Tytuł Klucz uniwersalny Tytuł oryginału: La llave maestra Autor: Agustin Sanchez Vidal Wydawnictwo Albatros Data wydania 2010 Stron 552 |
Hiszpański Book-Trotter kończy się już jutro (zachęcam do
dzielenia się linkami, ewentualnie tytułami przeczytanych książek –KLIK), a mi
rzutem na taśmę udało się skończyć ostatnią w tym miesiącu lekturę. „Klucz
uniwersalny” Agustina Sanchezja Vidala – historyka sztuki, literaturoznawcy,
eseisty i wykładowcy na uniwersytecie w Saragossie – to debiut powieściowy, ale
wcale nie pierwsza opublikowana praca autora, który ma na swoim koncie ponad
pięćdziesiąt książek na temat literatury, sztuki i kina. Ma to o tyle duże
znaczenie, że powieść odzwierciedla naprawdę obszerną i robiącą wrażenie wiedzę
pisarza.
Książka wpisuje się w nurt thrillerów historycznych, których
fabuła skupia się na wszelkiej maści teoriach spiskowych, zwykle
koncentrujących się wokół Kościoła. W tym przypadku mamy do czynienia z
tytułowym kluczem uniwersalnym – zaszyfrowanym „językiem wszechświata”, którym
można opisać wszelkie reguły życia na Ziemi od zarania dziejów. Przez
niektórych nazywany jest nawet „językiem Boga”, to nim posługiwała się ludzkość
przed powstaniem Wieży Babel. Na jego odkryciu skupiają się działania głównych
bohaterów powieści.
Akcja książki toczy się dwutorowo – w szesnastym i
dwudziestym wieku. Rozdziały opowiadające o tajnym agencie i szpiegu króla
Filipa II, Rajmundzie Randzie, przeplatają się z wydarzeniami mającymi miejsce
we współczesnej Hiszpanii. Troje ludzi - kryptolog Daniel Calderon, komisarz
policji John Bielefeld oraz dziennikarka Raquel Toledano – bada sprawę
zaginięcia słynnej pani naukowiec, matki Raquel. Wszystko wskazuje na to, że
jej tajemnicze zniknięcie wiąże się z jej badaniami nad procesem Randy z XVI
wieku. Przy okazji zaś wpadają na trop klucza uniwersalnego.
Jakkolwiek sama fabuła powieści nie powaliła mnie kolana,
nie da się zaprzeczyć, że autor włożył w jej napisanie wiele pracy. Ilość
faktów historycznych oraz szczegółowych i naprawdę rzetelnych opisów działania
wielu urządzeń szyfrujących jest naprawdę imponująca. I choć momentami ich
ogrom może nieco przytłoczyć główną oś wydarzeń, książka może być źródłem wielu
interesujących informacji.
O ile w przypadku niektórych powieści tego typu, mogą
pojawić się pewne wątpliwości – a może jest w nich ziarno prawdy? – o tyle w
przypadku „Klucza uniwersalnego” praktycznie od razu wiadomo, że jest to czysta
fikcja literacka. Sam autor zresztą wyjaśnia, że jego zamiarem było napisanie
rozrywkowej powieści przygodowej z historyczną zagadką w tle. Jeśli nastawimy
się na taką lekturę, powieść powinna sprostać naszym oczekiwaniom.
Niestety, pisarzowi nie udało się uniknąć pewnych
niedociągnięć. Zakończenie jest zdecydowanie najsłabszą częścią książki i
pozostawia uczucie lekkiego rozczarowania. Zabrakło mi także wyjaśnienia
niektórych wydarzeń, które zainteresowały mnie w pierwszych rozdziałach, m.in. dziwnych
dźwięków wydawanych przez Papieża pogrążonego w letargu podczas jednego z
przemówień w hiszpańskim mieście Antigua. Odniosłam też wrażenie, że autor
chciał poruszyć zbyt wiele wątków i w pewnym momencie sam się nieco zaplątał,
co zaowocowała porzuceniem niektórych z nich bez wyczerpujących wyjaśnień.
Podsumowując, jestem nieco rozczarowana książką, ponieważ
spodziewałam się po niej czegoś więcej. Niemniej jednak, miłośnicy gatunku mogą
dostrzec w niej zalety, które dla mnie pozostały ukryte.
Moja ocena: 3+/6
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Book-Trotter (literatura hiszpańska)
Raczej się nie skuszę, nie moja tematyka.
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie zaciekawiła mnie fabuła, więc na razie odpuszczę sobie czytanie tej książki.
OdpowiedzUsuńNatomiast wstydzę się, że nie przeczytałam nic do wyzwania w tym miesiącu. Jakoś miesiąc minął tak szybko, a na półkach straszą recenzyjne książki, które zalegają od dawna :(
Szkoda, że się nie udało... :( Ale może w marcu pójdzie lepiej :)
UsuńJako lingwistka czuję się zaintrygowana, ale taki temat łatwo skopać, i z tego, co piszesz, autor sobie nie poradził...
OdpowiedzUsuńW tym miesiącu nie podchodziłam do wyzwania, za dużo mi się zwaliło na głowę innych rzeczy, no i z niepokojem spoglądam na ankietę - skąd ja, na Boga wezmę chińską książkę?!... Bo tego noblisty to nie mam ochoty czytać... Chyba były jakieś chińskie kryminały, będę musiała zrobić mały research:-)
Chińskich kryminałów w życiu na oczy nie widziałam, więc raczej zostanę przy czymś obyczajowo-historycznym :)
UsuńJeśli dobrze pamiętam, to też mam ze dwa chińskie kryminały, więc mam nadzieję, że w marcu nie nawalę :)
Usuńzdecydowanie nie dla mnie
OdpowiedzUsuńbędę omijać szerokim łukiem ;)
pozdrawiam!
Dawno nie sięgałam po ten gatunek, a w sumie bardzo go lubię. Może w przyszłości sięgnę i po tą książkę.
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dal mnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lubię, gdy powieść prowadzona jest dwutorowo, więc być może zajrzę. Tylko szkoda, że to XVI wiek...
OdpowiedzUsuń