Tytuł Martwe Jezioro
Tom 1
Cykl Przygody Madsa Voortena
Autor Marcin Mortka
Wydawnictwo Fabryka Słów Stron 306
Data wydania 2011
|
Marcin Mortka to pisarz znany coraz szerszej grupie
miłośników polskiego fantasy. W jego książkach często pojawia się bliska mu
tematyka skandynawska – jest absolwentem skandynawistyki. Z każdą kolejną
powieścią Mortka zaskakuje czytelników swoją wszechstronnością, choć w każdej
przemyca mniejszą lub większą dawkę fantastyki. W swoim dorobku ma już powieści
fantasy, której akcja toczy się w średniowieczu, alternatywną historię Europy
XX wieku, fantasy historyczne, horror, a nawet książkę dla dzieci – rewelacyjne
„Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu”. „Martwe Jezioro” to z kolei
pierwszy tom nowego cyklu z gatunku heroic fantasy.
W wywiadzie przeprowadzonym przez portal Kocham Książki autor zdradził, co skłoniło go do napisania „Martwego Jeziora” i jak
kształtowały się pomysły do realizacji tej książki:
To bardzo długa
historia. Od zawsze marzyłem o napisaniu klasycznego dark fantasy z czasów swej
młodości, książki podsyconej muzyką Clannad i Blind Guardian, blaskiem świec i
zapachem mgły. Okazało się, że jestem za stary na snucie opowieści typu Smocza
Lanca, bo fabuła niespodziewanie zaczęła mi się wić, wykręcać, narowić i
rozrastać. I tak powstał Mads, twardy, niezniszczalny weteran, który nie zawaha
się obrzucić smoka stekiem przekleństw. Tak powstało tytułowe Martwe Jezioro,
miejsce mroczne i owiane legendami. Tak powstali towarzysze Madsa, ludzie
zagadkowi, skomplikowani, kipiący od emocji. Tak powstał świat, upokorzony i
smutny do bólu, balansujący na krawędzi zagłady*
Świat przedstawiony w powieści został podbity przez armię
Smoczycy, która tchnęła Przekleństwa na wszystkie zamieszkujące go narody,
uniemożliwiając im tym skuteczną obronę. Kolejno pozbawiała poszczególnych
ludzi tego, co było ich największym atutem i dumą – mowę, możliwość zapadnięcia
w sen, rozróżnianie barw. Niektórych skazała na przedwczesne umieranie po
osiągnięciu wieku dwudziestu lat, a innych kazała zabić co do jednego. By
jeszcze bardziej zniewolić ludzi, stworzono smoczy kult, a jego Strażniczki z
zawziętością tropiły i niszczyły wszelkie zarzewia buntu czy choćby drobne
ślady herezji. Sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna wraz z
pojawieniem się Smocząt, potomków Smoczych, które niszczyły miasta i wsie,
szerząc powszechną panikę. W końcu nastał tak trudny czas, że zaczęto określać
go mianem Końca, wszystko bowiem wskazywało, że świat chyli się ku upadkowi.
Akcja powieści toczy się wokół Martwego Jeziora, cieszącego
się ponurą sławą miejsca przeklętego, z którego nikt nie wraca. Na temat tego,
co znajduje się na drugim brzegu krąży wiele mniej lub bardziej prawdopodobnych
opowieści. To właśnie jedna z takich historii skłoniła głównego bohatera, Madsa
Voortena, weterana i chodzącej legendy ostatniego powstania przeciwko władzy
Smoczycy, do złamania zakazu i przeprawienia się na drugi brzeg. W wyniku
zbiegu okoliczności towarzyszy mu kilka barwnych i oryginalnych postaci –
porywczy rycerz Malhorn, jego tajemniczy towarzysz, była smocza Strażniczka i
pozbawiony głosu Istvaan, porozumiewający się z otoczeniem poprzez gadającego i
przeklinającego jak szewc kruka. Ptaszysko to jest zdecydowanie moim
największym ulubieńcem w tej powieści. Fabuła książki skupia się na ich
przeprawie przez jezioro, podczas której natykają się na wiele niespodziewanych
przeszkód, oraz pobycie na drugim brzegu.
Mortka pełnymi garściami czerpie z popularnych w fantastyce
motywów i łączy je ze swoimi oryginalnymi pomysłami. Jak w typowym fantasy
rozgrywającym się w czasach przypominających średniowiecze, spotkamy tu elfy
(choć niezbyt często), krasnoludy (choć o nich są jedynie wzmianki),
czarowników (choć nietypowych) i oczywiście smoki. Te ostatnie różnią się
między sobą niemal jak ludzie – potężna Smoczyca podbiła świat, ale nie całe
jej potomstwo odziedziczyło po niej inteligencję. Przynajmniej jednego smoczego
przygłupa wystarczy bowiem pogonić wystarczająco soczystym przekleństwem, co
udowadnia nam główny bohater w scenie, w której go poznajemy. Bardzo spodobał
mi się świat stworzony przez autora, a zwłaszcza poszczególne narody, z których
każdy wyróżnia się odmiennym talentem. Jest to bardzo przyjemny powiew
świeżości, która odróżnia „Martwe Jezioro” od wielu innych książek tego samego
gatunku.
Niestety, nie obyło się bez kilku wpadek, które sprawiają,
że książka traci nieco swój urok. Autor rozpoczął narrację w bardzo lekkim
tonie, jednak w trakcie atmosfera zmienia się z dowcipnej w bardziej poważną,
wręcz smętno-mroczną. Powieść w ostatnim rozdziale to już nie jest ta sama
historia, którą czytaliśmy na pierwszych kartach książki. Rozczarowało mnie
także poprowadzenie wątków głównych bohaterów, którzy początkowo stanowili
interesującą grupę, a każdy intrygował i krył w sobie tajemnicę. Wielka szkoda,
że wraz z postępem akcji, kolejno albo tracili swoją wyrazistość, albo autor
niejako przestał się nimi interesować. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie cyklu
zostanie to nadrobione.
Niemniej jednak, z niecierpliwością czekam na zapowiadaną
„Drugą burzę”, kolejną część serii. „Martwe jezioro” polecam zaś wszystkim
fanom polskiej fantasy, gdyż mimo kilku niedociągnięć nadal jest ona przykładem
dobrej prozy.
Moja ocena: 4+/6
Raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ze względu na gatunek czy opis? :)
UsuńKilka razy próbowałam się z nią zmierzyć ale nie wyszło, nie wiem czemu ale nie potrafi mnie do siebie zachęcić
OdpowiedzUsuńU mnie z kolei entuzjazm słabł z kolejnymi rozdziałami, ale i tak ogólnie wyszło na plus ;)
UsuńTakie fantasy zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wydaje sie ciekawe, uwielbiam takie książki :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Martwe jezioro" trochę z mieszanymi uczuciami i nie mogłam się zdecydować, podoba mi się, czy nie. Były fragmenty rewelacyjne, inne znudziły i znużyły mnie swoją powtarzalnością, choć przecież akcja pędzi na łeb na szyję (ale zauważ, że zawsze według jednego schematu). Niedawno ukazała się druga część. Będziesz czytać? Bo ja się jeszcze waham.
OdpowiedzUsuńMam taki zamiar, bo liczę na to, że zostanie rozwinięty wątek Pohorca z krukiem, choć obawiam się, że akcja będzie skupiona przede wszystkim na Madsie i Strażniczce, która mi średnio przypadła do gustu.
UsuńZresztą muszę sięgnąć, bo mam teraz wrażenie jakbym skończyła książkę w połowie, a lubię zakończone historie :)
W takim razie poczekam na recenzję;-)
UsuńJedne, co zachęca mnie do lektury "Martwego Jeziora" to samo Martwe Jezioro jako miejsce owiane złą sławą. Smoki, krasnoludy - to mnie odstrasza.
OdpowiedzUsuńAle jak już wspomniałam, w powieści został jedynie odnotowany fakt, że krasnoludy istnieją. Nie znajdziesz tu ani jednego krasnoludzkiego bohatera ;)
UsuńPozostają smoki. ;P
UsuńWybrałam Cię do zabawy oTAGowani - fajnie by było, gdybyś zechciała wziąć w niej udział:)
OdpowiedzUsuńMam ogromną chęć przeczytać, którąś z książek Marcina Mortki :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie stopniowo Mortkę odkrywam :)
UsuńJa tez słyszałam o nim wiele dobrego :))))
UsuńKiedyś chyba będę musiała przekonać się do polskiej fantastyki...
OdpowiedzUsuńPolska fantastyka jest najlepsza na świecie :)
UsuńUwielbiam fantastykę, ale jeszcze nie słyszałam o tym autorze ;) Bardzo chętnie przeczytam jakąś jego książkę, jeżeli nadarzy się okazja ;)
OdpowiedzUsuńJa tyle dobrego nasłuchałam się o Mortce, że w końcu postanowiłam wziąć się za jego książki :)
UsuńJak będę miała okazję to czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńzapowiada się bardzo ciekawie:)
OdpowiedzUsuń