Bruce Cameron |
Minęło już dość dużo czasu od ostatniego wywiadu opublikowanego na Kąciku z książką, dlatego też dzisiaj zapraszam Was do przeczytania krótkiej rozmowy z Brucem Cameronem, autorem powieści "Misja na czterech łapach" (wydana także pod tytułem "Był sobie pies"), której recenzję możecie znaleźć TUTAJ
Kilka tygodni temu swoją polską
premierę miała powieść „Misja na czterech łapach”, która zbiera coraz więcej
pozytywnych recenzji. Co skłoniło Pana do jej napisania?
Wiele lat temu, gdy jeździłem
rowerem po górach, zobaczyłem psa, który zachowywał się dokładnie tak samo jak
mój pierwszy pies. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że to był właśnie on, że
odrodził się w tym drugim zwierzęciu. To była tylko niezbyt mądra myśl, ale sama idea
psiej reinkarnacji nie dawała mi spokoju. Zacząłem się zastanawiać – a jeśli to
prawda i odradzają się one na nowo, pamiętając swoje poprzednie życia? Jak
wyglądałoby to z psiej perspektywy? Ostatecznie na tym właśnie pomyśle oparłem
główny zarys fabuły mojej książki.
Pisząc tę książkę wykazał się Pan bardzo rozległą
wiedzą na temat zachowania i zwyczajów psów. W jaki sposób ją Pan zdobył?
Dużo na ten temat czytałem, ale szczerze
mówiąc najlepszym sposobem, by poznać psy, jest poświęcanie dużej ilości czasu
na ich obserwację. Razem z moim psem, Tuckerem, spędzamy wiele godzin w psim
parku, gdzie mogę zobaczyć go w interakcji z innymi zwierzętami i otoczeniem. Psy są naprawdę bardzo ruchliwe i nieustannie coś robią, wiele się
wokół nich dzieje, wystarczy więc zwyczajnie skupić się na ich obserwowaniu.
W jednym ze swoich wcieleń Bayley, główny
bohater książki, zostaje psem policyjnym wyspecjalizowanym w tropieniu ludzi i
niebezpiecznych substancji. Opis jego szkolenia jest naprawdę szczegółowy, czy
pozwolono Panu obserwować przebieg tego rodzaju treningu?
Przeczytałem na ten temat książkę i obejrzałem
film, jednak nie brałem udziału w samym szkoleniu.
Na początku książki możemy poznać życie psa
zamkniętego w schronisku dla zwierząt, które nie jest do końca legalne, m.in.
ze względu na zbyt dużą ilość zgromadzonych tu psów. Ale nie sprawia ono
wrażenie złego miejsca. Co sądzi Pan na temat tego rodzaju schronisk? Niektórzy
ludzie sprzeciwiają się im, twierdząc że wyrządzają psom wiele szkody, podczas
gdy inni przekonują, że to zawsze lepsze niż nic.
Właściwie Toby nie trafił do prawdziwego schroniska,
ale do osoby prywatnej, która trzymała u siebie dziesiątki psów. Tacy ludzie,
choć często kieruje nimi chęć pomocy zwierzętom, nie są w stanie zapewnić im
należytej opieki. Bardzo często psy trzymane są przez nich w złych warunkach. W
przypadku miejsca opisanego w „Misji na czterech łapach” wprawdzie nie było kłopotów
z wyżywieniem psów i zachowaniem odpowiedniej higieny, jednak poważny problem
stanowiła zbyt duża liczba trzymanych tam zwierząt.
Myślę, że tacy ludzie chcą dobrze i mają dobre
intencje, jednak ich postępowanie nie pomaga psom, które często nie mają
zapewnionej właściwej opieki. Powiedziałbym, że ostatecznie Toby'emu oszczędzone zostało
smutne i żałosne życie, jakie z pewnością wiódłby w miejscu, do którego trafił.
Ta książka jest świadectwem Pana ogromnej
miłości do psów, więc choć pewnie będzie to pytanie retoryczne, zapytam: czy ma
Pan psa?
Dorastałem z psami – moi rodzice zawsze
trzymali dwa lub trzy. Po śmierci mojego poprzedniego psa, stwierdziłem, że nie
jestem gotowy, aby wziąć kolejnego. Jednak kilka lat temu przygarnąłem Tuckera
i teraz zastanawiam się, czemu tyle czasu z tym zwlekałem. Choć jest zwykłym
mieszańcem, to naprawdę kochany pies.
W Stanach ukazała się już kontynuacja „Misji
na czterech łapach”, zatytułowana „A dog’s journey” („Psia podróż”). Czy
bohaterem opisanej w niej historii nadal jest Bailey czy też pojawia się w niej
nowy pies?
Akcja tej książki rozpoczyna się dokładnie w
tym samym momencie, w którym zakończyła się „Misja…”. Bailey, obecnie noszący
imię Buddy, uważa że osiągnął swój cel i już więcej nie odrodzi się jako
szczenię. Jednak jest pewna mała dziewczynka, która nieustannie pakuje się w
kłopoty, i Buddy dochodzi do wniosku, że potrzebuje ona psa, by ten dbał
i troszczył się o nią. Ale kto zostanie jej towarzyszem i obrońcą?
Serdecznie dziękuję Panu Bruce'owi Cameronowi za udzielenie wywiadu, a Was zapraszam do odwiedzenia oficjalnej strony autora.
Ciekawy wywiad z ciekawą osobą :) Zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo fajny wywiad :)
OdpowiedzUsuńJuż dawno żadnego nie przeprowadzałam, więc tym bardziej mi miło :)
Usuńgratuluję przeprowadzonego wywiadu :)
OdpowiedzUsuńa książkę niedługo powinnam dostać do recenzji i jestem jej bardzo ciekawa :)
Jestem pewna, że Ci się spodoba :)
Usuńteraz inaczejśdię będzie czytała poprzednią ksiązkę wiedząc że bezie kontynuacja
OdpowiedzUsuń