Tytuł Zaginione Wrota Tytuł oryg. The Lost Gate Seria Mithermages series Tom 1 Autor Orson Scott Card Wydawnictwo Prószyński i S-ka Data wydania 2012-5 Stron 448 |
Orson Scott Card to jeden z najpopularniejszych
amerykańskich pisarzy science fiction i fantasy. Jest autorem m.in. cyklu o
Enderze, opowieści o Alvinie Stwórcy i sagi „Powrót do domu". Łącznie w
swoim dorobku ma 53 powieści, 68 opowiadań i 17 dramatów, a nie powiedział
jeszcze ostatniego słowa. Jego najnowszym dziełem są „Zaginione wrota"
otwierające nowy cykl (Mithermages series).
Zastanawialiście się kiedyś, czy w starych legendach i
mitach tkwi ziarno prawdy? I dlaczego greccy bogowie mają swoje odpowiedniki w
mitologii rzymskiej lub nordyckiej? Odpowiedź jest prosta – wszyscy oni żyli
naprawdę i byli potężnymi magami, pochodzącymi ze świata Westil,
podporządkowali sobie poszczególne żywioły i pomagali ludziom, którzy ich
czcili. Byli wśród nich Magowie Wody, Ziemi, Kamienia i Drzew oraz Przyjaciele
Zwierząt, ale najpotężniejsi byli Magowie Wrót, potrafiący zaginać
czasoprzestrzeń, nie bez powodu nazywani także szaleńcami, oszustami i
figlarzami. Jednak pewnego dnia Loki, nordycki mag wrót, nie tylko pozamykał
wszystkie istniejące na świecie magiczne przejścia, ale także zamknął na zawsze
Wielkie Wrota do Westil. Od tego czasu, bogowie odcięci od swej ojczyzny, która
dawała im moc, osłabli i odeszli w zapomnienie. Zachowali wprawdzie swoje
talenty, jednak były one znacznie słabsze i nie tak spektakularne. Bogowie z
poszczególnych religii stworzyli hermetyczne rodziny i w odosobnieniu, z dala
od ludzkich siedzib, żyją do tej pory...
Trzynastoletni Danny North należy do nordyckiej rodziny,
która osiadła w Stanach Zjednoczonych i żyje w małej wiosce, w spokojnej
dolinie w Zachodniej Wirginii, do której nigdy nie zapuszczają się zwykli ludzie.
Jest synem władców, najpotężniejszych magów, a jednak nie wykazuje żadnego
talentu magicznego. Jego jedynymi atutami są inteligencja i szybkie
przyswajanie obcych języków, to jednak nie wystarczy, by zostać zaakceptowanym
przez Northów. Powszechnie zaczął być już uznawany za nic nie wartego drekkę,
czyli osobę pozbawioną choćby krztyny magii. Aż pewnego dnia Danny odkrywa, że
jednak ma w sobie moc i to nie byle jaką – jest magiem wrót. Nie jest to jednak
powód do radości, a raczej wyrok śmierci. Od czasu występku Lokiego, wszyscy
magowie wrót są bezlitośnie zabijani nawet przez własne rodziny. Chłopiec
ucieka więc z osady i stara się przetrwać w świecie suszłaków, jak magowie
nazywają zwykłych ludzi. Jego śladem podążają jednak tropiciele, którzy nie spoczną
dopóki go nie dopadną.
Card zabiera nas w niezwykłe pasjonujący świat, gdzie
rzeczywistość i współczesność łączy się z mitologią, tworząc mieszankę
wybuchową. Pierwsze rozdziały opisujące wioskę bogów, ich talenty i codzienne
zwyczaje były najbardziej wciągającym fragmentem książki. Co wcale nie oznacza,
że pozostała część jest słabsza. Dużym atutem powieści jest oryginalny pomysł
pisarza, który stworzył fascynującą fabułę i interesujących bohaterów bez
korzystania z tak popularnych ostatnio schematów – nie znajdziecie tu żadnych
wampirów, wilkołaków czy demonów, a magowie w niczym nie przypominają
mamroczących pod nosem staruszków wymachujących drewnianymi różdżkami. Autor w
pomysłowy sposób wykorzystał wiele elementów mitologicznych, które zgrabnie uzupełniają
wymyśloną przez niego historię.
Akcja płynie wartko i obfituje w liczne zaskakujące
wydarzenia, które nie pozwalają się nudzić. Wprawdzie znacznie spowalnia w
chwili, gdy Danny opuszcza wioskę i spotyka pierwszego suszłackiego towarzysza,
złodzieja Erika, jednak trwa to chwilowo. Jest to zdecydowanie najsłabszy
fragment powieści, warto jednak przez niego przebrnąć, gdyż potem zostanie nam
to wynagrodzone z nawiązką. Nieco niezrozumiałe wydawały mi się także niektóre
opisy, na przykład w jaki sposób działają i zachowują się tworzone przez
Danny'ego wrota, jednak i na to jestem w stanie przymknąć oko, gdyż nie
wpłynęły one znacząco na odbiór całej książki.
Gdy poznajemy głównego bohatera, jest on smutnym chłopcem,
upokarzanym przez niemal całą rodzinę. Nikt nie chce się z nim przyjaźnić, bo
nie wykazuje żadnego talentu magicznego. W miarę jak Danny odkrywa drzemiącą w
sobie moc, stając się coraz silniejszy i potężniejszy, wykazuje coraz więcej
cech charakterystycznych dla magów wróg, m.in. Lokiego, Hermesa czy Merkurego.
Staje się nieco zarozumiały i z coraz większą przyjemnością chwali się przed
innymi swoim talentem i wiedzą oraz płata im psikusy, czasem dosyć brzemienne w
skutkach. Choć pozornie może się wydawać rozpuszczonym dzieciakiem nie mającym
do nikogo szacunku, nie sposób przestać go lubić. Należy też pamiętać, że taka
jest już natura maga wrót i nic nie można na to poradzić, choć ostatecznie
Danny stara się poskromić nieco swój charakter.
Powieść czyta się błyskawicznie nie tylko dzięki wciągającej
fabule i wartkiej akcji, ale także lekkiemu stylowi, w jakim została napisana.
Czego jak czego, ale z pewnością Cardowi nie można odmówić talentu i nie bez
przyczyny jest tak płodnym i popularnym pisarzem. Książka przyciągnęła mnie
swoją okładką – na czarnym rozgwieżdżonym niebie widać starą księgę, z której
otwartych stron bije jasny blask. Od razu można się domyślić, że kryje w sobie
jakąś magiczną tajemnicę i długo nie mogłam się doczekać, by się w nią
zagłębić. Teraz, gdy jej lektura jest już za mną, nie mogę się doczekać
kolejnego tomu! Polecam!
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka oraz portalowi Secretum.pl
Tekst stanowi oficjalną recenzję dla Secretum.pl
Już od jakiegoś czasu poluję na tę książkę, może w koncu dostanęł ją w swoje ręce :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją recenzją, książka godna przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka już jest na mojej liście do przeczytania. Czeka tylko na swoją kolej i przypływ gotówki :P
OdpowiedzUsuńMimo, że tak pozytywnie oceniłaś "Zaginione wrota" raczej tej pozycji nie przeczytam. Nie lubię fantastyki, a opis książki w ogóle mnie nie zachęcił.
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie, i choć nie jestem wielką fanką fantastyki - ta pozycja trafi na moją listę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Po książkę z całą pewnością sięgnę, tylko jeszcze nie wiem, kiedy :(
OdpowiedzUsuńAle mam ją wpisaną na moją "listę życzeń", więc o niej nie zapomnę :)
Szczerze mówiąc, trochę się z tym Cardem pogubiłam. Całkiem niedawno wyszedł przecież "Tropiciel", również początek wielotomowej sagi. Z tego co piszesz, wynika, że "Zaginione wrota" są pod wieloma względami podobne do "Tropiciela" - nastoletni wyalienowany chłopiec jako protagonista, który dysponuje szczególnymi umiejętnościami... Zbyt wiele tu paraleli. I to też ma być wielotomowy cykl??? Po co on zaczyna dwa podobne cykle naraz?... "Tropiciela" przeczytałam, w miarę usatysfakcjonowana, sądziłam, że "Wrota" to drugi tom, a tu du...że rozczarowanie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam właśnie opis "Tropiciela" i faktycznie widać wiele podobieństw w obydwu fabułach.
UsuńCiocia Wikipedia twierdzi przy tym, że są to zupełnie nie związane ze sobą serie:
Mithermages series:
"Sandmagic" (1979) – short story
Stonefather (2008)
The Lost Gate (2011) - Mithermages #1
The Gate Thief (forthcoming) - Mithermages #2
Pathfinder series:
Pathfinder (2010)
Ruins (October 2012)
Lubię Carda, nawet bardzo... Cóż pewnie i tak się skuszę.
UsuńNiestety znów nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja! Chętnie się z nią zapoznam. ;D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mój styl. Raczej sięgnę :)
OdpowiedzUsuńKsiążka świetna, również polecam;)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej przekonuje się do tej książki, tym bardziej, że jak na razie nie natknęłam się na negatywne recenzje.
OdpowiedzUsuńUkazało się już tyle pozytywnych recenzji tej książki, że chyba tyle osób nie może się co do niej mylić ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa, a te nawiązania do mitologii po raz kolejny przekonują mnie do tej pozycji
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak chciałabym ją przeczytać. To chyba jedna z tych książek, które umieściłabym w 10 najbardziej pożądanych. :)
OdpowiedzUsuń