa z nich to, co najgorsze (s. 290). Przede wszystkim jednak autor powinien nauczyć się jednej zasady – aby czytelnik czuł dreszczyk emocji, nie można uprzedzać faktów. Tutaj natomiast dosłownie każde morderstwo zostało wcześniej zapowiedziane.


Miłośnicy zagadek i tajemnic, zwłaszcza tych historycznych powinni przeczytać Wodny Labirynt jeśli nie z wypiekami na policzkach, to przynajmniej z pewnym zainteresowaniem. Nie jest to jednak powieść, która zmieni ich życie i na zawsze pozostanie w pamięci. Zapamiętane za to z pewnością zostaną dwa hasła grupy Octogonus. Dlateczego? Przekonajcie się sami. A więc, drodzy czytelnicy: Fructum pro fructo. Silentium pro silentio.


Moja ocena: 4/6

Za udostępnienie egzemplarza książki dziękuję portalowi Secretum, na którym również opublikowano powyższą recenzję.

Komentarze

  1. Bardzo podobają mi się książki Dana Browna, więc na tę też się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, ciekawa ale nie w moim typie.)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz