Tytuł Biała kobieta na zielonym rowerze Autor Monique Roffey Wydawnictwo Nasza Księgarnia Data wydania 2011-09 Stron 424 |
Na okładce „Białej kobiety na zielonym rowerze” można
przeczytać zapowiedź, że jest to „poruszająca i ponadczasowa historia miłosna”,
dlatego też sięgając po nią spodziewałam się odprężającej, wakacyjnej lektury.
Jednak już po kilkunastu stronach zdałam sobie sprawę, że co jak co, ale z pewnością nie jest to lekki romans. Książka wciąga od pierwszych stron, porusza i wstrząsa do głębi. To nie tylko historia związku dwojga ludzi, których łączy miłość, a dzieli nienawiść i całkowite niezrozumienie, ale także opowieść o rasizmie, władzy oraz złudnej wierze w lepsze jutro i drugiego człowieka.
Jednak już po kilkunastu stronach zdałam sobie sprawę, że co jak co, ale z pewnością nie jest to lekki romans. Książka wciąga od pierwszych stron, porusza i wstrząsa do głębi. To nie tylko historia związku dwojga ludzi, których łączy miłość, a dzieli nienawiść i całkowite niezrozumienie, ale także opowieść o rasizmie, władzy oraz złudnej wierze w lepsze jutro i drugiego człowieka.
Głównymi bohaterami powieści są George i Sabine
Hardwoodowie, para 75-latków od ponad pięćdziesięciu lat mieszkające na
Trynidadzie, niewielkiej wyspie na Morzu Karaibskim. Ich małżeństwo jest w
rozsypce już od wielu lat, nieustanne pretensje, niewypowiedziane żale i
wzajemne niezrozumienie oddaliły ich od siebie już dawno temu. Mężczyzna
obsesyjnie wręcz zauroczony egzotyką tego miejsca od początku ich pobytu na
wyspie korzystał z jego dobrodziejstw – pracy na wyższym stanowisku niż w
Anglii, wdzięków pięknych ciemnoskórych kobiet i możliwości wykupywania gruntów
za bezcen. Nie dostrzegał przy tym lub nie chciał dostrzec niechęci swojej żony
do życia w tak odmiennym świecie, która stopniowo przerodziła się w nienawiść
do tego miejsca i otaczających ją ludzi.
Pewnego dnia George odnajduje listy, jakie przed laty Sabine
pisała do Erika Williama, charyzmatycznego przywódcy
partii narodowej PNM, a potem premiera Trynidadu i Tobago. Listy te nigdy nie
zostały wysłane, pozwalały jednak kobiecie wylać z siebie frustrację i rodzące
się pytania, pomagały uporządkować swoje myśli i zrozumieć otaczający ją świat,
który tak różnił się od tego, jaki znała w Europie. Z zapisków wyłania się
obraz niepokornej i zbuntowanej kobiety, która miała odwagę stawiać niewygodne
pytania. Jej duch został ostatecznie złamany przez brak zrozumienia i wsparcia
ze strony męża, a przede wszystkim przez kraj, w jakim przyszło jej spędzić
cały życie. Sabine od pierwszych chwil nie znosiła Trynidadu – jego namacalnego
wręcz gorąca i niechęci miejscowej ludności do białych mieszkańców. Dopiero
listy otwierają George’owi oczy na to, jak nieszczęśliwa i osamotniona jest
jego żona. Postanawia ponownie zasłużyć na jej szacunek i miłość, co nieuchronnie
prowadzi do tragedii.
Monique Roffey świetnie przedstawiła ludzkie charaktery,
bohaterzy są wiarygodni i zwyczajnie ludzcy. Dotyczy to także postaci drugoplanowych, choć autorka skupia się na Sabine i
George’u. Tak jak w życiu, nic nie jest tu czarno-białe, a dzięki
przedstawieniu dwóch punktów widzenia, ciężko jest jednoznacznie oceniać ich
postępowanie.
Drugim istotnym wątkiem jest przedstawienie realiów życia na
Trynidadzie i panującego na nim rasizmu, i to rasizmu dwustronnego. Zanim do
władzy doszła partia Erika Williama, wyspa była podległa Wielkiej Brytanii, a
biali posiadali znaczne przywileje kosztem pozostałych mieszkańców. Powszechne
było upokarzanie lub obraźliwe ignorowanie czarnoskórej
służby w domach i obsługi w lokalach
publicznych. Jednak po rewolucji, jaka ogarnęła Trynidad na przełomie lat
50-tych i 60-tych, sytuacja się odwróciła. Większość Europejczyków opuściła
wyspę, a ci, którzy zostali musieli się zmierzyć z prześladowaniem ze strony
miejscowej ludności.
Roffey ukazuje jak silny wpływ na całą wyspę miały lata
niewolnictwa. „Koniec ery jaśniepaństwa”, hasło wyborcze Williama, brzmiało dla
ciemnoskórej ludności jak objawienie, lecz okazuje się, że „czarna władza” może
być równie zła jak i ta „biała”. A czasem nawet gorsza. Lata kolonializmu miały
także duży wpływ na mentalność Europejczyków, którzy byli przyzwyczajeni do
tego, że „im się należy”. Poczucie władzy uderza do głowy i utrwala
rozpowszechnione stereotypy. Polityczna poprawność jest tak naprawdę jednym
wielkim mitem, który w wielu miejscach po prostu nie istnieje i jeszcze bardzo
długo nie będzie.
Książka porusza trudne problemy i stawia pytania, na które
wielu nie chciałoby poznać odpowiedzi. Czy jest książką łatwa i przyjemna? Nie.
Czy zatem powieść jest warta przeczytania? Zdecydowanie tak. Polecam!
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia.
Zgadzam się, że jest to ciekawa książka i godna polecenia.Taka się właśnie wyłania z Twojej recenzji.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na wygrywajkę z książką, która się dzisiaj kończy i drugą z zakładkami do ksiązek.http://natanna-mojezaczytanie.blogspot.com/
UsuńKsiążka raczej nie w moim guście, więc sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńWprawdzie preferuję książki z nutkę grozy, jednak i na takie czasami mam ochotę. Będę o książce pamiętać, z racji tego że fabuła przedstawia się dość ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie:) Chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńHmmm... mimo dobrej recenzji, książka jakoś do mnie nie przemawia... więc raczej ją sobie daruję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie
Osobliwy dość tytuł, ale tematyka mnie zaintrygowała:-)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu książki mogę szczerze potwierdzić, że tytuł został dobrany idealnie :)
UsuńZapowiada się bardzo ciekawa książka. Nie słyszałam o niej wcześniej, a widzę, że warto przeczytać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco, więc może jak już przebrnął przez wszytskie zaległe ksiązki to sięgnęł :)
OdpowiedzUsuńKsiążka obowiązkowo do zdobycia! <3
OdpowiedzUsuńGdyby nie te wątki rasistowskie i ogólnie obyczajowe, pewnie bym sobie odpuściła tę powieść jako kolejną historię miłosną; zaciekawiłaś mnie i przy nadarzającej się okazji chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Tej historii miłosnej jest tam tak naprawdę niewiele :)
UsuńPozdrawiam!
Zapowiada się nader wyjątkowa i zapadająca w pamięć lektura, czyż nie? ;)
OdpowiedzUsuńPlus za wiek bohaterów, to takie "inne".
Zgadzam się, wiek bohaterów nietypowy, przez co lektura jest znacznie ciekawsza :)
UsuńZapowiada się ciekawie. Romanse w ogóle mnie nie fascynują, z przesłaniem czy nie, ale czasem robię wyjątki :)
OdpowiedzUsuńWydawało mi się, że udało mi się to zaznaczyć w recenzji - wbrew opisowi to nie jest romans. Zdecydowanie nie :)
UsuńZabrzmiało intrygująco, dlatego porozglądam się za nią w najbliższym czasie;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam ale już mi się podoba. Chciałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńMnie zauroczyła okładka, recenzja spotęgowała to wrażenie. Poszukam :)
OdpowiedzUsuńMaz rację, oładka ma coś w sobie :)
UsuńRzeczywiście, pomyślałabym, ze to romans, a od takich raczej trzymam się z daleka. Ale widzę, że bym się znacząco pomyliła ;)
OdpowiedzUsuńW pierwszej myśli - nie dla mnie, raczej bym spasowała. Jednak ..... jednak nie, zamierzam jej poszukać bo coś mnie do niej ciągnie
OdpowiedzUsuńA taka wakacyjna okładka...
OdpowiedzUsuńDlatego tak mnie zmyliła na początku ;)
Usuń