Tytuł Historie miłosne Tytuł oryginału Odette Toulemonde et autres histoires Autor Eric Emmanuel Schmitt Wydawnictwo Znak Data wydania 2012-02 Stron 360 |
Już dawno temu przekonałam się, że nazwisko Schmitta na okładce
gwarantuje udaną i pełną refleksji lekturę. Kieszonkowe wydanie „Historii
miłosnych”, które ukazało się w lutym bieżącego roku nakładem wydawnictwa Znak, od
razu przykuło moją uwagę i wiedziałam, że muszę je mieć. Jest to wznowienie
zbioru opowiadań o tym samym tytule, wydanym po raz pierwszy dwa lata temu, tym
razem jednak zdecydowano nie dołączać do niego „Tektoniki uczuć”, która
znalazła się w pierwotnej wersji.
„Historie miłosne” to siedem opowiadań, które w subtelny i
poruszający sposób przedstawiają różne odcienie i formy miłości. Każde z nich
jest inne, różnią się pod względem fabularnym i objętościowym, a jednak
wszystkie w nieco odmienny sposób drążą ten sam temat. Można tu znaleźć
historie o zauroczeniu, które zbija z nóg od pierwszego wejrzenia, o miłości
spełnionej i dojrzałej, ale również o uczuciu, które nie miało szansy rozkwitnąć.
Najbardziej poruszyły mnie trzy teksty – „Marzycielka z Ostendy”, „ Zbrodnia doskonała” oraz „Piękny deszczowy dzień”. Pierwszy z nich, najdłuższy i otwierający cały zbiór to opowieść o starej, sparaliżowanej kobiecie, która zwierza się swemu lokatorowi, że gdy była młodą dziewczyną, miała romans z księciem, którego poznała na pobliskiej plaży. Czy ta historia wydarzyła się naprawdę, czy jest to jedynie wytwór wyobraźni samotnej kobiety, której jedynymi towarzyszami przez wiele lat były piętrzące się w salonie książki? „Piękny deszczowy dzień” opowiada z kolei o pięknej, lecz zgorzkniałej kobiecie, która dopiero przy mężu odnajduje chwile szczęścia i spokoju. Niestety to co dobre nigdy nie trwa wiecznie - czy można dalej iść przez życie bez osoby, która nadawała mu sens? Najlepszy i najbardziej zapadający w pamięci utwór to jednak zdecydowanie „Zbrodnia doskonała”, której główna bohaterka po trzydziestu latach szczęśliwego małżeństwa z zimną krwią morduje znienawidzonego męża. Dopiero dwuletni pobyt w areszcie skłania ją do przeanalizowania prawdziwego powodu, który pchnął ją do popełnienia tej zbrodni. Zakończenie tej historii ściska za serce i na pewno długo jej nie zapomnicie.
Eric-Emmanuel Schmitt po raz kolejny dał się poznać jako
mistrz krótkiej formy. Wbrew pozorom, napisanie dobrego opowiadania to sztuka,
która niewielu się udaje. On jednak
opanował ją do perfekcji. Najpierw zachwycił mnie zbiorem „Trucicielka”, a „Historiami
miłosnymi” jedynie ugruntował swoją pozycję wśród grona moich ulubionych
pisarzy. Każdy tekst (może z wyjątkiem nieco słabszej „Kobiety z bukietem”)
został gruntownie przemyślany i nie pozostawia nawet odrobiny niedosytu.
Schmitt z precyzją odmalowuje całą gamę uczuć i emocji,
jakie targają bohaterami jego opowiadań. Daje się poznać jako wnikliwy
obserwator otaczającego go świata. Przede wszystkim jednak nikogo nie potępia,
nie moralizuje, przedstawia życie takim, jakie jest, bez zbędnej patetyczności. W swoich tekstach opisuje zwykłych ludzi, jakich
codziennie mijamy na ulicy; udowadnia przy tym, że historia każdego człowieka
może być niezwykła i warta wysłuchania.
Jestem absolutnie zauroczona „Historiami miłosnymi” i serdecznie
polecam ich lekturę zarówno wiernym czytelnikom Schmitta, jak i osobom, które
dopiero planują poznać jego twórczość.
Moja ocena: 6/6
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Book-Trotter. A jak Wasze postępy przy realizacji wyzwania? :)
widziałam ostatnio tę książkę w biedronce :) trzymałam już w ręce, ale pomyślałam "opowiadania? i to jeszcze o miłości?! niee..." i odłożyłam :) ale teraz zainteresowałaś mnie zwłaszcza tym opowiadankiem gdzie żona morduje męża :D
OdpowiedzUsuńTeż swój egzemplarz dorwałam w Biedronce, za taką cenę aż żal było nie brać ;)
UsuńJuż dawno nie widziałam, żebyś oceniła książkę maksymalnie, a to oznacza, że ta jest godna uwagi, więc z pewnością przeczytam ;D
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam książki, która zrobiłaby na mnie takie wrażenie ;)
UsuńZ zasady nie sięgam po opowiadania, ale maksymalna ocena... myślę, że zaryzykuję :)
OdpowiedzUsuńMam więc wielką nadzieję, że się nie zawiedziesz :)
UsuńEric-Emmanuel Schmitt to jeden z moich ulubionych pisarzy
OdpowiedzUsuńCzyli widzę, że mamy podobny gust czytelniczy, uwielbiam jego książki!
Usuńza opowiadaniami nie przepadam, jednak po Twojej recenzji być może sięgnę po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńTak jak wspomniałam, opowiadania po prostu trzeba potrafić pisać, Schmitt zdecydowanie ma do tego talent :)
UsuńTeż się skuszę na to opowiadanie:)
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam na mojego bloga http://bibliotekamilosnikaksiazek.blogspot.com/
Już od jakiegoś czasu mam na te opowiadania chrapkę. Teraz na pewno ich nie przepuszczę :)
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę w Biedronce :-D
OdpowiedzUsuńO mały włos, a bym ją kupiła. Bardzo lubię tego autora. Jednak wyhaczyłam inną promocję (w Znaku - książki za 10 zł).
Widziałam tę promocję w Znaku, ale nic dla siebie nie upatrzyłam niestety...
Usuń"Marzycielkę z Ostendy" mam na półce, ale wciąż czeka na swoją szansę. Narobiłaś mi ogromnej ochoty na opowiadania Schmitta - sprawdził się już w moich oczach w formie powieściowej i dramacie, czas na opowiadania!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Póki co czytałam jego powieści i opowiadania, i te drugie bardziej mi się podobają. Dramat jeszcze przede mną:)
UsuńP.S. Nadal nie mogę się dostać na Twojego bloga :(
Widzę coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie wiedziałam, że gdzieś widziałam tą książkę :) Niby miałam już nie kupować książek, ale na tą się skuszę, jak jeszcze będzie w sklepie ;p I przeczytam ją w ramach wyzwania czytelniczego u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńSuper :) Jestem ciekawa Twoich wrażeń :)
UsuńPostaram się przeczytać w następnym tygodniu :)
UsuńA więc czekam na link :)
UsuńLubię twórczość Schmitta, więc chętnie przeczytam "Historie miłosne". Twoje wyzwanie zainteresowało mnie i możliwe, że dołączę do niego. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, witamy w zespole :)
UsuńPlanuję od dłuższego czasu poznać tego autora, ale upatrzyłam już sobie inną jego książkę. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńA jaką książkę sobie upatrzyłaś? Póki co czytałam już kilka i żadna mnie nie zawiodła, choć opowiadania Schmitt pisze lepsze niż długie formy.
UsuńPozdrawiam :)
Widziałam ostatnio takie wydanie kieszonkowe w Biedronce. Teraz żałuję, że nie kupiłam. Szkoda :)
OdpowiedzUsuńW mojej wykupili wszystkie egzemplarze w dwa dni ;)
Usuńod zawsze uważałam (bardzo obiektywnie) że tylko Francuzi pięknie potrafią przestawić wiele różnych rodzajów miłości. Gdy tylko to przekonanie blednie pojawia się książka lub film, która mi o tym przypomni. Sadząc z Twojej recenzji to jest własnie taka ksiązka.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, francuskie książki i filmy mają w sobie to "coś", a teksty Schmitta w szczególności :)
UsuńJa bardzo, ale to bardzo rozczarowałam się tą książką. Pierwsze opowiadania wydawały mi się fantastyczne, ale wraz z upływem stron zdawałam sobie sprawę, że wszystkie te teksty są do siebie bliźniaczo podobne. Zakończenia ostatnich odgadywałam już na samym początku. ,,Historiom miłosnym mówię: ,,nie", ale Schmittowi dam jeszcze jedną szansę. Jego ,,Kobieta w lustrze" czeka na mnie na półce.
OdpowiedzUsuń