Tytuł Kruchość jutra Autor Ewa Bauer Wydawnictwo Szara Godzina Data wydania 2013-02 Stron 188 |
Ewa Bauer zadebiutowała powieścią „W nadziei na lepsze
jutro” – historią pewnego małżeństwa, które staje w obliczu kryzysu, ale
wychodzi z niego obronną ręką. „Kruchość jutra” to kontynuacja losów Anny i
Roberta, którą można jednak przeczytać nawet bez znajomości wydarzeń opisanych
w poprzedniej książce. Muszę przyznać, że o fakcie, iż jest to dalszy ciąg
historii z pierwszej powieści autorki dowiedziałam się dopiero po skończonej
lekturze - szkoda, że informacja ta nie została zawarta w opisie książki.
Małżeństwo głównej bohaterki, Anny, przetrwało kryzys –
kobieta wybaczyła mężowi zdradę i postanowiła dać ich związkowi drugą szansę.
Wszystko wskazywało na to, że najgorsze już za nimi. Dlatego kobieta przeżywa
szok, gdy pewnego dnia w skrzynce mailowej Roberta odnajduje wiadomość od
dawnej kochanki. Zawiedziona postępowaniem męża i rozgoryczona faktem, że
pewnie ponownie jest przez niego oszukiwana, pakuje swoje rzeczy, zabiera
dzieci i składa pozew o rozwód. Jakiś czas później postanawia ułożyć sobie życie
na nowo u boku wieloletniego przyjaciela, Michała. Nie wie jednak, że skrywa on
mroczą tajemnicę…
„Kruchość jutra” to opowieść o utraconym zaufaniu oraz o
tym, że nigdy nie powinno się oceniać po pozorach ani ludzi, ani sytuacji, w
jakich się znajdujemy. Mogą być one bowiem bardzo zwodnicze. Świetnym
przykładem tego, jak nie postępować, jest zachowanie głównej bohaterki, która
kierując się jedynie podejrzeniami oraz rozchwianymi emocjami, gubi gdzieś
rozsądek i sama robi ze swojego życia piekło. Opamiętanie przychodzi jednak
zbyt późno, by móc cofnąć słowa i czyny, po których nic nie jest już takie, jak
wcześniej.
W powieści nie znajdziecie szybkiej akcji czy błyskotliwych
dialogów , a wręcz przeciwnie – autorka postawiła na bogate opisy rozważań
Anny. Wykreowane przez Ewę Bauer rozmowy to chyba niestety najsłabszy element
książki – w wielu miejscach brzmią nienaturalnie, wypowiedzi są zbyt rozwlekłe,
brak w nich życia. Najcięższe do strawienia były dla mnie rozmowy z głównej
bohaterki z dziećmi oraz prawniczką. Swoją drogą ta ostatnia wydała mi się
postacią wyrwaną z realnego świata, choćby z tego względu, że nagle poczuła
potrzebę wyjawienia obcej kobiecie szczegółów śledztwa, przy którym pracowała
kilka lat wcześniej. Pomijając wszelkie inne niedociągnięcia, który prawnik
świadomie i nawet nie będąc o to proszony, będzie łamał prawo ot tak sobie,
narażając się na przykład na utratę wiarygodności w oczach innych?
Fabuła nie należy do zbyt oryginalnych i jest niestety
przewidywalna aż do bólu, mogłaby być jednak znacznie bardziej wciągająca,
gdyby autorka nie postawiła na zbytnią kondensację opisywanych przez siebie
wydarzeń. Książka liczy niecałe sto dziewięćdziesiąt stron, a dzięki dość dużej
czcionce jej lektura trwa około półtorej godziny. Sprawia to, że niektóre wątki
zostały przedstawione bardzo skrótowo, a czytelnik nie ma zbyt dużej szansy, by
naprawdę dać się wciągnąć i zaintrygować.
Podsumowując, „Kruchość jutra” niestety nie zachwyca.
Owszem, książkę można przeczytać, jednak szału nie ma, nie należy nastawiać się
na wciągającą lekturę, która wbije nas w fotel i nie pozwoli się od siebie
oderwać. Możliwe jednak, że czytelniczki znające poprzednią powieść Ewy Bauer
będą chciały poznać dalsze losy stworzonych przez nią bohaterów i bardziej
docenią tę historię. Dlatego nie polecam, ale i nie odradzam – zdecydujcie
sami.
Moja ocena: 3/6
Recenzja ukazała się także na stronie Lubimy Czytać
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania "Czytajmy polską literaturę".
Moim zdaniem autorka postawiła na analizę psychologiczną głównej bohaterki, dlatego też niektóre wątki są skrótowe jak piszesz. Prawniczka, która wyjawiła Annie tajemnicę prowadzonego niegdyś śledztwa według mnie dość dobrze wkomponowała się w całą fabułę. W życiu często właśnie przypadek decyduje o naszych dalszych losach.
OdpowiedzUsuńNiestety, mnie to nie przekonało. Chociaż zdaję sobie sprawę, że przypadek często decyduje o różnych sprawach w naszym życiu, w tym przypadku odniosłam wrażenie, że jest to podane nieco na siłę. No nic, cieszę się, że przynajmniej Tobie podobała się książka, bo mi - jak widać - nieszczególnie...
UsuńJa chyba też nie jestem grupą docelową. Z czystym sumieniem pominę tę pozycję, tym bardziej, że stosik książek czekających na swoją kolej jest dość pokaźny.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że uratowałaś półtorej godziny mojego życia.
Czytałam coś tej autorki, ale nie jestem zainteresowana też tą pozycją.
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą część i jestem strasznie ciekawa kontynuacji, tym bardziej, że pierwsza na prawdę przypadła mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńW sumie szkoda, bo potencjał w historii jest. Szkoda, że nie wykorzystany...
OdpowiedzUsuńDziękuję za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuń