Tytuł Żona piekarza Tytuł oryginału La femme du boulanger Autor Marcel Pagnol Wydawnictwo Esprit Data wydania 2010 Stron 240 |
Marcel Pagnol całkowicie podbił moje sercem rewelacyjnymi
tomami wspomnień – "Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki" oraz "Czas tajemnic". Autor
dał się w nich poznać nie tylko jako człowiek niezwykle ciepły i obdarzony
ogromnym poczuciem humoru i autoironii, ale także jako utalentowany gawędziarz.
Na dziełach Pagnola, francuskiego reżysera teatralnego i filmowego, wychowują
się kolejne pokolenia Francuzów. I o ile spisane przez niego wspomnienia
potwierdzają jego talent prozatorski, „Żona piekarza” pozwala nam odkryć, jak
dobrym był dramaturgiem. Nie jest to bowiem powieść, a scenariusz nakręconego przez niego w 1938 roku filmu.
Do uroczej wioski na prowansalskiej prowincji sprowadza się
czterdziestoletni piekarz Aimable z piękną, młodą żoną. Niestety już następnego
dnia po przybyciu do nowego domu kobieta ucieka z dopiero co poznanym pasterzem. Załamany piekarz ogłasza,
że nie może piec chleba, gdyż do tej pory robił to jedynie dla niej. Mając
przed oczami straszne widmo braku pieczywa (kupowanie go w innej miejscowości
nie wchodziło w grę ze względu na daleką odległość) mieszkańcy wioski
postanawiają odnaleźć niewierną małżonkę i przekonać ją do powrotu do domu.
Aby tego dokonać, muszę przezwyciężyć wzajemne antypatie i zacząć zgodnie
współpracować.
Autor w zabawny sposób odmalowuje przed oczami czytelnika
obraz wioski, w której większość mieszkańców jest ze sobą skłócona. Dotyczy to
zarówno miejscowej elity (nauczyciela-liberała i natchnionego proboszcza), jak
i zwykłych sąsiadów. Powodem do kłótni i obrażania się są błahostki – zbyt
wysokie drzewo rosnące za płotem lub krzywy uśmiech. Czasem nawet same strony
konfliktu nie wiedzą, od czego się on rozpoczął.
Och, to dawna historia. Mój ojciec gniewał się z jego ojcem.
A dziadek jeszcze z jego dziadkiem. I już nasi dziadkowie nie wiedzieli
dlaczego, bo to jeszcze dawniejsza sprawa. Sam pan widzi, że to musiało być coś
poważnego. Jakiś ważny powód.
Choć „Żona piekarza” powstała blisko osiemdziesiąt lat temu,
wyszydzone w niej ludzkie przywary są nadal powszechne, przez co przesłanie
utworu można potraktować uniwersalnie. Książka w klarowny sposób wyraża zachętę
do porzucenia uprzedzeń i wzajemnych niesnasek. Pod płaszczykiem prostej i w
zasadzie banalnej historii, kryje się niezwykle ciepła i wzruszająca opowieść o
ludzkiej naturze, prawdziwej miłości i o tym, co naprawdę liczy się w życiu.
Na kilka słów zasługuje także piękne wydanie, które
zachwyciło mnie tak samo jak w przypadku poprzednich książek pióra Pagnola.
Swój niepowtarzalny klimat zawdzięczają one nie tylko jego talentowi
pisarskiemu, ale również ilustracjom wykonanym przez Jeana-Jacques’a Sempé,
autora szaty graficznej opowieści o Mikołajku.
Serdecznie polecam Wam kolejną podróż do pięknej, słonecznej
Prowansji, gdzie życie biegnie spokojnie i radośnie. Dajcie się porwać
Marcelowi Pagnolowi, a na pewno się nie zawiedziecie.
Moja ocena: 5+/6
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Esprit
Recenzja ukazała się także na portalu Lubimy Czytać.
Od dłuższego czasu mam zamiar poznać twórczość Pagnola, wiele osób chwali jego książki, więc oczekiwania mam spore. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńProponuję, żebyś zaczęła przygodę z Pagnolem od książki "Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki", a na pewno się nie zawiedziesz :)
UsuńDzięki za podpowiedź :) Tak zrobię :)
UsuńMoje serce też zostało podbite przez Pagnolową "Chwałę mojego ojca..." i "Czas tajemnic". Na "Żonę piekarza" oczywiście poluję. Bardzo ciekawi mnie zwłaszcza jej forma!
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że byłam nieco zaskoczona tą formą, ale książkę czyta się bardzo dobrze i wręcz błyskawicznie :)
UsuńA ja raczej się nie skuszę...
OdpowiedzUsuńW zasadzie mogłabym się podpisać pod postem giffin:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Kompletnie nie moja bajka :-)
OdpowiedzUsuńtyle dobrego czytam na temat tego autora, a jeszcze nie miałam okazji sięgnąć po jego książki
OdpowiedzUsuńpewnie w swoim czasie się to nadrobi :)
Tak jak już pisałam wcześniej - "Żonę piekarza" czytałam i uważam, że jest to świetna książka. Jego dwóch kolejnych książek jeszcze nie znam, ale już po lekturze jednej pozycji czuję się zauroczona stylem pisania Pagnola, więc z pewnością przeczytam "Chwałę mojego ojca. Zamek mojej matki" oraz "Czas tajemnic".
OdpowiedzUsuńJeśli podobała Ci się "Żona piekarza", to spisane przez Pagnola wspomnienia tym bardziej powinny przypasc Ci do gustu. Mnie podobały się nawet bardziej niz "Żona..." :)
UsuńDopisuję się do tej kolejki, która chce / musi przeczytać. Na okładkę nie mogę się napatrzeć, cudowna jest, od razu skojarzyła mi się z Mikołajkiem.
OdpowiedzUsuńWarto przy tym zaznaczyć, że Pagnol pisze dla starszych czytelników, więc jeszcze bardziej powinnien Ci się spodobać niż Mikołajek :)
UsuńA czy wewnątrz książki także znajdują się ilustracje czy tylko na okładce?
UsuńNiestety w tym przypadku są tylko na okładce...
UsuńMam w planach przeczytać wszystkie książki tego autora w wydaniu Esprit. Okładki są niesamowite! A tematyka tych książek również ciekawa. Po tą zrecenzowaną przez Ciebie na pewno sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zachęciłam do ich lektury, a okładki są naprawdę świetne :)
UsuńJa właśnie odwrotnie po przeczytaniu pierwszego tomu na razie odpuściłam. Bardzo podoba mi się ten blog dużo interesujących mnie pozycji tutaj znalazłam Gratuluję. Nie dziwię się że został on wyróżniony w akcji tydzień dla bloga.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, od razu wzrasta moja motywacja do jego prowadzenia :)
Usuńpierwszego tomu wspomnień.
OdpowiedzUsuńMiło wspominam :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z twórczością tego autora, ale może niedługo to się zmieni :)
OdpowiedzUsuńWarto, Pagnol jest niepowtarzalny :)
UsuńWspominałam, ze od dawna chcę przeczytać tę książkę. Teraz mam na nią jeszcze większą ochotę: dzięki ocenie i rysunkom ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci się do czegoś: ostatnio spędziłam w empiku dobrą godzinę szukając czegoś francuskiego do Twojego wyzwania. Sądziła, dotychczas, że wydaje się w Polsce mało niemieckich autorów, ale z Francją to dopiero posucha! masakra jakaś. Pana Marcela też nie było (albo ja nie umiem szukać). W końcu zdecyduję się jednak na pewien kryminał, który początkowo zamierzałam wziąć, ale szkoda jakoś tak, że by zupełnie nic?... Poza Rolandem Toporem i Guy de Maupassantem?
OdpowiedzUsuńDziwne, że nie było nawet Schmitta, bo on jest dosyć popularny. Może lepszym pomysłem byłoby wybranie się do Biedronki - rzucili tam ostatnio jego "Historie miłosne", haha.
UsuńA tak poważnie to naprawdę szkoda, że mamy na pęczki wszelkiego amerykańskiego badziewia, a brak właśnie pisarzy francuskich, hiszpańskich, włoskich itd.
Fakt, Schmitt był, ale go jakoś zignorowałam, szukałam czegoś więcej. Szczerze mówiąc coraz bardziej mnie irytuje to bałwochwalcze wpatrzenie się (wydawców? czy czytelników?) w amerykańszczyznę. Mam wrażenie, że z etykietką USA, albo przynajmniej Anglia, sprzeda się dosłownie wszystko. Ostatnio to samo zaczyna się dziać z literaturą skandynawską, której jakość nie zawsze dorównuje ilości. Ale z tymi Francuzami to naprawdę jest zaskakujące i trochę smutne.
UsuńJa już czekam na "Żonę piekarza". Najpierw tak samo jak Ty przeczytałem "Wspomnienia...". Po recenzji widzę, że nie zawiedzie moich oczekiwań ;)
OdpowiedzUsuń