Tytuł Siedem minut po północy Tytuł oryg. A monster calls Autor Patrick Ness Wydawnictwo Papierowy Księżyc Data wydania 2013-05-15 |
Potwór pojawił się tuż
po północy. Jak to potwory mają w zwyczaju…
Każdemu z nas przynajmniej raz przyśnił się koszmar tak
realistyczny, że jeszcze nad ranem wywoływał gęsią skórkę. A gdyby okazało się,
że mroczne wizje to nie wytwór wyobraźni, a za oknem czai się prawdziwy potwór?
Taki, który nie zniknie w świetle dnia?
Gdy pewnej nocy trzynastoletniego Conora budzi głos wołający
jego imię, wskazówki na zegarze pokazują dokładnie siedem minut po północy, a
tuż za oknem w jego pokoju czai się potwór. Pojawił się na niewypowiedziane
wyzwanie chłopca, by opowiedzieć mu trzy historie i wysłuchać jego własnej. Sam
jego widok jeży włos na karku, Conor jednak nie boi się. Choć nadal jest
jeszcze dzieckiem, doświadczył już, co to prawdziwy strach i nie ma on nic wspólnego
ze strasznym olbrzymem siejącym wokół zniszczenie.
„Siedem minut po północy” to opowieść o tak ogromnym ładunku
emocjonalnym, że nie sposób przejść koło niej obojętnie. Porusza temat trudny i
bolesny, jakim jest zmaganie się kilkunastoletniego chłopca ze śmiertelną
chorobą matki. Widzimy jego ból, złość, poczucie niesprawiedliwości i brak
akceptacji dla tego, co nieuchronne. Razem z nim doświadczamy poczucia
wyobcowania ze świata, który do tej pory znał. Potwór pomaga mu zmierzyć się z
nową, groźną rzeczywistością. Czy jest jednak jedynie wytworem wyobraźni
chłopca, czy też pojawił się naprawdę? Na to pytanie każdy czytelnik musi
odpowiedzieć sobie sam.
Historia powstania tej powieści jest dosyć
niezwykła. Jak możemy przeczytać zarówno na okładce książki, jak i w krótkiej
nocie od autora, „Siedem minut po północy” zostało napisane na podstawie
pomysłu brytyjskiej pisarki, Siobhan Dowd. Miała już ona przygotowany główny
szkic opowieści oraz jej bohaterów, zabrakło jej jedynie czasu, który potrzebny
był, by wygrać walkę z rakiem. Patrick Ness zapewnia jednak, że postanowił
opowiedzieć tę historię na nowo, rozwijając, a nie jedynie kopiując pierwowzór.
Opowieść o Conorze i towarzyszącym mu potworze nie byłaby
pełna bez ilustracji wykonanych przez znakomitego rysownika Jima Kaya. Tworzą
one niesamowity, mroczny nastrój, który idealnie współgra z historią
opowiedzianą przez Patricka Nessa. Ciekawostką może być fakt, że „Siedem minut
po północy” jest jedyną książką w historii, której zarówno autor jak i
ilustrator zostali jednocześnie uhonorowanie brytyjskimi nagrodami - Carnegie
Medal (najlepsza nowa książka dla dzieci i młodzieży) oraz Kate Greenaway Medal
(najlepsze ilustracje).
„Siedem minut po północy” to historia w zamierzeniu
skierowana do młodszych czytelników, jednak z powodzeniem może sięgnąć po nią
każdy dorosły. Jestem przekonana, że trafi do serca każdego, kto weźmie ją w
swoje ręce. Zdecydowanie polecam!
Moja ocena: 6/6
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc
Nie spotkałam się jeszcze z taką książką, więc bardzo chętnie bym ją przeczytała. Nie tylko fabuła mnie intryguje, ale także te ilustracje, które rzeczywiście są klimatyczne.
OdpowiedzUsuńIlustracje są boskie! I naprawdę świetnie oddają klimat książki.
UsuńLubię książki z ilustracjami, które nawiązują do treści. Coraz więcej wydawnictw idzie w tym kierunku wydając nowe książki ;)
Usuńteż takie lubię :) Powinna Ci się spodobać np. "Reckless. Kamienne ciało" - tam są świetne ilustracje :)
UsuńSłyszałam wiele o tej książce. Na początku miałam ochotę przeczytać, ale jak dowiedziałam się, że chodzi o zmagania z chorobą to entuzjazm trochę opadł. Unikam takich powieści jak ognia.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o samą chorobę to nie ma tego aż tak dużo, więcej tu potwora i opowieści, które snuje. Powinno Ci się spodobać :)
UsuńBardzo chciałbym to przeczytać, szkoda tylko, że książka taka krótka :)
OdpowiedzUsuńNie warto się zrażać :)
UsuńJa również planuję przeczytać. Chyba jeszcze nie trafiłam na złą opinię o tej książce:)
OdpowiedzUsuńW UK też ją bardzo chwalą :)
UsuńCudowna, choć smutna opowieść. Do tej pory jestem pod jej ogromnym wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
To zdecydowanie jedna z tych, które na bardzo długo zapadają w pamięci..
UsuńZ tego co czytam to po tą książkę warto sięgnąć. W blogosferze zbiera póki co same bardzo pozytywne recenzje.
OdpowiedzUsuńWarto, pozytywnym opiniom nic a nic się nie dziwię.
UsuńRównież będę miała okazję przeczytać ją przedpremierowo z czego bardzo się cieszę :)
OdpowiedzUsuńKolejna pozytywna opinia zachęca mnie do tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie okazja do jej przeczytania :) Ostatnio mam ochotę na coś, właśnie w takim stylu.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nic o tej książce, ale z chęcią się za nią rozejrzę:)
OdpowiedzUsuńIlustracje prześwietne, nigdy bym nie pomyślał, że to książka dla młodszych :) Brzmi intrygująco, naprawdę.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę! Twoja notka jeszcze mnie utwierdziła, że to wiosenny "must read". Papierowy Księżyc staje się coraz bardziej ciekawym wydawnictwem. Już "Magiczne lata" bardzo mnie przekonały, a teraz Ness... Nieźle!
OdpowiedzUsuńDruga ilustracja jest genialna! Nie mogę się napatrzeć. I nie wygląda nawet na książkę dla młodszych:)
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł oraz ilustracje wyjątkowo mnie przytoczyły,co, paradoksalnie, zachęca mnie do przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńNie dość, że świetne ilustracje i okładka, tytuł przyciąga, to jeszcze fabuła mi się podoba. Musze się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuń