Na „Koronę śniegu i krwi” ostrzyłam sobie zęby od chwili,
gdy zobaczyłam ją w zapowiedziach. Kolejne recenzje zachwyconych czytelników
sprawiały, że z coraz większym utęsknieniem wyczekiwałam chwili, kiedy w końcu
będę mogła ją przeczytać. I oto jest – wyczekana i wytęskniona.
Początkowo lektura „Korony…” wzbudziła we mnie różne
uczucia. Najpierw była euforia, że w końcu książka trafiła w moje ręce.
Następnie nadeszła lekka panika, że nie ogarnę i za nic nie zapamiętam
wszystkich pojawiających się nazwisk, przezwisk i rodów (zwłaszcza, że mamy do
czynienia z podwójnymi Bolesławami, Przemysłami i Władysławami). Trwało to
jednak jedynie około stu stron, potem pojawił się zachwyt, który wzrastał
nieprzerwanie aż do krótkiego posłowia.
Cherezińska wzięła na warsztat trudny i omijany w
literaturze okres historii Polski – lata rozbicia dzielnicowego. Choć w
powieści pojawia się wielu bohaterów, na ich tle zdecydowanie wyróżnia się
Przemysł II, czwarty w historii król Polski i pierwszy po ponad dwustu latach
od utraty korony przez Bolesława Śmiałego. Poznajemy go jako porywczego i w
gorącej wodzie kąpanego młokosa, który z czasem staje się odpowiedzialnym i
sprawiedliwym władcą. Wśród wielu towarzyszących mu postaci historycznych,
pojawia się także znany wszystkim z lekcji historii Władysław Łokietek.
Zapewniam Was jednak, że z takiej strony go nie znaliście.
Autorce należą się wielkie brawa za ogrom prac badawczych,
jakie poprzedziły napisanie tej książki. Przede wszystkim jednak zasłużyła na
słowa uznania za przemienienie dosyć papierowych postaci, jakie znamy z lekcji
historii, w pełnych pasji ludzi z krwi i kości. Jej bohaterowie kochają,
nienawidzą i knują spiski w sposób tak ludzki i naturalny, że z pewnością
książka może zarazić miłością do Piastów nawet tych, którzy z historią są
raczej na bakier. No właśnie Piastowie… Większości z nas zwykle kojarzą się ze
stateczną dynastią pierwszych władców Polski, natomiast Cherezińska pokazuje
zupełnie ich inny obraz, który najlepiej podsumowuje często powtarzający się na
kartach powieści okrzyk: Nie daj Boże
zjazd piastowski. Czego tu nie ma – porwania, krwawe zemsty, rzucanie
klątw, porywanie mniszek z klasztorów to jedynie preludium do tego, co wydarzy
się potem.
Dużym atutem książki są także wątki fantastyczne urozmaicające
lekturę, choć w większość zostały potraktowane one nieco z przymrużeniem oka.
Święta Kinga okazuje się obdarzona wręcz czarodziejską mocą, ale scen z
udziałem jej i jej małżonka Bolesława Wstydliwego ciężko traktować całkowicie
poważnie. Podobnie jest w przypadku ożywających zwierząt herbowych wszystkich
bohaterów. O ile orły uwalniające się z tarczy lub szat i szpiegujące dla swych
właścicieli były niezłym pomysłem, to już te same ptaki chędożące się w tym
samym czasie, co ich właściciele, jakoś nie pasowały mi do całości. Najbardziej
obiecującym wątkiem fantastycznym, choć niestety porzuconym w międzyczasie, była
historia Starszej Krwi i ludzi, w których żyłach płynęła. Kult pogańskich
Matek, mający na celu podtrzymanie starej wiary i praktyk także gdzieś się
niestety rozmył w natłoku innych wydarzeń.
Podsumowując, „Korona…” całkowicie mnie oczarowała i mogę
Wam ją szczerze polecić. I o ile zwykle zapowiedzi wydawcy, że oto ukazał się
kolejny polski odpowiednik zachodniego bestsellera, to tani chwyt marketingowy,
w tym przypadku powieść Cherezińskiej w pełni zasługuje na miano polskiej gry o
tron.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Z Literą w tle oraz Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę
Skończyłam czytać w niedzielę i jestem zachwycona. Bardzo podobała mi się ta książka, choć faktycznie wątek Starszej Krwi zginął pod koniec, w natłoku wydarzeń. Wątek Zarembów wydał mi się trochę naciągany, ale pomysł autorka miała arcy ciekawy :) Wypożyczyłam sobie Sagę Sigurn i mam nadzieję, że też będzie taka dobra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Saga jeszcze przede mną, ale po bardzo pozytywnym pierwszym spotkaniu z Cherezińską, mam zamiar sięgnąć po resztę jej książek :)
UsuńPozdrawiam
Nie mogę się doczekać, aż wpadnie w moje ręce! Jestem wielką miłośniczką historii w ogóle, a już historii Polski w szczególności ;)
OdpowiedzUsuńA więc mamy coś wspólnego :)
UsuńOjej, widzę że nie tylko ja tak wyczekiwałam tej książki :) Dostałam ją kilka dni temu i nie mogę doczekać się, aż po nią sięgnę. Mimo że wcześniej historia Polski niespecjalnie mnie interesowała - teraz wyczekuję momentu aż ją odkryję :)
OdpowiedzUsuńPozostaje mi życzyć Ci przyjemnej lektury :)
UsuńJakoś mnie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie ta wysoka ocena. Książkę już mam i zostawiłam ją sobie na święta:)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Olu, jak Tobie się spodoba :)
UsuńChyba nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńKsiążka zrobiła na mnie duze wrażenie :)
OdpowiedzUsuńTrochę mi się udzieliła ta Twoja początkowa panika... To nie są moje mocne strony, a tych Bolesławów i innych to nigdy nie spamiętam:-) Tym niemniej książkę już mam, czeka na odbiór w W-wie i to będzie chyba największy projekt przyszłego roku - zaprzyjaźnić się z książką historyczną (no, prawie)...
OdpowiedzUsuńPo 100 stronach można już wszystko ogarnąć, dasz radę:)
UsuńUwielbiam tę książkę, podobnie jak wszystko, cokolwiek wyszło (lub wyjdzie) spod pióra Cherezińskiej! Cieszę się strasznie, że Ciebie również powieść oczarowała:)
OdpowiedzUsuńP.S. Nie czepiaj się bestii herbowych, dobre to było! :DDD
Pozdrawiam serdecznie!
Reszta jej książek przede mną, ale wyczekuję ich z niecierpliwością :)
UsuńA bestie były fajne, ale czasem do mnie nie przemawiały, zwłaszcza te wspomniane :)
Książka już zamówiona i idzie do mnie z empiku:) lada dzien odbiorę. Bardzo jestem ciekawa, jak ja ją odbiorę. Mimo, iż historię uwielbiam to rozbicie dzielnicowe zawsze przyprawiało mnie o lekką czkawkę, pamietam egzamin na studiach z rozbicia..o matko i córko:)
OdpowiedzUsuńOkres rozbicia też zawsze był dla mnie najgorszy i najtrudniejszy, a tu się okazuje, że można o nim pisać w naprawdę fascynujący sposób :)
UsuńKsiążki historyczne to zdecydowanie nie moja bajka, tym bardziej takie grubaśne, ale tę powieść tak wszyscy chwalą i chwalą, że aż nie potrafię się oprzeć. Może kiedyś uda mi się po nią sięgnąć i wtedy zobaczymy, co z tego wyjdzie. Może będzie fajnie. :)
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale historii jest w tej książce sporo... Może jednak skłoni Cię ona do zmiany zainteresowań ;)
Usuń"Nie daj Boże zjazd piastowski!" :D
OdpowiedzUsuńA więc jednak i Ciebie zaczarowała :)
A to: "(...)to już te same ptaki chędożące się w tym samym czasie, co ich właściciele, jakoś nie pasowały mi do całości" genialne i prawdziwe :)
Haha, cieszę się, że się zgadzamy :D
Usuńmam ochotę na przeczytanie książki a twoja opinia nakazuje mi ją przesunąć na wyższe pozycje na liście.
OdpowiedzUsuńPóki co jakoś nie leżą mi ani książki historyczne, ani fantastyka, ale wiem komu mogłaby się spodobać. Chyba rozwiązałaś mój problem z prezentem... ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, komentarzy na razie nie usuwam, ale zastanawiam się nad taką opcją. Póki co sprawdzam linki w mailu.
Cieszę się, że mogłam pomóc :)
UsuńPs. Dobre rozwiązanie z tym mailem, będę więc podrzucać linki jak do tej pory, choć nie mogę odpowiadać na ewentualne komentarze do nich...
Na razie nie mam odwagi sięgać po taką pozycję. Historia to nie jest to co najbardziej mnie interesuje, chociaż niewykluczone, że kiedyś najdzie mnie ochota na taką książkę :)
OdpowiedzUsuńOj tam, do odważnych świat należy ;)
UsuńMam na liście i chciałabym dorwać tę książkę jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńZa mną tak chodziła, chodziła, aż w końcu jest i nie żałuję :)
UsuńRecenzja bardzo ciekawa - chciałbym podkreślić, że nie byłoby jej tutaj, gdyby nie świetny gust męża pani blogerki, który sprezentował tę książkę na imieniny :) korzystając z okazji chciałbym poinformować pozostałych czytelników, że mimo kolektywnego wsparcia na łamach tego bloga, playstation w tym roku nie dostanę :(
OdpowiedzUsuńPan mąż musi chyba sam sobie konsolę sprezentować :)
UsuńObawiam się Drogi Mężu, że tak właśnie będzie... :)
Usuń