Zbiory opowiadań, a
jeszcze lepiej antologie są jak bombonierka. Jak pudełko czekoladek. Mnóstwo
małych, różnorodnych kąsków. Jeśli lubisz czekoladki, takie pudełko to
prawdziwa uczta. Jeżeli zaś jesteś wybredny, również jesteś w dobrej sytuacji.
Czekoladki są małe. Jeżeli któraś okaże się wyschniętą praliną, kolejna równie
dobrze może być smakołykiem, a masz ich do dyspozycji całe mnóstwo.
Tak oto Jarosław Grzędowicz, jeden z najpopularniejszych
polskich pisarzy fantasy wprowadza nas w świat Polski widziany oczami Klubu
Twórców, lub też jak niektórzy wolą Klubu Tfurcuf. Napisany przez niego wstęp
do niniejszej antologii to emocjonujący powrót do lat, gdy czołowi obecnie
pisarze fantasy, jak chociażby Grzędowicz, Piekara czy Komuda, dopiero
zaczynali pisać, wspierając i udoskonalając wzajemnie swój warsztat. W 2009 r.
Klub Tfurcuf obchodził dwudziestopięciolecie istnienia. Z tej okazji
postanowiono wydać antologię opowiadań autorstwa członków Klubu i pisarzy z nim
związanych. Tak powstał dwutomowy zbiór opowiadań Niech żyje Polska. Hura!, którego motywem przewodnim, jak sama
nazwa wskazuje, jest Polska i Polacy.
Pierwszy tom składa się z dziesięciu opowiadań, które różnią
się zarówno czasem, jak i miejscem akcji, ale także natężeniem elementów
fantastycznych. Jak to zwykle bywa ze zbiorem prac różnych autorów, różnią się
także poziomem. Niektóre z nich to prawdziwe perełki, przez inne ciężko będzie
przebrnąć, a pozostałe zwyczajnie zapomnicie w momencie odkładania książki na
półkę.
Po rewelacyjnym wstępie przechodzimy do opowiadania Farewell
Blues, również autorstwa Grzędowicza. Akcja dzieje się w niedalekiej
przyszłości, gdzie kontrola państwa nad obywatelami przekroczyła poziom z
Orwellowskiego Roku 1984. Dodatkowo światu grozi zagłada, a
pomocną dłoń wyciągają kosmici. Jest to bardzo porządny tekst z zaskakującym
zakończeniem, który naprawdę zachęca do kontynuowania lektury.
Następnie mamy Projekt Marszałek Marcina Baryłki.
Tutaj również wybiegamy w przyszłość, gdy rozwój technologii pozwolił na dość
powszechne użycie sztucznej inteligencji. Pewnego dnia okazuje się jednak, że
dzięki eksperymentowi udało się stworzyć AI w postaci Józefa Piłsudskiego.
Marszałek nie zamierza jednak słuchać niczyich poleceń ani próśb, ma własne plany.
Opowiadanie utrzymane jest w lekkim, dosyć żartobliwym stylu, dzięki czemu
czyta się je szybko i przyjemnie.
Trzeci tekst to Czas nie czeka na nikogo Michała
Studniarka, nostalgiczny powrót do dawnej Warszawy. Razem z bohaterem
spacerujemy po ulicach stolicy, która na naszych oczach zmienia się, pokazując
swój przedwojenny czar i klimat.
Zabity, którego autorem jest Feliks W. Kres, to z kolei
historia mężczyzny zamordowanego na ulicy przez grupę wyrostków. Przez pomyłkę
anioła jego dusza utknęła na miejscu zbrodni. Mógłby dostać się do Nieba,
jednak warunkiem jest uwierzenie w Boga, a tego nie potrafi zrobić bez
widocznego dowodu Jego istnienia. W pamięci utkwiło mi zwłaszcza jedno zdanie:
Bóg i człowiek – obaj
bezradni. Jeden bał się uwierzyć bez dowodów; drugi nie mógł dać dowodów bez
wiary.
Kolejne opowiadanie to Brulion Jacka Drewnowskiego. Jako
jedyne nie posiada ani jednego elementu fantastycznego, a jednak jego
zakończenie po prostu miażdży. Jest to opowieść o ludzkim okrucieństwie,
podłości i obojętności, rozgrywająca się w okresie stanu wojennego.
Kolejny tekst Serengeti Iwony Żółtowskiej to
niestety totalny niewypał. Historia nowobogackiej rodziny, która jedzie na
wakacje do Afryki jest nudna i zwyczajnie męcząca. Nie podobał mi się ani styl
pisania, ani pomysł autorki, więc z ulgą dokończyłam ostatnią stronę i
przeszłam do prawdziwej perełki tej antologii.
Wilczyca Jacka Komudy przenosi nas w czasy Polski szlacheckiej,
gdzie waszmościowie stanowili własne prawo, a honor i słowo było warte więcej
niż złoto. Akcja biegnie wartko, mamy tu pojedynki, ucieczki, zwykłe bicie po
mordzie i wspaniałą staropolszczyznę. Jednym słowem – cudeńko!
Po tym dosyć długim opowiadaniu mamy chwilę wątpliwego
wytchnienia w postaci kilkustronicowej Sprawy rodzinnej Mirosławy
Sędziowskiej. Choć pomysł jest niezły, sposób pisania również, opowiadanie
skończyło się zanim tak naprawdę się rozpoczęło.
Następny tekst to coś w sam raz dla miłośników teorii
spiskowych. Bohaterem Czasu życia Jana Atmańskiego jest
urzędnik bankowy, który odkrył, jak sprawić, by jego klienci żyli dłużej i
szczęśliwiej. Niestety stał się przez to niewygodny dla niektórych ludzi i
instytucji. Komu przeszkadza to rewolucyjne odkrycie? Przekonajcie się sami.
Na zakończenie mamy kolejną perełkę w postaci Pięknej
i grafa autorstwa Tomasza Kołodziejczyka. Znajdziecie tu wizję Polski
całkowicie odmienną od znanej, gdzie magia funkcjonuje na równi z karabinami, a
ziemie na zachód od Odry opanowały złe moce. Znajdziecie tu także elfy, które
zasymilowały się z Polakami, wbrew hasłom Polska
dla Polaków, głoszonym przez niektórych nacjonalistów.
Podsumowując, mimo kilku słabszych tekstów, pierwszy tom Niech żyje Polska to zbiór naprawdę
dobrych opowiadań, które mogę szczerze polecić zwłaszcza fanom fantastyki.
Za udostępnienie egzemplarza książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów oraz portalowi Secretum.pl, na którym również została opublikowana powyższa recenzja.
Bardzo zacne nazwiska w tej antologii i choć krótka forma nie jest moją ulubioną, a i dość sceptycznie odnoszę się do "szlachetkowego" nurtu w polskiej fantastyce, to widzę tu parę fajnych opowiadań.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę niewielu jest autorów, którzy potrafią napisać dobre opowiadanie. Nie ma co ukrywać, krótka forma potrafi być sztuką, ale w większości przypadków to zwykły chłam. Na szczęście w prawie każdym zbiorze opowiadań można znaleźć perełki warte przeczytania, które wynagradzają te niezbyt dobre utwory :)
UsuńJa zawsze omijam antologie szerokim łukiem, ale tu, po Twojej ocenie i opisie, widzę, że warto byłby się z "Niech żyje Polska. Hura!" zapoznać : )
OdpowiedzUsuńWielbię Grzędowicza od czasu "Pana Lodowego Ogrodu", więc sięgnę po tę antologię, choćby ze względu na niego :)
OdpowiedzUsuń"Pan Lodowego Ogrodu" to cudo! :)
Usuń