Tytuł Cichym ścigałam go lotem Autor Joe Alex Wydawnictwo Elipsa Data wydania 2001 Stron 205 |
Joe Aleksa (a właściwie ukrywającego się pod tym pseudonimem
Macieja Słomczyńskiego) nie bez powodu nazywano królem polskiego kryminału,
choć ostatnio został on nieco zapomniany i odsunięty w cień. To właśnie seria
powieści jego autorstwa rozbudziła moją miłość do tego gatunku, gdy miałam
naście lat. Na fali nostalgii i sentymentów postanowiłam więc odnowić znajomość
z twórczością Aleksa i dać się porwać klasycznemu kryminałowi z tzw. starej
szkoły.
„Cichym ścigałam go lotem” to czwarta z kolei część cyklu o
Joe Aleksie, pisarzu powieści kryminalnych, w których opisuje on swój udział w
różnych dochodzeniach policyjnych jako niezależny konsultant. Choć w trakcie
lektury w niczym to nie przeszkadza, na pierwszy rzut oka może brzmieć nieco
zagmatwanie – w jednej książce mamy bowiem trzech mężczyzn o tym samym nazwisku:
autora powieści, głównego bohatera oraz postać literacką, którą ów bohater
stworzył. Tytuł każdego tomu serii o pisarzu-detektywie autor zaczerpnął
z dzieł literackich. W tym przypadku mamy do czynienia z fragmentem „Eumenid”
Ajschylosa.
Nad wodami i lądem, jak
żagiel skrzydlaty,
Bezszelestnym i cichym ścigałam go lotem,
Wreszcie tu go dopadłam, skrytego mordercę.Bezszelestnym i cichym ścigałam go lotem,
I roześmiały się do mnie opary krwi ludzkiej.
Tym razem Alex relacjonuje sprawę śmierci znanego naukowca, sir
Gordona Bedforda. Początkowo została ona uznana za samobójstwo, ponieważ przy
zmarłym znaleziono list pożegnalny. Wszystko komplikuje się jednak, gdy w
biurku mężczyzny policja odnajduje drugi list, w którym podaje on zupełnie
odmienne powody, dla których zamierza targnąć się na swoje życie… Który z nich
jest prawdziwy? Czy sir Gordon popełnił samobójstwo, czy też ktoś mu w tym
„pomógł”? Smaczku dodaje fakt, że w domu obecni byli jedynie najbliżsi mu
ludzie – czy możliwe jest, by mordercą było jedno z nich?
Akcja powieści toczy się przez zaledwie jeden dzień.
Uzbrojony w umiejętność logicznego myślenia, spostrzegawczość i zdolność
kojarzenia najmniejszych nawet faktów Joe Alex wkracza do akcji i mistrzowsko tropi
sprawcę. Książka napisana jest według schematu, jaki w swoich kryminałach często stosowała Agatha Christie – zamknięte miejsce z niewielką ilością potencjalnych
podejrzanych oraz niepozorny, ale diablo inteligentny detektyw, który dzięki
dedukcji rozwiązuje zagadkę, w ostatnim rozdziale szczegółowo opisując swój tok
myślenia, który doprowadził go do takich, a nie innych konkluzji. Na szczęście Alex potrafił
tchnąć w ten schemat własny styl, dzięki czemu czytelnik nie odnosi wrażenia
wtórności czy kopiowania cudzych pomysłów.
Książkę czyta się błyskawicznie. Wprawdzie akcja nie pędzi
tu jak w wielu współczesnych kryminałach i thrillerach, jednak kolejno
ujawniane tajemnice i intrygi bohaterów przykuwają uwagę i rozbudzają
ciekawość. Dzięki niewielkiej objętości (w zależności od wydania powieść liczy
od 140 do 205 stron) jest to świetna lektura na jeden wieczór.
Całą serię o przygodach Joe Aleksa polecam wszystkim
miłośników klasycznych kryminałów. Jeśli podobają Wam się powieści Agaty
Christie, proza Słomczyńskiego także nie powinna Was zawieść.
Moja ocena: 5/6
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Z półki
Kryminały to nie moja bajka :-)
OdpowiedzUsuńChristie uwielbiam, więc chyba pora rozejrzeć się za Słomczyńskim. ;)
OdpowiedzUsuńChoć krótka to zapowiada się bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
U mnie również lektura Joe Alexa zapoczątkowała wielką przygodę z kryminałem, która trwa do dziś... Pamiętam, że wtedy, w wieku lat nastu, "Cichym ścigałam go lotem" zrobiło na mnie piorunujące wrażenie... Chętnie bym sobie to odświeżyła, żeby przetrestować, czy to było tylko młodzieńcze zauroczenie, czy jednak pióro mistrza... Podejrzewam, że jednak to drugie...
OdpowiedzUsuńMistrz, Mistrz! Podobał mi się równie bardzo, jak za pierwszym razem. Żałuję tylko, że od razu wiedziałam, kto zabił (już trzeci raz czytałam tę książkę ;))
UsuńA ja nie pamietam, kto zabil, wiec chetnie sobie przypomne :-)).
UsuńFarciara! Ja za Chiny nigdy nie mogę wyrzucić tego z pamięci... :)
Usuńprzyznam, że nie znam autora, a o serii słyszę po raz pierwszy
OdpowiedzUsuńjednak z tego, co napisałaś, wnioskuję, że książka mogłaby mi się spodobać :)
przypomniałaś mi, że nachapałam się swojego czasu jego książek na jakiejś wymianie i do dziś ich nie przeczytałam... ;-) akurat tej nie posiadam, ale jak tamte mi się spodobają, to pewno i do niej dotrę.
OdpowiedzUsuńAgathę Christie uwielbiam, więc aż wstyd, że jeszcze nie czytałam nic Joe Alexa. Koniecznie muszę to zmienić, cieszę się, że przypominasz o ciekawych powieściach, które nowościami już dawno nie są. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPisanie o samych nowościach byłoby nudne ;) Zresztą jest tyle starszych książek, które są naprawdę dobre :)
UsuńMasz rację :) Czasami dobrze jest porzucić nowości na rzecz tych nieco zapomnianych, ale świetnych książek. Czekam na kolejne perełki na Twoim blogu :)
UsuńNie słyszałam jeszcze o tej ksiące, ale uwielbiam kryminały, więc w wolnej chwili na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńładnie, ładnie, nie wiedziałam, że ktoś jeszcze sięga po Joe Alexa:)
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam (oj) dawno, dawno temu - od Jesteś tylko diabłem - i potem "pożerałam" wszystko co znalazłam:)
OdpowiedzUsuńCzytałem kiedyś, faktycznie niezły kryminał.
OdpowiedzUsuńOdkąd pamiętam moja mama zaczytuje się w kryminałach Joe Alexa:) Nie wiem, czy czytała tę właśnie powieść, ale z pewnością ją o to zapytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Póki co spasuję.
OdpowiedzUsuńAutora znam, mam kilka jego książek w domu, jeszcze ze starej serii z jamnikiem. Chyba też sobie niedługo odświeżę te kryminały :)
OdpowiedzUsuńco d Christie mam mieszane uczucia, zazwyczaj czytałam je żeby sprawdzić czy uda mi się przed końcem odgadnąć kto zabił ale napewno warto sprawdzić jak na naszym gruncie prezentuje się ten gatunek
OdpowiedzUsuń