Klątwa mozaiki, Giulio Leoni Znak, 2006 |
Patrząc na jej okładkę, po raz tysięczny już dochodzę do wniosku, że autorów niektórych opisów powinno się zakuć w dyby i popędzić na bosaka poprzez ostre, żytnie rżysko. Wprawdzie podejrzewałam, że hasło, iż jest to „lektura obowiązkowa dla miłośników Kodu Leonarda da Vinci i Klubu Dantego”, może być nieco mylące, ale spodziewałam się po tej książce czegoś lepszego.
Powieść włoskiego pisarza, Giulio Leoniego, to jedna z wielu
historii zawierających ogromną „tajemnicę”, które jak grzyby po deszczu zaczęły
pojawiać się na rynku wydawniczym po sukcesie książek Dana Browna. W
przeciwieństwie jednak do większości z nich, jej akcja toczy się nie
współcześnie, a na przełomie XIII i XIV wieku. Głównym bohaterem jest Dante
Alighieri, pełniący wówczas funkcję jednego z najważniejszych urzędników we Florencji.
Wielki poeta podąża tropem niezwykłej tajemnicy i mordercy, który atakuje dwóch
utalentowanych mistrzów – mozaicystę oraz aptekarza. Co łączyło ze sobą
zabitych mężczyzn? Jakie sekrety skrywa grupa uczonych, którzy podobno planują
otworzyć w mieście Dantego nowe studium uniwersyteckie?
Powieść zaczęła się nieźle i skrywa w sobie spory, choć
niestety niewykorzystany potencjał. Całe szczęście, że autor całkiem nieźle
wyjaśnia zawartą na stronach powieści tajemnicę i nie zawiera w niej żadnego
wątku nadprzyrodzonego. Przyzwoicie zostały także nakreślone realia ówczesnej
epoki i mentalność żyjących wówczas ludzi. Niestety zawiodła cała reszta, z
głównym bohaterem na czele. Dantego, jakiego przedstawił nam Leoni, nie sposób
polubić – jest zadufany w sobie, zarozumiały, a na dodatek jest typem
największego choleryka, o jakim słyszałam. Choć jest człowiekiem wykształconym
i kulturalnym, niemal co chwilę wpada w furię i rzuca się z wyzwiskami, razami
i kopniakami na ludzi, którzy mu w czymś zawinili - nawet jeśli ktoś tylko
popchnął go w tłumie. Podczas sceny, w której rzucił się do gardła (dosłownie)
wysłannikowi papieskiemu (ten zresztą nie pozostał mu dłużny), nie wiedziałam,
czy śmiać się, czy płakać. Z pewnością, nie taki obraz wybitnego człowieka
swojej epoki wyrył się w mojej pamięci podczas lekcji polskiego i historii…
Ponadto Leoni, jako Włoch, chyba zapomniał, że nie każdy może orientować się, kim była frakcja Białych, a kim Czerwonych w renesansowej Florencji, oraz dlaczego papież był przez niektóre włoskie rody tak znienawidzony. Zabrakło mi nakreślenia głębszego tła i wyjaśnienia niektórych historycznych kwestii, które z pewnością są oczywiste dla autora i jego rodaków, ale niekoniecznie dla pozostałych potencjalnych czytelników.
Podsumowując, „Klątwa mozaiki” nie zachwyciła mnie, a jej
lektura nie wywołała spodziewanego dreszczyku emocji. Powieść okazała się dość
sprawnie napisanym czytadłem, ale w zasadzie niczym więcej.
Moja ocena: 3+/6
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań Book-trotter oraz Trójka e-pik.
chciałam poszukać tej książki w innej bibliotece ale widzę że juz nie mam po co
OdpowiedzUsuńNie zniechęcaj się, może to tylko ja tak ją odebrałam :)
UsuńHehe, autor zapewne chciał przełamać jakieś stereotypy dotyczące Dantego, zrzucić go z piedestału, to teraz jest modne xD Albo pokazać jako człowieka z krwi i kości :/
OdpowiedzUsuńDzięki za ostrzeżenie, będę omijać lekturę:)
Pozdrawiam serdecznie!
Wydaje mi się, że raczej to drugie, bo pod koniec książki Dante nieco zyskuje dzięki swojej uczciwości i inteligencji. Nie zmienia to jednak faktu, że teraz będzie mi się kojarzył z takim zacietrzewionym kogucikiem... :)
UsuńCzytałam ją niedawno i mnie nie wciągnęła. Niby ma wszystko co powinna zawierać książka przygodowo-sensacyjna ale jakoś nie trafiła do mnie.
OdpowiedzUsuńMnie miejscami bardziej śmieszyła niż intrygowała, masz rację, czegoś jej zwyczajnie brakuje.
Usuńbardzo podoba mi się ta akcja, bo jak na to nie spojrzec: nie znam włoskich autorów! bardzo dobrze, że istnieje blog recenzencki, pozwoli mi się rozeznac na tym grząskim gruncie... serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOlu, to może przyłączysz się do nas? :)
UsuńCzasem lektura takich pozycji potrafi niezamierzenie dostarczyć sporej dawki rozrywki... Cóż, pewnie muszą być i takie, żeby człowiek potrafił docenić książki wybitne:-)
OdpowiedzUsuńCóż, nie sądzę, żeby autor oczekiwał, że czytelnik będzie rechotał, gdy słynny poeta próbuje udusić papieskiego wyslannika... Ale z drugiej strony czego się spodziewał? :)
UsuńPo takiej recenzji nie mam na nią ochoty.
OdpowiedzUsuńOcena 3+ to jeszcze nie 1, więc może się nie poddawaj :)
UsuńRaczej jej nie ruszę:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBędę unikać, nie zdzierżyłabym tak wykreowanego bohatera.
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej książce i w ogóle tego nie żałuję :))
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że na rynku jest sporo książek, które wydawcy reklamują poprzez odniesienie do powieści Dana Browna jak np. Reguła czterech. Jest to bardzo wkurzające.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że wszyscy chcą zarobić na sukcesie Browna. Dobrze, że ostatnio już nieco ta moda ucichła.
Usuń