Tytuł Lalki Autor Karolina Święcicka Wydawnictwo Nasza Księgarnia Data wydania 2012-07 Stron 386 |
Lalka to nieodzowna towarzyszka zabaw większości małych
dziewczynek. Jednak w wielu kulturach nawet niepozorna kukiełka może być uznana
za niebezpieczną i demoniczną. Wystarczy pomyśleć o celach, w jakich
wykorzystuje się laleczki voodoo i człowiekowi od razu ciarki chodzą po
plecach. Prawdopodobnie niewielu z Was wie, że także w kulturze słowiańskiej
obawiano się trzymania w domach wszelkich zminiaturyzowanych figurek
przypominających ludzi ze względu drzemiącą w nich złą naturę. Potem jednak także
do Polski przywędrowała moda na lalki francuskie, niemieckie, a w ciągu
ostatnich kilku lat także japońskie. Super dollfie, bo to o nich mowa, nie są
zwykłymi zabawkami, to unikatowe i niezwykle drogie lalkarskie dzieła sztuki
robione bardziej z myślą o dorosłych kobietach niż małych dziewczynkach. Dla
wielu stają się one dzieckiem, przyjacielem, a czasem także zminiaturyzowaną,
doskonałą wersją właścicielki. Jaki wpływ na ludzkie życie może mieć taka
lalka? Odpowiedź znajdziecie w debiutanckiej książce Karoliny Święcickiej.
Akcja powieści toczy się dwutorowo. Główną bohaterką jest
trzydziestoletnia Monika, zapracowana i ambitna kierowniczka agencji
reklamowej, która po narodzinach córeczki postanawia zrezygnować z pracy na dwa
lata i poświęcić się wychowaniu dziecka oraz prowadzeniu domu. Początkowa
radość mija po około czerech miesiącach i kobietę ogarnia coraz większa
frustracja tym, w jakim kierunku zmierza jej życie. Czuje się wykorzystywana i niedoceniana
przez męża, który nie pomaga jej w obowiązkach domowych i nie rozumie, że
opieka nad dzieckiem to nie permanentne wakacje. W towarzystwie dawnych
koleżanek Monika czuje się niekomfortowo i odnosi wrażenie, że stała się dla
nich człowiekiem gorszej kategorii, ponieważ zrezygnowała z kariery zawodowej
na rzecz mało prestiżowej roli kury domowej. Na ulicy z kolei czuje się wręcz
niewidoczna, dla innych ludzi. Wszystko zmienia się, gdy od nowej sąsiadki
dostaje w prezencie japońską lalkę super dollfie, która ma nieoczekiwany wpływ
na sposób myślenia i zachowanie Moniki. Jednocześnie poznajemy fragmenty pracy
badawczej na temat lalek i rytuałów szamańskich pisanej przez kobietę, która
coraz bardziej zatraca kontakt z rzeczywistością. Choć początkowo wątek ten
wydaje się mało zrozumiały, w końcowych rozdziałach obydwie historie dość
zgrabnie splatają się ze sobą.
Pozornie historia Moniki to opowieść jakich wiele. Ot,
przeciętna kobieta, którą prawdopodobnie dopadła z pewnym opóźnieniem depresja
poporodowa i którą przerastają codzienne obowiązki. A jednak kryje się za nią
coś więcej i nie chodzi tu o subtelny wątek paranormalny, a raczej niezłą
analizę psychiki głównej bohaterki. Choć jej zachowanie wielokrotnie mnie
irytowało, nie można odmówić jej wiarygodności. Podejrzewam, że wiele
czytelniczek, które mają jeszcze świeżo w pamięci pierwsze miesiące opieki nad
nowonarodzonym dzieckiem, odnajdą w Monice wiele swoich cech i nawyków. Przynajmniej
w początkowych rozdziałach.
Wątek drugiej bohaterki, autorki wspomnianej pracy badawczej
wypada raczej słabo, zwłaszcza że przez pierwszą połowę książki wydaje się być
całkowicie niezwiązany z główną fabułą oraz nieco naciągany. Wizyta u
węgierskiego szamana, mieszkającego pod Toruniem wywołała u mnie pobłażliwy
uśmiech, a nie dreszcz ekscytacji. Na szczęście wraz z rozwojem akcji jest już
nieco lepiej. Zafascynowały mnie również informacje na temat roli lalki w wielu
kulturach, które autorka zaczerpnęła z wiarygodnych źródeł podanych na końcu
książki.
Trudno jest mi jednoznacznie powiedzieć, czy powieść ta mi
się podobała, muszę jednak przyznać, że jej lektura całkowicie mnie pochłonęła
i trudno było mi się od niej oderwać. Jedno jest także pewne – już nigdy nie
spojrzę na lalki takim samym wzrokiem, co kiedyś. Cóż, tkwi chyba we mnie dobra,
stara słowiańska dusza, gdyż puste, szklane oczy pozornie zwykłej kukiełki zawsze
budziły we mnie uczucie niepokoju, a po lekturze tej powieści jedynie ono wzrosło.
Moja ocena: 4+/6
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania trójka e-Pik
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia
Recenzja ukazała się także na Lubimy Czytać.
brzmi całkiem zachęcająco, po raz pierwszy słyszę o tej książce, ale zaciekawiła mnie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Książka mi się spodobała, jak uda mi się dostać to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie, szczególnie tym "wpływem" lalki na życie głównej bohaterki. Żadnych konkretów ;) Co do lalek - myślę, że mam podobne odczucia. A okładka... cóż - mnie nieco przeraża.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę u siebie i liczyłam, że to będzie wciągająca powieść. A w lalkach jest coś przerażającego, nie da się ukryć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę u siebie i liczyłam, że to będzie wciągająca powieść. A w lalkach jest coś przerażającego, nie da się ukryć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo interesująco. Chyba się na książkę skuszę. Przeczytam jak tylko wpadnie w moje ręce. :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie skuszę się:(
OdpowiedzUsuńBrzmi niezwykle ciekawie, z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTemat lalek może mocno zahaczać o horror, i to nawet bez voodoo... Nie wiem, każdy chyba ma swoje takie mroczne czułe miejsca, a na mnie szczególnie działają lalki, z tymi martwymi ślepkami... brrr. Ostatnio czytałam pewien kryminał, w którym zbrodniarz traktował zabijane przez siebie kobiety jak lalki, odpowiednio preparując ich ciała. Tak mi się skojarzyło... Jakiś czas temu natknęłam się też przypadkiem na aukcje na ebayu, na których ktoś sprzedawał lalki, do złudzenia przypominające żywe niemowlęta, z prawdziwymi rzęsami, włoskami na łepetynie, winylowej, mięciutkiej skórze... Koszmarnie drogie. A kupujące to jakieś wariatki chyba muszą być...
OdpowiedzUsuńWprawdzie "Lalki" Święcickiej to nie horror, ale doskonale rozumiem, co masz na myśli. Mnie także przyprawiają o gęsią skórkę, a im bardziej przypominają człowieka, tym gorzej. Co do tych lalek przypominających noworodki, to są bodajże tzw. "newborny", także były wspomniane w tej powieści. Powiem szczerze, że mnie przerażają... Zresztą ja mam taką schizę na punkcie lalek, zwłaszcza po pewnym azjatyckim horrorze "Doll master"...
UsuńBardzo lubię tą serię z "czytadełkami kobiecymi" z NK, choć nie po wszystkie książki z tego cyklu sięgam. ;)
OdpowiedzUsuńWas jednak nie rozumiem (Agnieszki i Kasi)! Czemu nie lubicie lalek?
Vicky, ja nie tyle nie lubię lalek, co raczej mnie one przerażają. Zwłaszcza takie porcelanowe ze szklanymi oczami i super dollfie, mają w sobie coś niepokojącego i pewnie gdyby stały u mnie na półce, cały czas podpatrywałabym, czy się nie ruszają...
UsuńHmm, ciekawie brzmi, ale może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńA co do lalek, to mnie też one w pewnym sensie przerażają. Jak byłam młodsza, mój brat lubił wyrywać oczka moim lalkom i do tej pory mam wizję strasznych buziek. I wprost nie mogę oglądać żadnego rodzaju laleczek. Brrr...
:)
zachęca do siebie.
OdpowiedzUsuńCzy te fragmenty pracy badawczej są napisane naukowo czy jakoś przystępnie?
Zdarza się kilka krótkich nieco zbyt zakręconych na mój gust fragmentów, ale zdecydowana większość jest napisana w sposób zupełnie normalny :)
Usuń