Tytuł Ballada. Taniec mrocznych elfów Tytuł oryginału Ballad: A Gathering of Faerie Autor Maggie Stiefvater Wydawnictwo Illuminatio Data wydania 2011-02 Stron 320 |
Kilka dni temu pisałam na temat pierwszego tomu cyklu powieści dla młodzieży autorstwa Maggie Stiefvater, opowiadającego o znanym z celtyckich legend świecie Faerie, który przenika do naszej, ludzkiej rzeczywistości. „Lament” okazał się całkiem przyjemną lekturą, pozytywnie wyróżniającą się na tle innych romansów paranormalnych, dlatego zdecydowałam się sięgnąć także po drugą część serii, zatytułowaną „Ballada. Taniec mrocznych elfów”.
Tym razem akcja książki skupia się na Jamesie, który w „Lamencie” był postacią drugoplanową. W drugim tomie cyklu nie tylko staje się on głównym bohaterem, ale także jednym z dwojga narratorów. Z kolei Deirdre, która wcześniej grała pierwsze skrzypce, teraz usuwa się w cień i pojawia się raczej epizodycznie. Drugim narratorem zostaje Nuala, tajemnicza dziewczyna, feja (postać z mitologii celtyckiej), która staje na drodze Jamesa i wywraca jego życie do góry nogami.
Akcja powieści toczy się niemal bezpośrednio po wydarzeniach opisanych w pierwszym tomie. Deirdre i James rozpoczynają naukę w szkole dla utalentowanej muzycznie młodzieży. Choć wcześniej byli najlepszymi przyjaciółmi, teraz raczej się unikają. Każde z nich leczy złamane serce – Dee rozpacza po stracie Luke’a, natomiast James, widząc że nie ma u dziewczyny szans, próbuje „wyleczyć się” z miłości do niej. Pewnego dnia poznaje Nualę, dziewczynę-muzę, która oferuje mu znacznie większy talent muzyczny oraz inspirację do gry, nie dodając jednak przy tym, że w zamian za każdą przysługę oczekuje kilku lub kilkunastu lat jego życia. Chłopak odmawia, lecz feja nie ustępuje i kusi go niezwykłymi wizjami. Po pewnym czasie oboje zdają sobie sprawę, że początkowa niechęć przeradza się w najpierw nieśmiałe, ale rosnące z każdym dniem, uczucie. Na ich drodze do szczęścia stoi jednak pewna tajemnica Nuali oraz mroczny plan królowej elfów, która zamierza raz na zawsze uniezależnić się od ludzkiego świata, nawet za cenę sojuszu z rogatym królem, władcą umarłych.
Powieść wiele zyskała na zmianie głównego bohatera, ponieważ w przeciwieństwie do raczej płytkiej i rozkochanej w swym pierwszym chłopaku Deirdre, James wydaje się być postacią z krwi i kości. Jest inteligentny, arogancki, sarkastyczny, a jednocześnie skrywa w sobie wrażliwe wnętrze. Jego obsesja zapisywania na przedramionach różnych rzeczy jest wręcz urocza. Nie ma co ukrywać, chłopak z miejsca podbije serca większości młodych czytelniczek. Towarzysząca mu Nuala to także niepokorna, złośliwa i pyskata bestia, choć i ona pod tą nieprzystępną skorupą chowa delikatną dziewczynę. Taka para bohaterów to miła odmiana po schematycznych niepozornych panienkach mdlejących na widok wydelikaconych pięknisiów.
„Ballada” podobała mi się znacznie bardziej niż „Lament” nie tylko ze względu na postaci, ale także na mroczniejszą i bardziej interesującą fabułę. Zaciekawiła mnie przede wszystkim postać rogatego króla, którego mroczna pieść śmierci niosła się po łąkach otaczających szkołę, na terenie której toczy się akcja książki. Całość nie jest może wybitnym, poruszającym dziełem, ale z pewnością potrafi dostarczyć całkiem niezłej rozrywki, zwłaszcza młodym czytelnikom.
Czuję się zawiedziona jedynie dwiema kwestiami. Możliwe, że nie zwróciłam na to uwagi w pierwszym tomie, ale byłam święcie przekonana, że wydarzenia opisane w książce rozgrywają się na Wyspach Brytyjskich, zwłaszcza biorąc pod uwagę wykorzystanie przez autorkę irlandzkich legend. Okazało się jednak, że akcja rozgrywa się (jakże by inaczej!) w Stanach Zjednoczonych… Po drugie niektóre wątki nie zostały zakończone i w przekonujący sposób wytłumaczone. Mam nadzieję, że wszelkie wątpliwości zostaną rozwiane w trzecim tomie cyklu, który w oryginale ma ukazać się w przyszłym roku.
„Balladę. Taniec mrocznych elfów” polecam przede wszystkim nastoletnim fankom romansów paranormalnych.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Illuminatio
Cały cykl zapowiada się ciekawie i z chęcią się z nim zapoznam. Oczywiście zaczynając od "Lamentu" ;)
OdpowiedzUsuńLepiej jest zacząć od "Lamentu", ale książki są na tyle niezależne, że nie jest to absolutnie konieczne :)
UsuńRaczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńSeria wydaje się ciekawa i z chęcią po nią sięgnę;)
OdpowiedzUsuńMówiłam, że bardziej spodoba Ci się tom drugi :) Dla mnie również o wiele ciekawszy niż "Lament" :) I zgadzam się w 100% z opinią o Jamesie :)
OdpowiedzUsuńTeraz jestem ciekawa tomu trzeciego, oby był jeszcze lepszy :)
UsuńChcę sięgnąć po Lament bo dużo osób już polecało mi tę serię, a Ty kolejna jesteś :D Mam nadzieję że przypadnie mi do gustu. A z tym rozczarowaniem gdzie się rozgrywa akcja miałam już tak chyba kilka razy :D
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że chyba nie czytałam jeszcze całkowicie krytycznej recenzji tej książki, więc chyba coś w tym jest :)
UsuńMam u siebie na regale;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ją już jakiś czas temu i moja opinia jest dość podobna.
OdpowiedzUsuń