Tytuł: Błękitny chłopiec
Tytuł oryginału: Blue Boy
Autor: Rakesh Satyal
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2011-03
Stron 312
|
Błękitny chłopiec to debiut literacki Rakesha
Satyala. Książka przyciągnęła mnie ciekawą okładką, za którą włożono pawie
piórko, oraz interesującym opisem przedstawiającym powieść jako „historię
chłopca, który myślał, że jest bogiem”. Brzmiało to wielce zachęcająco, więc
szybko przystąpiłam do lektury.
Tytułowy bohater to mieszkający w Ohio dwunastoletni Kiran, którego
rodzice są indyjskimi emigrantami. Nie jest on typowym chłopcem – najchętniej
spędza czas z dziewczynkami, w tajemnicy maluje się kosmetykami matki i kupuje
lalki, które trzyma pod łóżkiem, by nikt ich nie znalazł. Zamiast na zajęcia
sportowe, jak wszyscy chłopcy w szkole, Kiran zapisuje się na lekcje baletu i
głęboko ubolewa nad kolorem swoich baletek, które okazują się czarne, a nie
różowe, jak sobie wymarzył Nie ma przyjaciół, jest obiektem kpin gdziekolwiek
się pojawi. Jego ostoją jest biblioteka, gdzie spędza wiele wolnego czasu.
Rodzice nie akceptują jego inności. Starają się nie zauważać, że ich wyczekany,
ukochany syn tak różni się od rówieśników. Jego kolejne wybryki stają się dla
nich prawdziwą próbą cierpliwości i tolerancji.
Chłopiec również zauważa, że znacznie odstaje od kolegów i
koleżanek, a szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest, dokonuje
zaskakującego odkrycia – z pewnością jest kolejnym wcieleniem Kryszny! Podobnie
jak hinduskie bóstwo wyróżnia się z otoczenia, jest utalentowanym artystą i
potrafi sprawić, by jego skóra nabrała niebieskiej barwy, oczywiście za pomocą
kosmetyków matki. By jeszcze bardziej upodobnić się do Kryszny, zaczyna zjadać
ogromne porcje masła (z tego słynął błękitnoskóry bóg) oraz postanawia zgłębić
tajniki miłości fizycznej (Kryszna był znany jako doskonały kochanek).
Rodzice Kirana przybyli do Stanów kilka lat przed jego
narodzinami i utrzymują bliski kontakt z innymi
rodzinami, które wyemigrowały z Indii. Regularnie spotykają się na przyjęciach
i modlitwach, kultywują dawne tradycje i próbują zaszczepić w dzieciach
hinduskie wartości. Chłopcu świat ten jest bliski, jednak równie dobrze, a może
nawet lepiej odnajduje się w amerykańskiej szkole, zwłaszcza ceni sobie zajęcia
plastyczne i lekcje baletu.
Rzadko zdarza się, żebym nie polubiła głównego bohatera
książki, którą czytam. Jednak w tym przypadku niestety tak było. Nie ma to
związku z jego odmiennością, gdyż ta mogłaby być nawet urocza, gdyby nie jego
charakter. Kiran okazał się chłopcem zarozumiałym, przekonanym o swojej
wyjątkowości. Jak sam stwierdza 99,9 procent szkoły jest praktycznie
pozbawiona talentu i na tym ugorze istnieje tylko jeden rzadki diament, który
wyziera spod próchniczej ziemi. A tym czterystukaratowym diamentem jestem
właśnie ja. Dokonania innych uczniów nie dorastają nawet do pięt jego
rysunkom, śpiewowi, figurom tanecznym. Poza tym jest donosicielem i
podglądaczem. Chyba fakt, że nikt go nie lubi – ani szkolni, ani hinduscy
znajomi – o czymś świadczy.
Ponadto, tak jak malowanie się i pochłanianie masła w
hurtowych ilościach może wywołać pobłażliwy uśmiech na twarzy czytelnika, to
nie przekonuje mnie wręcz chorobliwe zainteresowanie dwunastoletniego chłopca
seksem. Raziły mnie liczne opisy wrażeń z oglądania Playboya czy Penthousa,
masturbacji czy widoku kochających się ludzi, których podglądał Kiran. W jego
opisach znajdziemy niemal wszystko – poczynając od chłopięcej fascynacji nagim
ciałem, poprzez miłość hetero i homoseksualną, trójkąt czy wykorzystanie
seksualne dziecka.
Chyba jedynym pozytywnym akcentem w powieści stanowią
interesujące opisy życia hinduskiej rodziny, kultywującą tradycyjne zwyczaje.
Autor przede wszystkim przybliża nam nieco hinduską mentalność i kulturę,
pokazuje także problemy imigrantów z asymilacją w nowym miejscu, tak różniącym
się od ich ojczyzny.
Powieść ta miała naprawdę duży, lecz niewykorzystany
potencjał. Mogła to być pasjonująca powieść o dorastaniu i odkrywaniu własnej
tożsamości, dowód na to, że odmienny nie oznacza gorszy. Czegoś jednak tutaj
zabrakło. Choć pomysł był dobry, zawiodło wykonanie. Autor udowodnia, że
potrafi interesująco prowadzić czytelnika przez rozważania chłopca nad swoim
losem po to tylko, by po chwili całkowicie zepsuć ten efekt koszmarnie długimi
opisami, które nic nie wnoszą do powieści.
Po raz kolejny przekonałam się także, że opis wydawcy może
wprowadzić w błąd i zaszkodzić książce. Przekonałam się bowiem, że nie jest to
historia chłopca, który myślał, że jest bogiem, bo ten wątek stanowi jedynie
drobny element fabuły. Jest to raczej opowieść o dwunastolatku, który poprzez
kontakt z pornografią, stopniowo odkrywa swą homoseksualność. Jednak
ostatecznie autor nie pociągnął do końca żadnego z tych dwóch tematów. Gdyby
skupił się na przykład na odkrywaniu odmiennej orientacji przez chłopca,
zaowocowałoby to kontrowersyjną, ale i pasjonującą książką, poruszającą ważny
problem społeczny. Niestety różne wątki zostały rozpoczęte i pozostawione same
sobie Zawiodło również zakończenie, któremu brak puenty i niczego nie wyjaśnia.
Moja ocena: 2/6
Zamierzałam przeczytać tę książkę, ale teraz chyba się nie zdecyduję. Dzięki za ostrzeżenie przed zmarnowaniem czasu :)
OdpowiedzUsuńAleż proszę :)
UsuńSkoro taka niska ocena to sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńNo ja się przy tej książce strasznie wymęczyłam...
UsuńSzkoda czasu na takie czytadła.)))
OdpowiedzUsuńZ początku zapowiadało się świetnie, ale poszło w całkiem inną stronę. w dodatku często cięzko mi się czyta jeśli głowny bohater nie wzbudzi we mnie ciepłych uczuć
OdpowiedzUsuń