Tytuł Homo bimbrownikus Seria Jakub Wędrowycz Tom 6 Autor Andrzej Pilipiuk Wydawnictwo Fabryka Słów Data wydania 2009-08 Stron 360 |
Jakub Wędrowycz to postać kultowa, znana (choćby z nazwiska)
wszystkim fanom polskiej fantastyki. Egzorcysta-amator, bimbrownik i socjopata
przyzwyczaił nas do rubasznego języka, pijackich burd i bijatyk w knajpach oraz
niekonwencjonalnych metod ratowania świata przed całkowitą zagładą. Homo bimbrownikus to szósty i póki co
ostatni tom opowiadań o przygodach bohaterskiego wojsławickiego menela.
I z przykrością muszę stwierdzić, że niestety jest to tom zdecydowanie słabszy
od poprzednich.
Książka składa się z czterech części – trzech krótkich
opowiadań, które mają za zadanie zaostrzyć apetyt czytelnika przed tytułową
mini-powieścią Homo bimbrownikus. Taki
aperitif przed daniem głównym. Szkoda, że obydwa okazały się dosyć
ciężkostrawne.
Pierwsze opowiadanie,
Ostatnia misja Jakuba, opisuje losy Jakuba tuż po jego śmierci, która
wywołała spore zamieszanie zarówno w niebie, jak i piekle. W kolejnym tekście,
zatytułowanym Cyrograf, Wędrowycz przenosi się w czasie i pomaga pewnemu
szlachcicowi-warchołowi odzyskać cyrograf z rąk samego diabła. Natomiast Ochwat, ostatnie krótkie opowiadanie, to
ponowne spotkanie z Pawłem Skorlińskim, znanym już z poprzednich części przygód
Wędrowycza. Podobnie jak poprzednio biznesmen wspólnie z amerykańskim reżyserem
kręcą w Polsce film, na potrzeby którego Skorliński sprowadza z okolic
Czarnobyla dosyć niezwykłe stworzenia.
Wszystkie trzy teksty są na wskroś „pilipiukowskie” i byłyby
naprawdę niezłe, gdyby nie fakt, że na odległość wieje od nich odgrzewanym
kotletem. Praktycznie wszystkie wykorzystane w nich pomysły pojawiały się w
poprzednich opowiadaniach o przygodach egzorcysty-amatora i próżno szukać w
nich czegoś oryginalnego. Zwłaszcza, jeśli czytelnik ma już za sobą lekturę
choćby Kronik Jakuba Wędrowycza, czy
też Weźmisz czarno kure…
I tak oto dotarliśmy do głównego tekstu w książce, a
mianowicie Homo bimbrownikus.
Muszę przyznać, że mam co do niego bardzo mieszane uczucia. Z pewnością nie
można odmówić autorowi oryginalnych pomysłów i zaskakujących zwrotów akcji. Wędrowycz dość nieoczekiwanie zostaje wynajęty przez sołtysa Dębinki, której
neandertalscy mieszkańcy znani są zapewne wszystkim fanom Jakuba. W zamian za
ostatnią na świecie flaszkę bimbru pędzonego przez samego Rasputina, Wędrowycz ma odnaleźć i sprowadzić do domu syna
sołtysa. W opowiadaniu pojawiają się m.in. tajna jednostka CBŚ współpracująca z
watykańskim oddziałem inkwizycji, sekta Słowian składająca Światowidowi krwawe
ofiary, paleolityczny szaman, zmotoryzowani Wikingowie i alternatywne
rzeczywistości. A wszystko to okraszone absurdalnym czarnym humorem.
Nadmiar może być jednak jeszcze gorszy niż niedostatek i w pewnym momencie poczułam się nieco przytłoczona nadmiarem
postaci i zwrotów akcji. Zwłaszcza, że Wędrowycz w tej książce to już nie jest
ten sam bimbrownik i socjopata, który zaskarbił sobie moją sympatię w
poprzednich tomach. Powieści brak jest tego specyficznego, wojsławickiego
klimatu, do którego przyzwyczaił nas poprzednio Pilipiuk. Bimbru jakoś nie
widać, więcej jest tu gadania niż bijatyki, a i sam Jakub zrzucił niemalże
całkowicie maskę wioskowego przygłupa i zaczął niemalże filozofować.
Mam szczerą nadzieję, że pan Andrzej nie powiedział jeszcze
ostatniego słowa w sprawie Wędrowycza, a Homo
bimbrownikus to jedynie drobny wypadek przy
pracy. Z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnego tomu przygód egzorcysty w
gumofilcach – i wierzę, że będą to opowiadania, a nie powieść, bo krótkie formy
zdecydowanie lepiej wychodzą autorowi.
Lekturę książki mogę polecić chyba jedynie zagorzałym fanom
prozy Pilipiuka i jego wędrowyczowskiej sagi. Nie jest natomiast dobrym
pomysłem rozpoczynać swoją przygodę z Jakubem od Homo bimbrownikus, gdyż może ona zniechęcić do sięgnięcia po
poprzednie tomy serii.
Moja ocena: 4-/6 (i to tylko ze względu na duży sentyment do Wędrowycza)
A oto jak sam autor zachęca do sięgnięcia po tę książkę :)
Szkoda tylko, że tego typu fantastyka zupełnie mnie nie pociaga :(
OdpowiedzUsuńKiedyś też tak miałam, aż w moje ręce wpadły "kroniki Jakuba Wędrowycza" :)
UsuńJeszcze nie czytałam żadnej książki tego autora, ale kusi bardzo i zacznę może od początku w takim razie :)
OdpowiedzUsuńPierwszą część zdecydowanie polecam :)
UsuńNie znam tego autora i jakoś niekoniecznie kusi mnie do przeczytania tej książki ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że Pilipiuk to pisarz dosyć specyficzny, ale poza kilkoma wyjątkami mi jego książki bardzo odpowiadają :)
UsuńOch jaka szkoda, że ten tom taki kiepski według Ciebie... Ale i tak przeczytam :-). Na razie poluję na tom drugi. Pierwszy był rewelacyjny i jak ktoś nie czytał, to bardzo polecam :-).
OdpowiedzUsuńZgadzam się, pierwszy tom jest świetny :) Drugiego nie miałam jeszcze okazji czytać, ale trzeci też mu dorównuje :)
UsuńNo cóż, wydaje się ze to coś lepszego maiło być ;)
OdpowiedzUsuńA okładka (i sam tytuł) wywołują wybuch śmiechu u mnie ;)
Cała seria okładek z Jakubem jest rewelacyjna :D
UsuńZapowiedź autora - miodzio... Homo bimrownikusa nie znam, ale to, o czym piszesz, to dość znany efekt na siłę przeciąganych serii, by wydoić znoszącą złotę jaja krowę co do kropelki :-)... Podobne odczucia wzbudziła we mnie jego seria "Oko jelenia", którą zaczęłam, a po trzech tomach musiałam zawiesić lekturę na czas nieokreślony...
OdpowiedzUsuńO tak, zapowiedź jest genialna :) Szkoda, że książka już niezbyt... Sama przymierzam się, żeby przeczytać "Oko Jelenia", ale jakoś mi ciągle nie po drodze...
UsuńRaczej nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńNie znam tego autora, a za jego książki przynajmniej na razie podziękuję. No chyba, że znajdę w bibliotece pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńNa początek polecam "Kroniki Jakuba Wędrowycza", ale gdy znajdziesz "Weźmisz czarno kure..." to też możesz się skusić :)
UsuńNa razie sobie odpuszczę, ale może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Jakuba Wędrowycza:D Poznałam go nie dość dawno i czekam na kolejne spotkania (czyt. jak ktoś zwróci do biblioteki:P)
OdpowiedzUsuńA które części już czytałaś? Ja niestety też muszę czekać na zwrot kilku w bibliotece. A najlepsze (najgorsze) jest to, że ktoś trzyma drugi tom od lipca zeszłego roku :/
UsuńWydaje mi się że problem wynika z pisania tej książki na siłę. Pilipiuk był trochę przymuszony przez czytelników, którzy żądali od niego dalszych przygód Wędrowycza. On natomiast poszedł w tym czasie w trochę innym kierunku - przykładowo cykl "Oko Jelenia" które uważam za świetny. Tego ostatniego tomu przygód Wędrowycza nie czytałam, ale nie jesteś jedyną osobą krytykującą tą książkę więc raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPo "Oko Jelenia" muszę w końcu sięgnąć, ale ciągle mi nie po drodze...
UsuńNie odpuściłam lektury, nie żałuję.
OdpowiedzUsuńZaczynałam od "Rzeźnika drzew" - genialna książka. Resztę dzieł Pilipiuka siłą rzeczy wyższej porównywałam do "Rzeźnika...", niestety na ich niekorzyść.
A mi się z kolei "Kroniki..." podobały dużo bardziej niż "Rzeźnik...". Niestety nie mogę tego powiedzieć o tej książce :(
UsuńBardzo zachęcający filmik ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Andrzeja Pilipiuka, a z Jakubem Wędrowyczem czytałam tom pierwszy i czwarty (pierwszy bardziej mi się podobał).
To jest chyba problem serii o Wędrowyczu. Im dalej w las, tym nieco gorzej, choć 3 tom też mi się bardzo podobał :)
Usuń