Konik morski to jedyny przedstawiciel fauny, u którego
samiec, nie samica, wydaje na świat młode. Bohater tej książki to jedyny (a
przynajmniej jedyny, którego sam zna) mężczyzna w Pradze, który w końcu
betonowych lat osiemdziesiątych nie chce stać żonie na drodze do kariery
naukowej i nie bardzo wiedząc, w co się pakuje, bierze na siebie opiekę nad
trzyletnim synkiem.*
Podróże konika morskiego
to pełna ciepłego humoru, w znacznej mierze autobiograficzna, powieść autorstwa
Petra Šabacha, czeskiego pisarza, który zdobywa w Polsce coraz większą
popularność. Wielokrotnie wznawiana w Czechach, w naszym kraju ukazała się po
raz pierwszy dzięki wydawnictwu Afera.
Książka ma formę dziennika, w
którym główny bohater opisuje kolejne dni, jakie mijają mu na opiece nad
synkiem, Pepinem. Pierwsze tygodnie to pole walki, na którym ścierają się jego
wyobrażenia na temat tego, jak upływa typowy dzień opiekuna żywiołowego
trzylatka z szarą rzeczywistością. Okazuje się bowiem, że nie wszystko
prezentuje się w tak różowych barwach, jak można by przypuszczać.
Właściwie nie
mam na co narzekać. Zaraz pójdziemy sobie na dwór, będziemy rozmawiać,
rozglądać się, wygrzewać na słoneczku, potem sobie coś zjemy i jakoś nam czas
zleci. Po obiedzie się położymy, a po drzemce znowu pójdziemy na spacerek.
Matko jedyna, przecież to żadna filozofia!
Bohater z niejakim przerażeniem
odkrywa, że nie wszystko idzie tak, jak to sobie zaplanował. Przeżywa chwile
grozy, gdy „gubi” dziecko, zostawia go na chwilę samego z filiżanką gorącej
kawy, czy w towarzystwie nowego kolegi – małego brutala i sadysty. Zdaje sobie sprawę, że musi mieć
oczy niemalże dookoła głowy, bo nigdy nie wiadomo, jaki pomysł wpadnie Pepinowi
do głowy. Co gorsze, synek nie zawsze ma ochotę na to, co on. Wizja dobrej
zabawy, jaką planuje dla dziecka ojciec, różni się od planów trzyletniego
chłopca.
Jednak wbrew pozorom miesiące,
jakie bohater spędził z synem w domu, uważa za najlepszy okres w swoim życiu.
Więzi, jaką nawiązał z Pepinem nie da się niczym zastąpić. Ojciec odkrywa
kolejne zalety obecnego stanu rzeczy, łącznie z poznaniem wielu atrakcyjnych
mamuś w parku.
Podróże konika morskiego
są napisane w niezwykle lekki, humorystyczny sposób. Nie brak w nich momentów,
po przeczytaniu których czytelnikowi ciurkiem lecą łzy śmiechu po policzkach.
Jednocześnie nie jest to jedynie dowcipna opowieść o zamianie ról i łamaniu
stereotypów. Obok nieskrywanej dumy z syna, bohaterowi towarzyszy także lęk o
przyszłość chłopca, o to, czy będzie w stanie zapewnić mu bezpieczeństwo i uchronić
go przed strachem i bólem.
Serdecznie polecam tę książkę
wszystkim wielbicielom dobrej, lekkiej, ale wartościowej lektury, a przede
wszystkim rodzicom, którzy z pewnością odkryją w głównym bohaterze cząstkę
siebie samych.
* opis wydawcy
Mam w planach, ale narazie ta książka będzie musiała jeszcze troche poczekać.
OdpowiedzUsuńz chęcią bym ją przeczytała
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Ja też bardzo bym chciała przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJak na razie chyba sobie odpuszczę tą książkę;)
OdpowiedzUsuńZ Sabachem mialam do czynienia jakiś czas temu i póki co - spasuję:) Muszę chyba dorosnąć do czeskiego humoru:))
OdpowiedzUsuńPS Dodałam do linków - mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko:)
Podobno humor w "Podróżach..." jest dużo łagodniejszy niż w pozostałych powieściach Sabacha, choć mi osobiście trudno jest to stwierdzić, gdyż jest to jego jedyna książka, jaką miałam przyjemność czytać :)
UsuńPs. Jakie linki masz na myśli? Obserwowane blogi? Jeśli tak, to naturalnie nie mam nic przeciwko :)
Pozdrawiam
oj zachęca do siebie, szczególnie że tematyka wychowywania dzieci jest mi ostatnio bliska
OdpowiedzUsuńMi także, dzięki czemu książkę czyta się z podwójną przyjemnością :)
UsuńTak sobie pomyślałam, że w ogóle nie wiemy, co się dzieje za naszą południową granicą... Jakoś mnie zachęciłaś swoją recenzją:-)
OdpowiedzUsuńMasz rację, Sabach jest tak naprawdę pierwszym czeskim autorem, z jakim mam do czynienia. jak widać, było warto :)
UsuńBrzmi zachęcająco, więc w przyszłości może się skuszę;)
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka pozytywnych recenzji tej książki. Na początku nie byłam do niej przekonana ale stopniowo zmieniam zdanie :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę ciekawa lektura.
OdpowiedzUsuńJa tymczasem skusiłam się na "Tam gdzie pogrzebany jest pies” Marcina Dyjasińskiego i czekam cierpliwie, aż książka ta trafi w me ręce. :)
Ciekawy tytuł. Z chęcią przeczytam jeśli trafi w moje ręce.
OdpowiedzUsuń