Tytuł Ucieczka znad rozlewiska Autor Katarzyna Zyskowska-Ignaciak Wydawnictwo Nasza Księgarnia Data wydania 2012-07 Stron 386 |
Szybkie tempo życia, związany z nim stres i pośpiech
skłaniają coraz liczniejszych mieszczuchów do porzucania wielkich miast i
zaszywania się na spokojnej i cichej prowincji, w zależności od kaprysu – na
przedmieściach lub wręcz na zapomnianym przez Boga i ludzi pustkowiu. Byle
bliżej przyrody i sielskiej wsi, a dalej od wielkomiejskiego zgiełku. Liczne
powieści i seriale kręcone na ich podstawie przekonują nas, że prawdziwe
szczęście czeka na nas właśnie w spokojnej małej mieścinie lub wiosce, gdzie
ptaszki ćwierkają, powietrze jest rześkie, a na każdą z bohaterek czeka
miejscowy przystojniak. Sięgając po najnowszą powieść Katarzyny
Zyskowsiej-Ignaciak, nie sposób jest nie porównać jej do słynnego „Domu nad
rozlewiskiem”, którego główna bohaterka porzuca Warszawę i dopiero na Mazurach
odnajduje swoje miejsce w życiu. Na szczęście „Ucieczka znad rozlewiska” nie
tylko nie wpisuje się w ten schemat, lecz jest wręcz jego odwróceniem.
Główną bohaterką powieści jest niespełna trzydziestoletnia
Franka Melzer, mieszkanka urokliwego, choć nieco sennego i nudnego Kazimierza
Dolnego. Za kilka dni ma się odbyć jej ślub z
Kubą, który kocha się w niej do szaleństwa już od czasów licealnych. Franka ma
jednak coraz poważniejsze wątpliwości, czy na pewno chce tego małżeństwa. Czuje
się zmęczona despotyzmem i zrzędliwością matki, życiem w cieniu starszej
siostry i przygotowaniami do ślubu, do którego nie jest przekonana. Im bardziej zbliża się chwila, w której wypowie
sakramentalne „tak”, tym większe przerażenie ogarnia Frankę, która nie ma
zamiaru spędzić całego życia w małym, białym domku w prowincjonalnym
miasteczku. Efektem tych rozważań jest ucieczka panny młodej sprzed ołtarza i
pośpieszny wyjazd do Warszawy w sukni ślubnej i z rozwianym kokiem. W stolicy
Franka stopniowo wychodzi na prostą dzięki pomocy i wsparciu przyjaciół, a
jednak los nieustannie płata jej kolejne psikusy.
Powieść utrzymana jest w lekkim, żartobliwym stylu, dzięki
czemu jej lektura jest przyjemna i relaksująca. Pierwszoosobowa narracja z
punktu widzenia głównej bohaterki pozwala czytelnikowi lepiej ją poznać i
polubić za bezpretensjonalność, poczucie humoru i odwagę, by w końcu w wieku
trzydziestu lat wziąć życie w swoje ręce. Akcja toczy się szybko i raczej
nieprzewidywalnie, co nie zdarza się często w tego typu książkach, zwykle
pisanych wedle jednego, utartego schematu. „Ucieczka znad rozlewiska” nie jest
może książką wybitną, ale zdecydowanie wprowadza powiew świeżości do tzw.
kobiecej literatury.
Książkę można potraktować jako swoisty manifest głoszący, by
walczyć o swoje marzenia i nie poddawać się biernie losowi. Zarówno Franka, jak
i jej siostra Helena, odnajdują w sobie siłę, by w końcu przestać oglądać się
na innych i ślepo spełniać oczekiwania najbliższych, i wbrew logice iść za
głosem serca, intuicji i własnych pragnień. Choć w życiu Franki pojawia się
kilku mężczyzn, trudno jest nazwać „Ucieczkę…” romansem, ponieważ poza
niedoszłym ślubem i niezobowiązującym flirtem próżno szukać tu innych wątków
miłosnych. Jest to raczej książka o współczesnych polskich kobietach
opowiedziana z przymrużeniem oka.
Autorka przygotowała także miłą niespodziankę dla
czytelniczek jej debiutanckiej powieści, „Niebieskie migdały”. W epizodycznej
roli można tu bowiem znaleźć ich główną bohaterkę, Inę i poznać co nieco jej
dalsze losy. Drugim miłym akcentem jest zamieszczenie
na końcu książki kilku przepisów na fantazyjne dietetyczne dania, które były w „Ucieczce
nad rozlewiskiem” numerem popisowym Franki Melzer.
Powieść Katarzyny Zyskowsiej-Ignaciak świetnie spełnia swoją
rolę lekkiej, relaksującej lektury, która pozwala wypocząć po ciężkim dniu lub
może stanowić przyjemną odmianę po krwistym thrillerze. Fabuła wciąga, a bohaterowie
są wiarygodni i wzbudzają sympatię. Jednym słowem – polecam.
Moja ocena: 4+/6
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia
Recenzja ukazała się także na Lubimy Czytać oraz Na kanapie.
To książka całkowicie w moim guście, zawsze kiedy przeczytam lub obejrzę coś w tym stylu czuję się pozytywnie nakręcona :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, mi po lekkiej, optymistycznej lekturze też od razu poprawia się humor :)
UsuńNo coraz więcej ludzi ma dość życia w biegu i z chęcią przenosi się na wieś, gdzie jest sielski spokój , cisza ;) A książka też bardzo fajna się wydaje.
OdpowiedzUsuńHm, tylko, że ta książka opowiada o drodze w drugą stronę...
UsuńTo musiałam coś źle zrozumieć...
UsuńAlbo nie doczytać. :P
UsuńNo jak tak teraz czytam to musiałam się zarąbać w fabule...
UsuńW sumie ja lubię poczytać książki o różnych ucieczkach na wieś, w ten sposób się odstresowuję na łonie przyrody ;) Ale z tego co piszesz ta książka też zapowiada się bardzo ciekawie, więc jak będę miała okazję to po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńW takim razie przyda Ci się odmiana ;)
UsuńPonieważ zamierzam teraz powoli odciąć się od tego typu książek o szarościach i banalnościach życia, prawdopodobnie ominęłabym tę książkę szerokim łukiem, ale że pojawia się tu słowo-klucz 'Kazimierz', od razu muszę zmienić zdanie. Każdą książkę, której choćby fragment akcji rozgrywał się w tym urokliwym miejscu muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTylko możesz się nieco zawieść - akurat w tym przypadku Kazimierz choć urokliwy nie jest pokazany z najlepszej strony, raczej jak mieścina, gdzie każdy o każdym wszystko wie i panuje powszechna dulszczyzna... :)
UsuńFajny tytuł, ze szpilą...:-) Może, jak będę chciała odpocząć od kryminałów...
OdpowiedzUsuńProlog jeszcze bardziej "kłuje" powieści tego typu, ale potem jest już spokojniej. A odmiana zawsze się przyda ;)
UsuńNie lubię monotonii
Usuńdużo pozytywnych recenzji zbiera ostatnio ten tytuł
OdpowiedzUsuńz chęcią sięgnę po tę książkę, jeśli tylko nadarzy się ku temu okazja :)
pozdrawiam!
Pozornie nie w moim guście. Ale tylko pozornie.
OdpowiedzUsuńTreść tejże książki zachęca nawet i mnie do jej lektury, interesuje mnie postać Franki. Swoją drogą, Franka Melzer - to cudownie brzmi! :)
Myślałam, że to kontynuacja "Domu nad rozlewiskiem":P Ale wygląda, jak dla mnie, na coś o wiele ciekawszego:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie brzmi super :) Zauważyłam ostatnio tendencję do powrotu do dawnych lub nietypowych imion wśród bohaterek polskich powieści - tutaj mamy Frankę, w "Bratnich duszach" była Miśka (Michalina) ;)
OdpowiedzUsuńCzas na Łucję! Uwielbiam to imię. ;)
UsuńŁucja kojarzy mi się chyba jedynie z "Opowieściami z Narnii..." :)
UsuńMi również imię Łucja kojarzy się tylko z serią Lewisa ;)
UsuńMnie ona odstrasza w stu procentach.
UsuńMnie wręcz przeciwnie
UsuńCzyli lekko i przyjemnie na wakacje,
OdpowiedzUsuńAle drobny minusik za ten Kazimierz Dolny ;)
Taka lekka lektura na pewno świetnie sprawdza się na wakacjach, więc być może spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja, a taka lekka powieść na te letnie (choć aktualnie trochę deszczowe) dni jest wręcz idealna.
OdpowiedzUsuńTa książka kojarzy mi się z "Domem nad Rozlewiskiem" ale to tylko moje luźne skojarzenie. Kusi mnie ten Kazimierz :)
OdpowiedzUsuńBo w założeniu ma się kojarzyć, to taki trochę prztyczek w nos autorom tego typu książek :)
UsuńZ racji tego, że TVP Seriale emituje ten serial, podjęłam próby przekonania się do niego - chwilowy odpoczynek od Marszała, trwa jeszcze niecałe trzy godziny - i co? I nic. Książki jak zwykle w najbliższej mojemu miejscu zamieszkania bibliotece nie ma. Mam nadzieję, że JESZCZE jej nie ma, ale też liczę na to, że będzie mi się lepiej z nią współpracowało aniżeli z serialem.
UsuńZachęciłaś mnie tą nieprzewidywalnością fabuły. W takich powieściach zazwyczaj od razu wiadomo, co zdarzy się później, a skoro tutaj tak nie jest to chętnie poczytam o bohaterce, które wreszcie wzięła życie we własne ręce :)
OdpowiedzUsuńW tym przypadku naprawdę byłam zaskoczona, jak to wszystko się potoczyło :)
UsuńTo tym bardziej ciekawie się zapowiada;)
UsuńChętnie bliżej się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że książka mogłaby przypaść mi do gustu. Co jak co, ale zapowiada się naprawdę ciekawie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam .;)
Na razie wystrzegam się takich książek, mam ich już trochę dosyć. Ale może jak mi przejdzie to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Przebudzenie" tej autorki i bardzo mi się spodobało, dlatego już nie mogę się doczekać kiedy zabiorę się za tą książkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A ja ją będę miała, a ja ją będę miała...! Znaczy... yyy... jest późno i nie myślę, stąd ta euforia. :D Seria "Babie lato" od dawna mnie kusi, ale zacznę ją poznawać właśnie od tej pozycji ;)
OdpowiedzUsuń