Tytuł: Krwawe powroty
Tytuł oryginału:
Many bloody returns
Autor: praca zbiorowa
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2009
Stron 448
|
Po antologii Niech żyje Polska. Hura! nadszedł czas na kolejny zbiór opowiadań wydanych
przez Fabrykę Słów. Tym razem mój wybór padł na Krwawe powroty zawierające trzynaście tekstów, które łączą w sobie
dwa motywy – wampiry i urodziny. Brzmi absurdalnie? Tak też pomyślałam w
pierwszej chwili. Postanowiłam jednak dać tej książce szansę choćby po to, by
przekonać się, jak poszczególni autorzy poradzili sobie z tym dosyć trudnym
zadaniem. Przede wszystkim obawiałam się powielania tych samych schematów, okazało
się jednak, że każde z opowiadań ma oryginalną, różniącą się od innych fabułę.
Czy oznacza to, że wszystkie teksty zawarte w książce są dobre? Niestety, nie.
Możliwe, że się mylę, ale zawsze uważałam, że każdy zbiór
opowiadań powinien otwierać utwór mocny i dobry na tyle, by zachęcić czytelnika
do dalszego czytania. Słaby początek często zniechęca do kontynuowania lektury.
W przypadku Krwawych powrotów mam
mieszane odczucia odnośnie pierwszego tekstu, Nocy Draculi pióra Charlaine Harris, autorki serii książek o
Sookie Stackhouse. Dla fanów Czystej krwi
będzie to prawdziwa gratka, o ile obejrzeli co najmniej trzy sezony serialu, bo
wydarzenia opisane w opowiadaniu znacznie wyprzedzają fabułę w nich zawartą.
Jeżeli jednak losy Sookie nie są komuś znane, może poczuć się nieco zagubiony w
tekście, który sprawia wrażenie wyrwanego z dłuższej opowieści.
Wszystkie teksty są na tyle krótkie, że nie ma sensu
streszczać ich fabuły. Wspomnę jedynie, że wyobraźnia i inwencja twórcza
autorów bardzo mnie zaskoczyła. Wampiry występują pod różną postacią – raz są
głównymi bohaterami, a innym razem postacią drugoplanową lub wręcz epizodyczną,
czasem są dobrzy, a czasem na wskroś źli. W zależności od upodobania pisarza
można je zabić na różne sposoby – jednym przeszkadza światło słoneczne, inni
spacerują po ulicy w samo południe, krzyż i woda święcona też nie działa w
każdym przypadku.
Jak to zwykle bywa ze zbiorami opowiadań różnych autorów,
nie są one równe jakościowo. Znajdziecie tutaj utwory skierowane przede wszystkim
do młodzieży, jak choćby Jak zostałem
nastoletnim wampirem Cradera czy Pierwszy
dzień reszty mojego życia Caine’a. Nie są to słabe teksty, jednak dorosłemu
czytelnikowi mogą wydać się nieco infantylne. Fanom prozy Ann Rice polecam
opowiadanie Zmierzch, dotyczące
etycznych kwestii wampiryzmu. Najbardziej przypadły mi do gustu trzy teksty – Czarownica i wampir Jeanie C. Stein, Czerwony kalosz Tanyi Huff oraz Pora wampirów Elanie Vietes, choć nawet
one nie powaliły mnie na kolana. Pozostałe teksty to szczerze mówiąc czytadła,
które zapomina się wkrótce po zamknięciu książki.
Reasumując, żadne z opowiadań zawartych w tym zbiorze nie zachwyciło mnie na tyle, by czytać
z wypiekami na twarzy. Z drugiej jednak strony teksty są na tyle różnorodne, że
ich lekturę mogę uznać za ciekawe doświadczenie, choć wielką fanką wampirów nie
jestem. Czy warto więc sięgnąć po Krwawe
powroty? Raczej tak, pod warunkiem, że nie nastawicie się na ambitną
lekturę, a szukacie jedynie lekkiego czytadła na sobotnie popołudnie.
Nie przepadam za antologiami, bo rzadko się zdarza, by wszystkie opowiadania trzymały poziom. Podejrzewam, że ten zbiór powstał na fali ogólnej epidemii wampirolubstwa... Chyba jednak podziękuję.
OdpowiedzUsuńOmal nie dostałam jej na ostatnie urodziny, jednak na szczęście wybór mojego darczyńcy padł na ksiązkę kucharską, jak widzę okazała się ciekawsza
OdpowiedzUsuń