Osoby, które regularnie odwiedzają mojego bloga, z pewnością zauważyły, że lubię polską literaturę i cenię sobie polskich pisarzy. A jednak okazało się, że wyrażanie swojej opinii na temat książek niektórych autorów niesie ze sobą pewne ryzyko...
Już jakiś czas temu zamieściłam raczej sceptyczną recenzję pewnej powieści i co się okazało? Autor poczuł się wyjątkowo dotknięty i okazało się, że nie potrafi przyjąć kulturalnej i konstruktywnej krytyki. Ba! gdybym tę książkę zjechała i nie zostawiła na niej suchej nitki, mogłabym zrozumieć jego frustrację, ale oceniłam ją całkiem nieźle, wytykając tylko kilka błędów. No i zostałam poinformowana, że nie potrafię pisać, a moje argumenty są bardzo niedojrzałe. Szkoda, że kiedy poprzednie powieści zachwalałam, wymieniliśmy z autorem kilka uprzejmych wiadomości i wtedy był bardzo zadowolony.
Tytuł i nazwisko przemilczę, bo nie jest to teraz istotne, a z pewnych względów wolałabym uniknąć dalszych nieprzyjemności. Jeśli domyślacie się, o kogo chodzi, to bardzo proszę, nie wspominajcie o swoich "typach" w komentarzach właśnie z uwagi na powyższy powód.
Nie sądziłam, że mnie to aż tak dotknie, bo uważałam się zawsze za twardą sztukę, ale wiecie co? Cholernie mi przykro, a szanowny pan pisarz stracił całą moją sympatię i szacunek :/
Dobra, wylałam swoje żale, ale jestem ciekawa, czy spotkało Was kiedyś coś takiego?
Ja rzadko czytam polskich autorów, więc nie jestem narażona na zbyt wiele tego typu przyjemności - raz poeta się do mnie odezwał po piątku z poezją, ale o poezji piszę raczej pozytywnie, staram się po prostu prezentować wiersze, które mi się podobają, a nie recenzować tomiki. Natomiast miałam kiedyś nieprzyjemną dyskusję z jakimś panem, właśnie a propos poezji: zaczęło się kulturalnie, on powiedział, że dla niego poezja musi być rymowana i zamieścił jakiś wiersz współczesny, który według mnie był zbyt patetyczny, ale napisałam, że chętnie poczytam więcej utworów autorki, bo jej w ogóle nie znam. A pan się oburzył, że jak można oceniać kogoś po jednym wierszu (?!), że jestem pozbawiona inteligencji emocjonalnej i skoro nie potrafię odczuwać na pewnym poziomie, to ze mną jest coś nie tak, a nie z wierszem, a wiersz jest wspaniały. No i że w ogóle nie rozumiem poezji. Szkoda, że pan nie umiał czytać ze zrozumieniem ani uszanować cudzych poglądów :( Zwłaszcza że pisałam pracę magisterską z poezji i usłyszałam od recenzenta bardzo wiele miłych słów o dokładnie przeciwnej treści. A wiersze przecież każdy odczuwa inaczej. Ja wolę prostotę, ale okazało się, że pan ma monopol na rozpoznawanie literatury wysokiej dla "inteligentnych emocjonalnie" i chłamu. Chociaż bardziej się zdenerwowałam niż było mi smutno. Ech, wygadałam się.
OdpowiedzUsuńZ poezję akurat mi zupełnie nie po drodze, ale zachowanie tego człowieka uważam za całkowicie karygodne. Taki typ, który pozjadał wszystkie rozumy i tylko swoją wizję uznaje za jedyną słuszną, to chyba najgorszy rodzaj zarówno czytelnika, jak i autora. Zwłaszcza gdy dotyczy to poezji, którą, tak jak napisałaś, każdy może (a nawet ma prawo) odbierać bardzo subiektywnie.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Nigdy mnie coś takiego nie spotkało, ale rzeczywiście sytuacja niefajna...
OdpowiedzUsuńI obyś zawsze trafiała na kulturalnych autorów ;)
UsuńNie przejmuj się :) To tylko dowodzi, jak bardzo "Pan Ałtor" jest niedojrzały. Moim zdaniem, jeżeli tworzy się coś, co idzie w świat, należy się nastawić, że nie każdemu będzie się to podobało, bo zwyczajnie nie ma takiej możliwości. Osoba, która chce się rozwijać, pomyśli sobie "OK, może faktycznie należałoby co nieco poprawić", ale w tej sytuacji nie ma się co przejmować :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, a w tym przypadku chyba autor, który ma na koncie już kilka książek prawdopodobnie uznał, że z tego tytułu należą mu się jedynie laurki, a nie słowa prawdy...
UsuńPrzykra sprawa, naprawdę. Ja rzadko sięgam po polskich autorów, a te kilka tytułów było starannie przeze mnie wybranych, opinie pozytywne, więc i miłe słowa na maila przychodziły. Raz zjechałam książkę właściwie z góry na dół - i tu zaskoczenie: autor przyjął ją z pokorą, uszanował moje zdanie, choć pewnie było mu przykro:(
OdpowiedzUsuńNatknęłam się parę razy w blogosferze na podobną do Twojej sytuację i chociaż ta sprawa mnie nie dotyczyła - już choćby dla zasady po książkę takiego delikwenta nie sięgnę, bo straciłam całą do niego sympatię. Wypuszczając książkę w świat trzeba niestety się liczyć także z jej krytyką, umieć ją przyjąć z klasą. Sytuacja przez Ciebie opisana jest nie do przyjęcia. Przykro mi, że Cię to spotkało.
Pozdrawiam serdecznie!
Ano przykra, niestety, ale teraz to już bardziej czuję poirytowanie niż żal. Przy czym najsmutniejszy jest chyba fakt, że nie spotkało mnie to przy żadnej z powieści, które naprawdę skrytykowałam, a przy opinii całkiem wyważonej i nienajgorszej. Akurat po tym autorze się tego nie spodziewałam, bo mieliśmy wcześniej prywatny kontakt, no ale cóż, bywa...
UsuńPozdrawiam!
Domyślam się, o kogo chodzi i przykro mi tym bardziej. Przypomniałam sobie Twoją opinię - była rzetelna, dobrze uargumentowana i wcale nie zjadliwa! Dziwi mnie postawa autora, naprawdę:(((
UsuńSpotkało mnie ze strony mało znanego pisarza, który również poczuł się dotknięty tym, że nie spodobała mi się jego książka. Nie przejmuj się, rób swoje i nie rezygnuj z opiniowania polskich książek. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLeci do mnie książka mało znanego, debiutującego właściwie polskiego pisarza i już się trochę boję... ;) A poważnie, to na szczęście właśnie skończyłam jedną i zaczęłam kolejną książkę polskich autorek i te akurat bardzo mi się podobały, więc póki co podobnych sytuacji nie oczekuję. Chyba że ktoś się dokopie do starszych tekstów ;)
Usuń"Uwielbiam" ludzi, którzy na argumenty dotyczące tego, dlaczego ich książka nie jest genialna, odpowiadają atakiem w stronę osoby, która je stworzyła - nie potrafią oddzielić krytyki powieści od krytyki ich samych. No cóż, temu panu życzę dojrzałości, której braki tak bardzo rażą go w innych osobach. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZauważyłaś bardzo ważny problem - krytyka książki to nie to samo, co krytyka jej autora i niektórzy powinni to sobie bardzo dobrze zapamiętać! Pozdrawiam :)
UsuńOj spotkało, spotkało - ba, nawet nie sam autor mnie zjechał, ale kilku jego fanów też się dołączyło. Tyle tylko, że zupełnie mnie to nie ruszyło ;)
OdpowiedzUsuńPS: Na wszelki wypadek zasięgnąłem opinii znajomych na temat książki tegoż autora, którą tak negatywnie oceniłem - podzielili moje zdanie, zatem utwierdziłem się w przekonaniu, że była ona gniotem do potęgi.
Gusta są różne, dlatego warto prowadzić konstruktywną dyskusję, a nie od razu się obrażać lub obrzucać kogoś inwektywami. Niektórzy muszą się tego nauczyć ;)
UsuńNie przejmuj się. Autor też człowiek i go zabolało, szkoda tylko, że nie potrafił przyjąć krytyki w sposób kulturalny. Po za tym jeżeli inne książki jego Ci się podobały to go tez nie przekreślaj.
OdpowiedzUsuńJa napisałam niezbyt pozytywną opinię do książki, która Pan mi przysłał a i tak chce mi przysłać inną w przyszłym roku. Tak, że nie zrażaj się bądź obiektywna i tak trzymaj.)
Dobrze, że do tej pory przeczytałam już te książki, które napisał, a do wydania nowej jest jeszcze mnóstwo czasu, więc może mi minie żal do autora i po nią sięgnę, ale póki co, obawiam się, że byłabym z góry sceptycznie nastawiona. Pozdrawiam :)
UsuńNie to nigdy nie spotkało na szczęście, ale wiem, że to się zdarza. Zdarzyło mi się negatywnie ocenić kilka książek, ale albo recenzja nie dotarła do autora, albo przyjął ją bez większych żali. Nie dziwie Ci się, że jednak to Cię zabolało.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się jednak tym! Sama dobrze wiesz, że potrafisz pisać, i to bardzo dobrze pisać ;)
Trzymaj się :*
Dziękuję Irenko za miłe słowa :*
UsuńMnie spotkało jeden jedyny raz. I też właśnie od Pana, a nie Pani. Jego książkę uznałam za przeciętną, nie dostrzegając niczego szczególnego w całej historii, za co mi się oberwało w e-mailu, że szufladkuję ludzi itp itd. Jak się komu nie podoba, to niech nie wysyła książek do recenzji. Czasami ludzie nie rozumieją chyba, że to, że dostanę coś za free, oznacza jednoznacznie, że będą ochy i achy nad daną książką. Po moim trupie :P
OdpowiedzUsuńAno właśnie w tym tkwi chyba problem i niezrozumienie - otrzymanie książki do recenzji nie jest równoznaczne z wystawieniem jej laurki...
UsuńMasakra jakaś...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak...
UsuńNie spotkało mnie coś takiego, pewnie dlatego że mało książek polskich autorów czytam i tym samym recenzuję. Niemniej jednak słyszałam już o tym naprawdę wiele i nie mogę zrozumieć takich ludzi. Każdy ma prawo do własnego zdania i to czy je wyrazi czy nie to już każdego sprawa. Autorzy mogą poczuć się niedocenieni, ale przecież każdy ma inny gust, albo po prostu nie umieją pisać. :) Nie zamartwiaj się takimi osobami, bo są nie warci tego :)
OdpowiedzUsuńJak czytam tyle pozytywnych komentarzy od Was, to już mi się bardzo poprawił humor i minęła złość :)
UsuńKrytykę dużo trudniej jest do siebie przyjąć, niż piękne komplementy. Rozumiem, gdyż rzeczywiście nie zostawiła suchej nitki na książce, ale skoro wytknęłaś tylko kilka błędów (nie ma pisarzy idealnych, bo zawsze komuś coś się nie spodoba, gusta są przecież różne) to nie powinno być afery. Ale cóż, różni są ludzie. Nieważne co - ważne, by było dobrze, miło, pochlebnie. Szkoda, że wielu autorów nie przyjmuje szczerej i kulturalnej krytyki. Nie piszemy źle, aby oczernić autora (w większości przypadków) ale po to, by ustrzec innych, by nie brali lektury za wybitne dzieło pod wszelkimi względami i aby autor popracował nad tymi błędami. I wcale się nie dziwię, że jednak Ciebie to poruszyło...
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć...
UsuńAutor też człowiek - może ten konkretny leczy pisaniem i towarzyszącym temu aplauzem jakieś kompleksy? W każdym razie takie reakcje mnie specjalnie nie dziwią, choć z drugiej strony totalnie nie widzę sensu takie reakcji. Bo czego się ten autor spodziewa? Że go publicznie przeprosisz i posypiesz głowę popiołem za tak "niewłaściwe" podejście do jego książki? Teraz dopiero, czytając Twoją notkę, musi toczyć pianę z ust : )
OdpowiedzUsuńW każdym razie nie przejmuj się i nie daj się : )
Ganbare!
Szczerze mówiąc, to mam nadzieję, że już więcej nie będę miała z nim do czynienia, więc liczę, że o moim blogu i mojej skromnej osobie zapomni. Wyraziłam swój żal na jego postępowanie i jak się okazuje, nie jestem jedyną osobą, którą spotkała krytyka ze strony autora tudzież wiernych fanów danej książki. No nic, nie ja pierwsza, nie ostatnia, ale warto mówić o takich rzeczach głośno :)
UsuńPozdrawiam i witam znowu "wśród żywych" :)
Troszkę to dziecinne ze strony autora, przecież jeśli dajemy coś z siebie innym musimy się liczyć zarówno z komplementami jak i krytyka, dotyczy to każdego. Natomiast dojrzałość pozwala nam krytykę ocenić jak naprawde ma się ona do nas i naszych zamysłów. Wziąć z niej radę lub ominąć. Niemiłe słowa bo coś nam się nie spodobało, lub nie poszło po naszej myśli to jak obrażanie się dziecka bo trawa pogoda była nie tak jak chciało. W końcu każdy ma prawo do własnego zdania, a recenzja książki jest Twoim zdaniem i przecież nie oznacza, że tak odbiera to każdy. Nie wspominając już, że często czyjas krytyka skłania nas do zapoznania się z jakimś dziełem
OdpowiedzUsuńBardzo często sięgam po literaturę polską, jednak zazwyczaj pozytywnie ją oceniam i być może dlatego nigdy nie przytrafiła mi się podobna sytuacja. Recenzuję raczej książki dość znane, które napisane zostały przez popularnych pisarzy, którzy są już zapewne uodpornieni na krytykę czytelników. Wiadomo, że każdy twórca jest wyjątkowo wyczulony na każde słowa skierowane pod adresem swojego tekstu, jednak obowiązują pewne zasady... Zgodzę się z powyższym komentarzem : czasami krytyka może działać zachęcająco. Jeśli rzeczywiście mam ochotę na jakąś książkę, to nawet negatywne recenzje nie są w stanie mi jej wybić w głowy, bo muszę wyrobić sobie własne zdanie.
OdpowiedzUsuńJa mam na to sposób: piszę o książkach autorów, którzy już w znakomitej większości nie żyją, toteż z protestami się nie spotykam :))) A jeśli któregoś dnia takowy się pojawi, umrę pewnie ze strachu :)
OdpowiedzUsuńAle rozumiem potrzebę zapoznawania się ze współczesną twórczością. Wtedy ryzyko bliskiego spotkania trzeciego stopnia z autorem faktycznie istnieje.
Nie pierwszy raz czytam na blogach, że pisarz uruchomił całą akcję dyskredytowania blogera. Cóż... są ludzie i ludziska. Rozumiem, że autora boli, gdy krytykują jego ukochane dziecko. To tak jak z opinią matki o swoim synu czy córce - oni nie mogą być obiektywni. Ale najlepiej wtedy zachować (ewentualnie wyniosłe) milczenie :)
tak niestety jest jak się pisze recenzje naszych ojczystych pisarzy, ja także raz miałam lekkie nieporozumienie, ale zostało wyjaśnione w dobry sposób :)jestety blogerzy są jak - ryzyk - fizyk :D
OdpowiedzUsuńCoo? Przecież każdy może mieć swoje zdanie, jak można mieć do kogoś pretensje o to, że coś mu się nie spodobało? Poza tym, skoro wcale nie napisałaś negatywnej recenzji, a tylko zaznaczyłaś, co należałoby poprawić, to autor powinien być wręcz wdzięczny za wskazówki... Niestety różni ludzie są na świecie, każdy ma jakieś swoje przywary.
OdpowiedzUsuńDużo zależy też od tego, jak brzmiała ta wiadomość od autora. Bo jeśli można krytykować książkę, to czemu by nie krytykować recenzji :D Byle konstruktywnie :) Postawmy się po drugiej stronie barykady. Jeśli Ty czujesz irytację krytyką swojej recenzji, to autor może czuć irytację krytyką swojej książki :D
OdpowiedzUsuńRacja! - i mam nadzieję, że będę o tym pamiętała, jeśli jakiś autor zjedzie moją krytyczną recenzję ;)
UsuńJak dla mnie to autor zupełnie nie dojrzały, przewrażliwiony na swoim punkcie i tyle.
OdpowiedzUsuńNa moim blogu przedstawiam mnóstwo książek polskich pisarzy i już nieraz zastanawiałam się czy kiedykolwiek spotka mnie krytyka z ich strony, Do tej pory tego nie doświadczyłam ale jestem na to przygotowana. Szkoda tylko, że ten autor z Tobą nie polemizował, tylko od razy zarzucił Ci niedojrzałość.
OdpowiedzUsuńNo cóż... Wszystko zależy od punktu widzenia. Dla recenzenta książka autora to jedna z setek, jakie przeczytał, ale dla Autora, który w nią wkłada serce i duszę, najpewniej jest tą "jedną jedyną". Tak więc trudno się dziwić, że reaguje emocjonalnie, bo przecież proces twórczy wiąże się również z dużymi emocjami. Przynajmniej tak jest w moim przypadku. ;) Jednakże, jeżeli już Autor chce podyskutować z Recenzentem, wydaje mi się, że powinien robić to publicznie i w sposób kulturalny, używając rzeczowych argumentów. :) Ja osobiście z recenzentami dyskusji nie prowadzę, po prostu wybieram te opinie, które zawierają dla mnie jakieś cenne uwagi - zarówno pozytywne, jak i negatywne - i staram się je uwzględniać w miarę możliwości przy pisaniu kolejnych książek. Odrzucam z kolei te treści, w których pojawiają się argumenty ad personam, porównania do "niedoścignionych" dzieł, czepianie się szczegółów, czy też - często niestety spotykana w narodzie - niechęć do polskiego słowa pisanego. Krótko mówiąc. Nie łam się ;). Twoje recenzje mogą się przydać nie tylko Czytelnikom, ale i autorom. :)
OdpowiedzUsuńMiło przeczytać pozytywne słowa od kogoś, kto jest "po drugiej stronie barykady" :) Cóż, moja wiadomość do wspomnianego pana, w której jeszcze raz wyłuszczyłam swoją argumentację, póki co pozostała bez odpowiedzi. No nic, mam szczerą nadzieję, że to był pierwszy i ostatni taki raz. Jestem jak najbardziej otwarta na dyskusję, ale konstruktywną... :)
UsuńPozdrawiam!
Dwa razy spotkało mnie to co Ciebie. Raz Anonim się wypowiadał, ale mam wrazenie że to była Autorka ksiązki. Szczególnie że pod każdą negatywną opinią którejś z 3 książek tej Pani, Anonim się ujawniał i grzmiał że tak źle oceniam fantastyczną autorkę. Nie rozumiał że oceniam ksiązkę a nie autorka którego nie znam. Nie dotarło.
OdpowiedzUsuńDrugi raz wypowiedziała się podobno osoba która przeczytała również tę ksiązkę co ja ale miała na jej temat bardzo dobre zdanie. Nie docierało do niej że ja mogę mieć inne, co popierałam argumentami.Też czuję że to mogła być autorka.Ja naprawdę nie rozumiem tych ludzi, każdy z nas odbiera świat na swój sposób i należy to uszanować.
Właśnie o to chodzi, że każdy ma prawo mieć własne zdanie i ocenia się książkę nie autora. Ale mam wrażenie, że to walka z wiatrakami i niektórych zwyczajnie nie da się przekonać...
UsuńRozumiem Twoje rozżalenie tą sytuacją, zwłaszcza że, jak rozumiem, nie pisałaś swej opinii o książce złośliwie, by pogrążyć autora, tylko rzeczowo i zgodnie z własnymi odczuciami - a do tego masz pełne prawo. Każdy, kto tworzy nie do szuflady, musi się liczyć z krytyką, nawet jeśli włożył w swe dzieło kawał swego serca, jak zauważyła powyżej pani pisarka. Pytanie, jak z tą krytyką sobie radzić - można konstruktywnie, wyciągając wnioski i biorąc do serca "głos ludu", można zareagować po przedszkolnemu i obrazić się na wyrazicielkę opini...
OdpowiedzUsuńNikt mnie jeszcze nie zbeształ za niepochlebną opinię o swojej książce (może dlatego, że piszę głównie o tych, które mi się spodobały? ;)), ale kiedyś zadałam autorce pewnego blogu pytanie na temat nie związany z książką, pod recenzją której swe pytanie wklepałam, i... objechał mnie autor tej książki - za bezczelną zmianę tematu dyskusji i podrzędne traktowanie jego osoby (sic!) ;) Odpowiedziałam dość ostro, autor przeprosił i poprosił o skasowanie całej sprzeczki (autorka blogu spełniła tę prośbę)... Skończyło się (niby) dobrze, ale pewien niesmak pozostał (i moje screeny tej rozmowy - by mnie powstrzymały przed czytaniem książek tego pana ;)).
OdpowiedzUsuńAutor ma chyba niską samoocenę, że tak go to dotknęło... Chyba każdy może mieć własne zdanie, tym bardziej, że to Twój blog i Twoje opinie. Nie będziesz przecież pisać recenzji patrząc na to, żeby kogoś czasem nie urazić. Głowa go góry:)
OdpowiedzUsuń