"Córka kata" Oliver Pötzsch

Tytuł Córka kata
Tytuł oryginału Die Henkerstochter
Autor Oliver Pötzsch
Wydawnictwo Esprit 
Data wydania 2011

Stron 460

Do sięgnięcia po „Córkę kata” skłoniły mnie liczne pozytywne recenzje, jakie przeczytałam na wielu blogach książkowych kilka tygodni temu oraz tajemnicza, pobudzająca wyobraźnię okładka. Nie będę więc ukrywać, że zasiadłam do jej lektury z dosyć wysokimi oczekiwaniami.

Akcja powieści toczy się w ciągu zaledwie siedmiu dni w 1659 roku. W niewielkim bawarskim miasteczku, Schongau, dochodzi do serii brutalnych morderstw dzieci. Na ich ciałach zostały wytatuowane znaki uznawane powszechnie za symbole czarownicy. Mieszkańcy szybko wskazują więc winną – czterdziestoletnią akuszerkę Martę Stechlin, którą dzieci często odwiedzały. Władze miasteczka pragną szybko zakończyć tę niewygodną sprawę, całkiem słusznie zakładając, że długie śledztwo może wywołać istne polowanie na czarownice, a wtedy stosy licznie zapłonęłyby na miejskim rynku. Niezależnie więc od winy aresztowanej kobiety, zarówno czterej burmistrzowie, jak i pisarz sądowy, zdecydowani są skazać Stechlinową na śmierć. Jedynie trzy osoby pragną znaleźć prawdziwego mordercę i prowadzą prywatne śledztwo – kat Jakub Kuisl, jego córka Magdalena i młody medyk Simon Fronwieser.

Powieść świetnie obrazuje szaleństwo polowań na czarownice, jakie opanowało Europę w ubiegłych wiekach. Wystarczyła drobnostka – dobra znajomość ziół, dziwny znak nakreślony patykiem na piasku czy zwykła zawiść, by rzucić oskarżenie na niewinną osobę. A gdy padł choć cień podejrzenia, że dana kobieta może parać się czarami, próżno było przemawiać ludziom do rozsądku. Mając już wybraną ofiarę łatwo obwiniać ją o własne niepowodzenia i problemy – słabe plony, kłótnię z żoną czy chorobę dziecka. Jednocześnie autor piętnuje ludzką obłudę – najgłośniej rzucają oskarżenia ci, którzy dawniej szukali pomocy u domniemanej czarownicy.

Tytuł książki intryguje, ale jednocześnie może wprowadzać czytelnika w błąd. Tytułowa córka kata, Magdalena, jest bohaterką raczej drugoplanową, pierwsze skrzypce gra tu jej ojciec oraz zakochany w niej medyk, Simon. To właśnie postać kata, Jakuba Kuisla, jest jedną z największych zalet tej powieści. Jest to mężczyzna ogromnej postury, silny jak tur, a do tego inteligentny i wyjątkowo jak na tamte czasy oczytany. Z jednej strony poznajemy go jako kata torturującego ludzi w trakcie prowadzonych przesłuchań oraz wykonującego wyroki śmierci, najbardziej znienawidzoną i wzbudzającą lęk osobę w mieście, a z drugiej człowieka uczciwego i tak po ludzku dobrego.

Pötzsch bardzo realistycznie nakreślił także realia przedstawionego świata. Czytelnik ma szansę poznać nie tylko ludzi w kręgach władzy, bogatych kupców i rajców miejskich, ale także dzielnice biedoty, osierocone dzieci i wałęsających się po drogach byłych żołnierzy, którzy po zakończonej wojnie trzydziestoletniej stali się zwykłymi zbirami. Najbardziej zainteresowało mnie przedstawienie rodzin katowskich, które w ówczesnych czasach stanowiły oddzielną, zamkniętą grupę społeczną. Zafascynowała mnie także geneza powstania książki – jej autor wywodzi się bowiem bezpośrednio z rodu Kuislów, a postacie Jakuba Kuisla i członków jego rodziny są udokumentowane historycznie.

Niestety do trzech spraw mam pewne zastrzeżenia. Powieść jest niezwykle obszerna, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że przedstawia wydarzenia, który miały miejsce na przestrzeni kilku zaledwie dni. W związku z tym autorowi nie udało się uniknąć czasem przydługich fragmentów i zbędnych dialogów. Ponadto, choć zakończenie powieści uważam za zadowalające, to jednak nie wydaje mi się zbyt wiarygodne biorąc pod uwagę realia ówczesnych czasów. Szkoda także, że czytelnik jest w stanie znacznie wcześniej odkryć prawdziwych zleceniodawców popełnionych na dzieciach zbrodni, niż czynią to główni bohaterowie.

Niemniej jednak lektura „Córki kata” sprawiła mi dużo przyjemności i mogę ją szczerze polecić miłośnikom wciągających powieści kryminalno-historycznych.

Moja ocena: 5/6


Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Esprit


Recenzja ukazała się także na portalach Lubimy Czytać.

Komentarze

  1. Od dawna mam ochotę przeczytać tę książkę, kupiłam ją już jakiś czas temu, więc nie mam już wymówek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba już nie masz :) A książka jest naprawdę ciekawa, więc warto się skusić :)

      Usuń
  2. Czytałam i miło wspominam. Bardzo dobrze napisana recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się książka podobała tak bardzo, że niemal nie zwracałam uwagi na wspomniane przez Ciebie mankamenty. Poza tym teraz właśnie czytam książkę, której fabułę można streścić w kilku zdaniach, a jest strasznie ciekawa i nie można się oderwać od lektury:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chcę przeczytać! Może w końcu będę miała okazję...

    OdpowiedzUsuń
  5. jest już zamówiona, a po przeczytaniu Twojej recenzji jeszcze bardziej nie mogę się jej doczekac

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dawna zabieram się, żeby przeczytać tą książkę i zawsze brakuje mi czasu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak mnie zaintrygowała ta Twoja recenzja, że muszę po nią sięgnąć ! Już sam tytuł zapowiada coś ciekawego ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że kiedyś wpadnie w moje ręce:)

    OdpowiedzUsuń
  9. poluję na tę książkę i poluję, tylko coś upolować nie mogę ;]

    OdpowiedzUsuń
  10. Okładka i mnie do lektury zachęca. Intrygująca, tajemnicza, z subtelna szczyptą mroku przez wzgląd na niezbyt rzucające się w oczy czaszki.

    Do lektury zachęca mnie zarówno rok, w którym akcja książki się toczy, jak i fakt, że trwa tylko kilka dni.

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę, że wiele osób jest zainteresowanych tą książką, a jeśli kogoś dodatkowo zmotywowałam do sięgnięcia po nią, to bardzo się cieszę:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam nadzieję, że niedługo natknę się na tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pötzsch specjalizuje się w tego typu powieściach - ma być historycznie i wciągająco. Ostatnio odnoszę jednak wrażenie, że zaczyna być bardziej popularny w Polsce niż we własnym kraju...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, "Córka kata" robi u nas furorę. Aż sobie z ciekawości zajrzałam na ciocię Wikipedię i okazuje się, że to dopiero pierwszy tom czteroczęściowej dotąd serii... Szkoda, że nie ma o tym informacji w książce.

      Usuń
    2. Czterotomowa seria? Ciekawe czy u nas będzie wydana do końca skoro nie ma o tym wzmianki...

      Usuń
    3. W 2012 ukazał się czwarty tom, więc ciekawe, czy nie będzie ich jeszcze więcej. Mam nadzieję, że u nas też zostaną wydane, chociaż kto wie...

      Usuń
  14. Spotykam same pozytywne opinie na temat tej książki. Chyba czas najwyższy wejść w posiadanie jej.. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kolejna pozytywna recenzja, a ja nadal się waham czy po nią sięgnąć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij, sięgnij :) A w ogóle nie mogę się dziś dostać na Twojego bloga, bo wyskakuje mi jakieś ostrzeżenie :/

      Usuń

Prześlij komentarz