Czy książka, której narratorem jest pies może trafić do
serca dorosłego czytelnika? Zdecydowanie tak! „Misja na czterech łapach”
zauroczyła mnie już od pierwszych stron swoją niebanalnością i oryginalnym
tematem. Mimo że opowiedziana jest z punktu widzenia psa, nie mogłaby być
bardziej ludzka.
Główny bohater, Toby, już jako kilkutygodniowe szczenię
trafia do schroniska. Nie jest mu dane zaznać szczęścia, jego życie jest
krótkie, a codzienność wypełniona poczuciem niesprawiedliwości i strachu. To
jednak nie koniec jego historii – wkrótce odradza się on jako śliczny
złotowłosy golden retriever i trafia w ręce ośmioletniego chłopca, Ethana. To
przy nim, jako Bailey, poznaje co to miłość, prawdziwa przyjaźń i oddanie.
Odkrywa także swoją życiową misję – chronić chłopca i dbać o to, by był
szczęśliwy. I choć dożywa swoich ostatnich dni z poczuciem dobrze wypełnionego
obowiązku, ponownie przychodzi na świat jako szczenię. Stara się więc poznać
swoje prawdziwe powołanie i przystosować do nowego życia, cały czas pamięta
jednak Ethana, przy którym czuł się najszczęśliwszy i najbardziej kochany.
W książce poznajemy różne wcielenia głównego bohatera – raz
jest on kundelkiem, innym razem rasowym synem utytułowanego czempiona. Nosi
różne imiona i ma innych właścicieli, jednak sercem zawsze pozostaje wierny
Ethanowi. Na swojej drodze natyka się na różnych ludzi – dobrych i złych,
troskliwych i obojętnych, czasem wręcz okrutnych. Nie ocenia przy ty, postępowania
czy charakteru otaczających go osób, po prostu przedstawia ich tak, jak ich
widzi, a resztę pozostawia czytelnikowi.
Bailey snuje swoją opowieść w sposób prosty, a jednocześnie
fascynujący. Przedstawia świat z punktu widzenia psa, co potwierdza świetną
znajomość Camerona psiej psychiki, reakcji i typowych zachowań. Dużym plusem
jest fakt, że autor nie starał się „uczłowieczyć” bohatera swojej książki, nie
przypisywał mu ludzkich uczuć, emocji czy sposobu myślenia. Dzięki temu całość
brzmi naturalnie i bezpretensjonalnie. Choć Bailey bardzo stara się zrozumieć
postępowanie swoich właścicieli, wiele ludzkich zachowań jest dla niego
niezrozumiałych, czego efektem jest mnóstwo zabawnych psich komentarzy.
Powieść została entuzjastycznie przyjęta w Stanach
Zjednoczonych, gdzie zaczęto już prace nad jej ekranizacją. Kilka miesięcy temu
ukazała się także jej kontynuacja, zatytułowana „A dog’s journey”. Mam
nadzieję, że doczekamy się także jej polskiego wydania, choć nieco obawiam się,
czy takie przeciąganie tej bądź co bądź fascynującej historii na pewno wyjdzie
jej na dobre.
„Misja na czterech łapach” to powieść ciepła, wzruszająca,
zabawna, a momentami nieco nostalgiczna. Jej lektura wywoływała śmiech, ale
także uczucie smutku i złości na powszechną niesprawiedliwość i ludzkie
okrucieństwo. Jest to książka skierowana przede wszystkim do właścicieli i
miłośników psów, ale jestem przekonana, że każdy czytelnik znajdzie w niej coś
dla siebie.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Illuminatio
Nigdy jeszcze nie czytałam książki, pisanej z perspektywy zwierzęcia. Z chęcią zapoznam się z tą powieścią.
OdpowiedzUsuńTo było także moje pierwsze spotkanie z książką opowiedzianą z punktu widzenia psa - pomysł świetny i wart uwagi :)
UsuńFabuła i pomysł narracji niebanalne. Nie pozostaje nic innego, jak po nią sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam książki, której narratorem byłoby zwierzę (nie licząc Garfielda ;-)). Chętnie sięgnęłabym po tę książkę, ponieważ lubię psy. :)
OdpowiedzUsuńGarfielda jedynie oglądałam :) Nie wiedziałam, że jest o nim także książka :)
Usuńz wielką chęcią bym ją przeczytała
OdpowiedzUsuńzainteresowała mnie już w momencie, kiedy znalazła się na półce książek do recenzji na nakanapie.pl
będę się za nią rozglądać :)
Psiak na okładce jest cudowny, przypomina mi mojego Maksa, wiernego towarzysza młodzieńczych lat... Moja psia mania wprawdzie mocno zelżała, odkąd Maksa już nie ma, ale tematyka zdecydowanie moja!
OdpowiedzUsuńNaszego Maksa też już niestety nie ma... a książka potrafi trącić takie sentymentalne i czułe struny, więc na pewno się nie zawiedziesz.
UsuńTeż miałaś Maksia?...
UsuńW zasadzie Maks należał do całej rodziny, choć najbardziej zapatrzony był w moją mamę... 3 miesiące temu musieliśmy go uśpić po tym, jak został zarażony przez kleszcza jakimś dziadostwem, po którym wysiadły mu nerki, wątroba i wszystko po kolei... :(
UsuńUch, kocham takie opowieści! Mogę polecić podobną w zamyśle książkę - "Strzeż się psa" Izabeli Szolc, świetnie napisana i zabawna:) Chętnie przeczytam, dzięki za info:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dzięki za polecenie książki, "Misja..." jest moją pierwszą z tej tematyki, a bardzo mi się podobała i mam ochotę na więcej :)
UsuńAle super książka !
OdpowiedzUsuńTrochę się jej boję, bo w końcu dosyć nietypowa, ze względu na swoją narrację, z perspektywy psa, ale te wszystkie pozytywne recenzje i zachwyty coś muszą mieć w sobie, więc z wielką chęcią po nią sięgnę, szczególnie, że czeka na mnie na półce :))
OdpowiedzUsuńMam ochotę zapoznać się z tą książką ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ciekawy zabieg - narracja psa. Kojarzy mi się z filmem "Fluk". Myślę, że książka spodobałaby mi się :)
OdpowiedzUsuńFilmu nie widziałam, ale skoro wpisuje się w te klimaty, to chętnie go obejrzę :)
UsuńTyle dobrego ostatnio przeczytałam o tej książce, że już mam ochotę ją kupić i przeczytać :) Liczę na dawkę humoru i trochę wzruszenia :)
OdpowiedzUsuńWzruszeń będzie nawet więcej niż trochę :)
UsuńKsiązka do siebie zachęca, szczególnie ta niebanalnością. Obawiam się jednak że mogłabym przy niej za duzo ryczeć
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że łezka może się zakręcić w oku kilka razy, ale po książkę naprawdę warto sięgnąć :)
Usuńchętnie bym przeczytała, ciekawa jestem też jak się uda ekranizacja :)
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona. Książka zapewne wzruszająca, ale od czego są chusteczki;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKsiążka zapewne świetna! :-) Jest taki film na podstawie prawdziwej historii: "Marley i ja" (książka zresztą też,ale jeszcze nie miałam przyjemności jej przeczytać), mnie się bardzo podobał - polecam wszystkim miłośnikom psów! :-)
OdpowiedzUsuńWidziałam tylko ostatnie 15 minut, jak ostatnio puszczali go w TV, ale przy najbliższej sposobności obejrzę całość
UsuńTo będzie dość szybko, bo mam ten film w domu :-)
Usuń