Tytuł Mad Women Tytuł oryginału Mad Women Autor: Jane Maas Wydawnictwo Epika Data wydania 2012-10 Stron 300 |
Początkowo zapowiedź książki reklamowanej hasłem „Opowieść o
kobiecie w świecie rządzonym przez mężczyzn”, skojarzyła mi się czytadłami typu
„Jak ona to robi” – lekkimi, zabawnymi, ale i nieco „odmóżdżającymi”. Dlatego
byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, gdy okazało się, że Mad Women to nie kolejna powieść utrzymana w podobnym tonie, a
prawdziwe wspomnienia spisane przez legendę branży marketingu.
Jane Maas wprowadza czytelnika w niesamowitą atmosferę
Ameryki lat sześćdziesiątych, która z jednej strony zachwyca powiewem świeżości
i rewolucji seksualnej, a z drugiej zaskakuje purytańską mentalnością znacznej
części społeczeństwa oraz stosowaniem podwójnych standardów wobec mężczyzn i
kobiet. Autorka odmalowuje przed naszymi oczami barwny obraz dopiero kształtującego
się przemysłu reklamowego, który tworzyli ludzie pełni pasji i wyobraźni,
pełnymi garściami korzystający z uroków życia. Ich świat koncentrował się głównie
na trzech rzeczach – pracy, używkach i seksie.
W swojej książce Maas często odwołuje się do serialu Mad Men, emitowanym w Stanach od 2007
roku (w Polsce pojawił się na kanale Fox Life zaledwie rok później), który za
oceanem w błyskawicznym tempie stał się hitem. Jego akcja toczy się w latach
sześćdziesiątych w fikcyjnej agencji reklamowej. Tytuł, dosłownie tłumaczony
jako „szaleńcy”, odnosi się do Madison Avenue, będącej w ówczesnych czasach
kolebką branży reklamowej. Nawet tytuł Mad
Women stanowi oczywiste nawiązanie do serialu i jest to zabieg jak
najbardziej uzasadniony, bowiem Jane Maas przedstawia w niej swoją wersję
tamtych wydarzeń.
Współczesne czytelniczki z pewnością będą wielokrotnie
zgrzytać zębami czytając o dyskryminacji kobiet w czasach, gdy autorka książki
rozpoczynała swoją karierę. W jej relacji najbardziej chyba szokuje fakt, że
choć kobiety głośno były określane jako podległe mężczyznom i nie zasługujące
na równe prawa, same uznawały to za właściwe. Normalnym był fakt, że to
mężczyźni zarabiali znacznie więcej, otrzymywali dodatkowe premie i to oni
piastowali główne stanowiska. Kobieta mogła zostać co najwyżej sekretarką czy
asystentką, ambitniejsze awanse były prawdziwą rzadkością.
Z perspektywy czasu niektóre sytuacje Maas wspomina z dozą
humoru, jak choćby pewne spotkanie z ważnym klientem, na którym została
potraktowana jako sekretarka, mimo że stawiła się tam jako przedstawicielka
szanowanej agencji reklamowej. Nie jest jej jednak do śmiechu, gdy opowiada o
licznych sytuacjach, w których pracujące kobiety były narażone na molestowanie
ze strony współpracowników. Termin „molestowanie” nawet nie istniał, a
niedwuznaczne zachowanie mężczyzn było społecznie akceptowalne…
Kobiet nie traktowano
poważnie nawet jako konsumentki. Byłyśmy co najwyżej głuptaskami do
towarzystwa, których największym zmartwieniem były smugi na kołnierzykach i
wosk nawarstwiający się na kuchennej podłodze.
Czy oglądając współczesne reklamy w telewizji nie odnosicie
wrażenia, że stereotyp ten nadal funkcjonuje w spotach zachęcających do zakupu
proszku do prania, dzięki któremu znikną wszystkie Wasze zmartwienia. Jak
widać, choć minęło ponad pięćdziesiąt lat, niektóre rzeczy pozostały bez zmian.
W filmach reklamowych kobiety nadal traktowane są albo jak obiekt seksualny,
albo jak pozbawione ambicji, głupiutkie stworzenia, których największym
marzeniem jest wyszorować do czysta deskę klozetową.
Dużym atutem książki jest styl autorki – lekki i żartobliwy,
nawet gdy porusza tematy kontrowersyjne i ciężkie. Przede wszystkim jednak Mad Women warta jest przeczytania ze względu
na fakt, że opowiada prawdziwą historię fascynującej kobiety oraz ludzi, którzy
razem z nią tworzyli podwaliny jednej z najpotężniejszych obecnie gałęzi
przemysłu. Zdecydowanie polecam!
Moja ocena: 5/6
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Epika
Też myślę, że "stereotyp" funkcjonuje. Pochodzę ze Śląska, a tutaj nawet nie wiesz JAK funkcjonuje... Wracając do reklam, to z drugiej strony trudno wymagać, żeby przy reklamie proszku jakaś pani zaczęła rozmyślać nad egzystencjonalnymi problemami. Chociaż pojawiły się reklamy, gdy to "tatuś" robi pranie, a maluszek mu się przygląda, czyli można:)
OdpowiedzUsuńNiby faktycznie trudno tego wymagać, ale stereotypy w reklamach czasem mnie przerażają. Najbardziej chyba drażni mnie reklama czekoladek, w których cała rodzina ma swoje ciekawe hobby, a jedynym marzeniem mamusi-kwoczki jest by usiedli razem. No nic, pewnych rzeczy się nie przeskoczy... A reklamy, gdy to "tata" przejmuje "kobiece" czynności pojawiają się coraz częściej i chwała im za to :)
UsuńWysoka ocena. Po książkę sięgnę, ale przyznam ci się, że gdyby nie twoja recenzja nawet nie zwróciłabym na nią uwagi.
OdpowiedzUsuńOceniłam ją wysoko z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że autorka pisze w ciekawy sposób o interesujących faktach, o których pewnie większość z nas nie ma bladego pojęcia. I okazuje się też, że choć opisuje to, co miało miejsce 50 lat temu nadal jest częściowo aktualne...
UsuńMam ją w planach, temat ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńO, kojarzy mi się ze świetnym serialem "Mad man". Z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam, książka jest niejako odpowiedzią na serial :)
Usuń"Mad Men" oglądałam, fajnie zrobiony serial i trzeba przyznać, że świetnie oddaje atmosferę tamtych lat (choć, po prawdzie, tę znam tylko z filmów z lat sześćdziesiątych, aż tak stara to nie jestem), więc pewnie by mi się spodobało. Swoją drogą, temat stereotypowej kobiety w reklamie to temat rzeka... Nie ma nic bardziej irytującego od promieniejącej szczęściem Perfekcyjnej Gospodyni i Matki, rozpływającej się nad płynem do kibli albo sosem do mięsa...
OdpowiedzUsuńNikt Cię o to nie posądzał ;) Co do takiego wizerunku kobiety w reklamach, to podejrzewam, że bardzo długo, o ile w ogóle do tego dojdzie, nie doczekamy się zmian. Niestety...
UsuńCzyżby wyd. Esprit zamieniło się w Epikę?
OdpowiedzUsuńEpika to "dziecko" Espritu, które będzie wydawać powieści oraz literaturę faktu :)
UsuńO, to nie wiedziałam ;)
UsuńBardzo ciekawy temat, jeszcze nie czytałam takiej książki. Zapiszę sobie tytuł.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i zrobiła na mnie podobne wrażenie. Rola kobiety nie jest łatwa w żadnych czasach :/
OdpowiedzUsuńPlanuję obejrzeć serial, więc książka do niego nawiązująca też mnie ciekawi. Co do dyskryminacji kobiet w tamtych czasach to uderzyło mnie to, co we wstępie do ostatnio czytanej przeze mnie książki napisała Caroline Kennedy. Jej matka była wykształconą i inteligentną kobietą, ale jako żona prezydenta miała się tylko uśmiechać i dobrze wyglądać. Ówcześnie z kobietami nie rozmawiano o polityce czy w ogóle nie poruszano z nimi poważniejszych tematów. To przykre, że kobiety ambitne były tak ograniczane, bo przecież w porządnej rodzinie kobieta nie mogła pracować i realizować się zawodowo. Koszmar.
OdpowiedzUsuńNiestety, co prawda, to prawda. Teraz niby mamy równouprawnienie, ale w ilu miejscach na świecie, ba! nawet u nas, kobiety są traktowane jako te gorsze, mniej inteligentne i przeznaczone przede wszystkim do wychowania dzieci oraz siedzenia przy garach...
UsuńNigdy nie widziałam "Mad Men" i w sumie do tej książki nieszczególnie mnie ciągnie - mimo pozytywnej oceny
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy książka ta spodobałaby się mojej Mamie... Możliwe, że sprezentuję jej ją na Gwiazdkę :D
OdpowiedzUsuńFajna, dobrze napisana recenzja :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń