Tytuł Śmierć w Breslau Autor Marek Krajewski Wydawnictwo Znak Data wydania 2010-05-12 Stron 256 |
Marek Krajewski cieszy się coraz większą popularnością, a
zdecydowana większość opinii czytelników na temat jego kryminałów jest
pochlebna, żeby nie powiedzieć entuzjastyczna. Dlatego z dużymi nadziejami
sięgnęłam po debiut pisarza - „Śmierć w Breslau”. Niestety, choć książka stoi
na przyzwoitym poziomie i obiektywnie rzecz ujmując nie jest zła, między panem
Krajewskim a mną nie zaiskrzyło…
Akcja książki toczy się w latach 30. we Wrocławiu i otwiera
cykl czarnych kryminałów o Eberhardzie Mocku. W 1933 roku miastem wstrząsa
rytualna zbrodnia – w brutalny sposób zostaje zamordowana córka barona von der
Maltena. Śledztwo zostaje przeprowadzone w błyskawicznym tempie, jednak władzy
zależy nie tyle na schwytaniu mordercy, a na szybkim ujęciu kozła ofiarnego,
byle tylko szybko i w miarę po cichu zakończyć całą sprawę. Jednakże rok
później do Wrocławia przyjeżdża młody policjant, Antwaldt, który otrzymuje za zadanie wznowienie dochodzenia i odnalezienie prawdziwego mordercy. W prowadzeniu dochodzenia pomaga mu Eberhard Mock, pociągający w mniejszym lub większym
stopniu za większość sznurków w mieście.
Mock nie przypomina klasycznego książkowego detektywa i policjanta. To
wyrachowany karierowicz, a przy tym człowiek zepsuty i okrutny. Połowa jego
sukcesu opiera się na fakcie, że niemal na każdego mieszkańca Wrocławia posiada
„haka” i często-gęsto wykorzystuje możliwość szantażu, jeśli ma mu to pomóc w
załatwieniu różnorodnych spraw. Nie można mu jednak przy tym odmówić inteligencji, a nawet swoistego poczucia przyzwoitości. Choć daleko mu do doskonałości, ba! daleko mu
do wizerunku człowieka sympatycznego, bardzo go polubiłam. Jego postać to jeden
z największych atutów książki.
Kolejnym jest świetnie oddana duszna i gorąca atmosfera
Wrocławia lat trzydziestych; miasta jeszcze niemieckiego, w którym coraz władzą
zdobywają naziści, ale i Abwera ma dużo do powiedzenia. To miasto pełne
mrocznych tajemnic i nieprzyjemnych typów, jednym słowem gniazdo zbrodni i rozpusty.
Teoretycznie „Śmierć w Breslau” posiada wszystko, co cenię w
kryminałach – świetny klimat, ciekawych bohaterów i niezłą, choć może nie
powalającą na kolana, fabułę. A jednak czegoś mi w niej zabrakło i nie mogę
powiedzieć, bym czytała ją z zapartym tchem. Jednakże choć pierwsze spotkanie z
prozą Krajewskiego zaliczam do średnio udanych, nie zamierzam się poddawać – na
półce czekają jeszcze dwa tomy cyklu o Edwardzie Popielskim. Może z nimi
pójdzie mi lepiej…
Moja ocena: 4+/6
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Lubię jego książki, choć dużo bardziej przypadły mi właśnie te o Edwardzie Popielskim
OdpowiedzUsuńDlatego jeszcze nie straciłam nadziei, że naprawdę polubię Krajewskiego ;)
UsuńCzytałam pierwszą książkę o Mocku i również nie zaiskrzyło. Mam drugi tom, więc może tym razem będzie lepiej. Głównego bohatera niestety nie polubiłam, ale mimo wszystko nie rezygnuje jeszcze z czytania powieści Krajewskiego.
OdpowiedzUsuńA ja go polubiłam, nawet jak jest taką cwaną szują ;)
UsuńMnie cykl z Popielskim zdecydowanie bardziej przypadł do gustu. Ale Krajewski to Krajewski, a jego wrocławski cykl to z pewnością jeden z lepszych w polskim kryminalnym grajdole.
OdpowiedzUsuńNie mówię, że nie, choć mnie jakoś nie urzekł... Liczę więc że Popielski to nadrobi ;)
UsuńO nie, to mi zdecydowanie bardziej podobała się seria o Mocku. Zaczytywałam się nią kiedyś bardzo namiętnie. Niestety dziś nie potrafiłabym nic powiedzieć o żadnej z nich ;)
OdpowiedzUsuńMoże kolejne tomy bardziej przypadłyby mi do gustu. Póki co cykl wrocławski sobie odpuszczam... ;)
UsuńMnie zachwyciła seria o Mocku. Czekam z nadzieją na ekranizację.
OdpowiedzUsuńA wiadomo coś pewnego na temat ekranizacji?
UsuńKilka razy już prawie mieli zaczynać prace a potem znowu cisza.Pojęcia nia mam dlaczego.
UsuńMam podobną opinię: może być (ale nie musi) Napisana sprawnie, ale to nie to co lubię. Chyba wolę kryminały retro w wydaniu Marcina Wrońskiego :-)
OdpowiedzUsuńWroński jeszcze przede mną, ale się powoli przymierzam :)
UsuńRetro kryminał - dużo sobie po nim obiecywałam, na półce już czeka...szkoda, że czegoś brakuje...
OdpowiedzUsuńOlu, wielu osobom się podoba, może to po prostu mi nie podpasował :)
UsuńCzytałam ,,Erynie", tą również bym chętnie przeczytała;)
OdpowiedzUsuń"Erynie" jeszcze przede mną :)
UsuńJeszcze nie miałam okazji przeczytać żadnej książki tego autora, a widziałam już wiele zachęcających recenzji. Jednak nie mogę się zebrać i ciągle o nim zapominam, a bardzo lubię kryminały.
OdpowiedzUsuńTeż tak mam z niektórymi autorami - przypominam sobie o nich przy okazji czytania kolejnych recenzji, a potem jakoś mi wylatują z głowy...
UsuńJa zaczęłam od serii z Mockiem ;)
OdpowiedzUsuńJa jak widać też, ale mam nadzieję, że druga seria jest lepsza...
UsuńNa studiach przez trzy miesiące dorabiałam pracując w kiosku i wśród gazet poniewierały się jakieś kryminały Krajewskiego (wydawane chyba przez Politykę). Nawet zaczęłam jeden czytać, ale nie wciągnęło mnie. mam jednak zamiar zrobić drugie podejście. :)
OdpowiedzUsuńNie można się poddawać, dlatego ja też daję panu Krajewskiemu drugą szansę ;)
UsuńGenialna ksiązka :) Już się nie mogę doczekać kiedy przeczytam resztę jego powieści! Zapraszam na http://sto65cm.blog.pl/ - tam kilka słów ode mnie na temat tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńMnie wprawdzie nieco rozczarowała, ale generalnie wrażenie dosyć pozytywne :)
Usuń