Tytuł Brama Zdrajców Tytuł oryg. Traitor's Gate Autor Edgar Wallace Wydawnictwo Damidos Data wydania 2012-04 Stron 206 |
Po raz kolejny wydawnictwo Damidos postanowiło przybliżyć
polskim czytelnikom poczytną powieść sprzed kilkudziesięciu lat. Niedawno
mogliście przeczytać recenzję „Kwiaciarki" Ksawerego de Montepin z końca
XIX wieku. Tym razem przyszła kolej na „Bramę zdrajców",
awanturniczo-kryminalną powieść pióra Edgara Wallace'a, wydaną po raz pierwszy
w 1927 roku.
Lata 20. XX wieku. Richard Hallowell jest młodym oficerem,
służącym w gwardii w Tower, niegdyś słynnym więzieniu, a obecnie największym
skarbcu Imperium Brytyjskiego. Mężczyzna zamierza oświadczyć się uroczej młodej
kobiecie, Hope Joyce, w której kocha się do szaleństwa, jednak na przeszkodzie
temu staje jej zagadkowa przeszłość. Nikt, nawet sama Hope, nie zna jej
pochodzenia, ani rodziców, co ze względu na obowiązujące konwenanse,
automatycznie wyklucza ją jako kandydatkę na żonę oficera. W tym samym czasie
brat Richarda, Graham, który dopiero co wyszedł z więzienia, przyjmuje zlecenie
od miejscowego szefa kryminalnego światka. Planuje on dokonać „skoku
stulecia" i ukraść najpilniej strzeżony skarb Tower, klejnoty królewskie.
W fabule znajdziemy wszystkie niezbędne elementy, by
powstała dobra powieść awanturnicza: wyjątkowo brawurową kradzież, porwanie,
strzelaninę, pościg, intrygi, sekrety przeszłości, a nawet indyjskiego księcia
z haremem i niecnymi zamiarami. Jednak w przeciwieństwie do typowego kryminału
już od samego początku doskonale wiadomo, kto i jakie przestępstwo zamierza
popełnić. Przez znaczną część książki akcja rozwija się powoli, a przestępcy
udoskonalają swoje plany. Natomiast gdy dochodzi już do „godziny zero" i
realizacji tych zamierzeń, wydarzenia nagle nabierają błyskawicznego tempa. I
mimo że można się domyśleć zakończenia powieści, to nie wpływa to znacząco na
przyjemność czytania, a rozwiązania niektórych wątków mogą zaskoczyć.
Książka została napisana blisko 90 lat temu, w epoce jakże odmiennej
od współczesności, i czuć to niemal na każdym kroku, zarówno w języku, jak i
konstrukcji postaci. Choć połowę bohaterów stanowią zatwardziali kryminaliści,
nie ma tu ani jednego słowa uznanego powszechnie za wulgarne. W swojej powieści
autor przedstawił świat, którego już nie ma – z jednej strony pełnego
konwenansów, a z drugiej elegancji i pewnego starego uroku. Dla miłośników
starych, angielskich powieści, a zwłaszcza kryminałów, atmosfera tego świata
będzie z pewnością jednym z największych plusów tej powieści.
Warto wspomnieć kilka słów o autorze, który był postacią
nietuzinkową. Zanim rozpoczął karierę pisarską, służył przez kilka lat w
korpusie wojskowym w Południowej Afryce, a potem przez krótki czas był
korespondentem prasowym. Dopiero sukces pierwszej powieści sprawił, że Wallace
odnalazł swoją drogę w życiu. Dosyć szybko zdobył popularność, a jego literacki
dorobek naprawdę robi wrażenie – niemal 170 powieści, 17 sztuk teatralnych oraz
liczne scenariusze filmowe, m.in. do pierwszego „King Konga". Ciekawostką
jest fakt, że Wallace nigdy nie pisał osobiście swoich książek – jako
nowoczesny człowiek, wszystkie powieści dyktował do tuby dosyć popularnego
wówczas dyktafonu Edisona, a nagrany przez niego tekst przepisywała potem
maszynistka.
Książka została wydana w poręcznym, kieszonkowym formacie, a
okładka przedstawiająca kruka, będącego symbolem Tower, na tle murów dawnego
więzienia, przyciąga uwagę. Niestety widniejące na niej hasło („Scotland Yard
na tropie złodziei królewskich klejnotów") zachęcające do sięgnięcia po
nią jest mylące i może wprowadzić czytelnika w błąd. Po pierwsze, jedyną
przedstawicielką policji występującą w powieści jest dosyć ekscentryczna
kobieta-detektyw, która pojawia się tu i tam, ale jej obecność nie wnosi
niczego istotnego do fabuły. Po drugie, akcja powieści nie skupia się na
poszukiwaniu złodziei, a na przygotowywaniu się przestępców do kradzieży.
Podsumowując, choć „Brama zdrajców" nie zapiera tchu w
piersiach, jest przyjemną w odbiorze przyzwoitą powieścią awanturniczo-kryminalną,
która pozwoli czytelnikowi przenieść się na chwilę w atmosferę lat 20. XX
wieku. Lekki styl i interesująca fabuła z pewnością zapewnią Wam kilka godzin
dobrej rozrywki.
Moja ocena: 4/6
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Damidos oraz portalowi Secretum.pl
Tekst stanowi oficjalną recenzję dla Secretum.pl
Tym razem książka mnie jak najbardziej interesuje ;)
OdpowiedzUsuńA więc cieszę się, że tym razem trafiłam ;)
UsuńKsiążka jak wino - rok 1927 brzmi nader kusząco. Mam wrażenie, że nawet okładka wygląda nieco "staro".
OdpowiedzUsuńTeż mi się od razu skojarzyła z takimi starymi kryminałami :)
UsuńTakie stare kryminały mają jednak swój urok i czar, choć czasem śmieszą naiwnością. Wallace to jakby nie było klasyk gatunku, dobrze, że ktoś chce jeszcze o nim pamiętać. Czasami wśród tych stareńkich powieści kryminalnych można znaleźć prawdziwe perełki.
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nic wcześniej Wallace'a nie czytałam... Ale masz rację, momentami mogą nieco takie stare książki nieco śmieszyć, ale podchodzę do nich z dużym sentymentem. Na fali tej nostalgii chyba też wezmę się z powrotem za Alexa, bo w niedzielę mąż upolował kilka starych wydań na kiermaszu :)
UsuńJeśli masz na myśli Joe Alexa, tego Alexa, to strasznie zazdroszczę! Słomczyński jest debeściak, i jako tłumacza i jako Alex...
UsuńWspominasz, że została napisana blisko 90 lat temu? O matko... a ja w ogóle o niej nie słyszałam. Hmmm... zobaczę, może w bibliotece ją wynajdę :)
OdpowiedzUsuńWydano ją w latach 20-tych XX wieku, ale o ile się nie mylę, w Polsce to dopiero pierwsze, świeżutkie wydanie :)
UsuńOby była w bibliotece, bo koniecznie muszę przeczytać :D
OdpowiedzUsuńW najbliższym czasie nie, ponieważ mam dużo zaległości książkowych i chciałabym się zabrać za najbardziej "ceglastą" serię na świecie - Grę o Tron :D Ale kryminały lubię, więc jeżeli znajdę czas, to jak najbardziej będę miała tę książkę na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńOstrzegam, że jak zaczniesz "Grę o tron" to skończysz na "Tańcu ze smokami". Ze mną tak było - ciurkiem przeleciałam od razu przez wszystkie części, tak mnie wciągnęło :)
UsuńTrzymałam przez chwilę w łapkach i wyglądała fajnie, aczkolwiek kompletnie nie mój gatunek ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, może się skuszę.;D
OdpowiedzUsuńPrzeczytam dla klimatu. Świetnie, że pojawiają się wznowienia starych powieści. Będę wypatrywać w księgarniach :)
OdpowiedzUsuńJa książkę mam jeszcze przed sobą, a zapowiada sie niezły kryminał taki, jakie lubię.
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie:)
OdpowiedzUsuńAch te niecne zamiary ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka w sam raz dla mnie :)
Oj zachęca do siebie, wydaje sie taka "barwna"
OdpowiedzUsuń