Skald. Karmiciel kruków
Łukasz Malinowski
Instytut Wydawniczy Erica, 2013
|
Rozpływam się w zachwytach przy okazji ukazania się każdego kolejnego tomu cyklu o Uhtredzie Ragnarssonie pióra Bernarda Cornwella, a nie tak dawno temu zachęcałam Was do sięgnięcia po „Skarb Attyli” Roberta Lowa. Zawsze trafiam jednak na książki zagranicznych pisarzy, a przecież dobrze byłoby sprawdzić, co polscy autorzy mają w tej kwestii do powiedzenia. Szansę taką dała mi debiutancka powieść Łukasza Malinowskiego.
Karmicielem kruków
i wron mnie zwą, bo mój miecz dostarcza mięso na krwawą ucztę z trupów.
Poznajcie Ainara Skalda, którego talent do składania
rymów równa się jedynie umiejętnościom władania mieczem i nożem. A może nie
jedynie, bo talentów mu nie brakuje, choć nie wszystkie przynoszą chlubę i
częściej pakują go w tarapaty niż pomagają zjednywać sprzymierzeńców. Ainar nie przepuści żadnej gładkiej pannie, jest
złośliwy, wiarołomny i przekonany o własnej wyższości nad innymi. Mało tego, zawsze
swoją korzyść przedkłada nad wszystko inne, a sakiewka wypełniona srebrem to
najlepszy sposób, by przyciągnąć jego uwagę. Jednym słowem, łotr nad łotry, który niemal z miejsca stał
się jednym z moich ulubionych książkowych bohaterów. Warto bowiem pamiętać, że
mimo niekwestionowanych skaz na charakterze i honorze, roztacza wokół siebie
taki czar, że nie sposób go nie polubić – nawet gdy podrzyna gardło kolejnemu
wrogowi.
Akcja powieści, a raczej trzech powiązanych ze sobą
fabularnie opowiadań, toczy się w X wieku na terenie Skandynawii oraz Irlandii,
zmagającej się z dominacją wikińskich najeźdźców. Każdy z tekstów opowiada
odrębną historię, jednak wszystkie łączą się ze sobą i dopiero razem tworzą w
pełni zrozumiałą całość. W otwierającym książkę „Za garść srebrnych monet” mamy
okazję poznać głównego bohatera w pełnej
krasie - zarówno jako utalentowanego skalda, jak i wojownika. W dość krótkim
opowiadaniu „Pieśń kruka” Ainar dodatkowo pokazuje, w jaki sposób walczyć przy
pomocy poezji i miecza z draugiem, ożywionym trupem. Obydwa teksty są jednak
swoistym preludium i wprowadzeniem do głównego, najdłuższego i najciekawszego
tekstu „Wielość i Jedność”, gdzie do rozlicznych talentów głównego bohatera
dochodzi także żyłka detektywistyczna.
Łukasz Malinowski jest historykiem specjalizującym się w
historii średniowiecznej Skandynawii, co znajduje odzwierciedlenie w stosowanej
przez niego terminologii i opisach. Dzięki licznym przypisom wszelkie wątpliwości
i staroskandynawskie słownictwo są jednak natychmiastowo wyjaśniane. Dodatkowo
na końcu książki można znaleźć dodatek poświęcony nordyckim wierzeniom.
Naprawdę przyjemnie czyta się książkę, której autor po prostu zna się na rzeczy
i widać to już od pierwszych stron. Wbrew pozorom nie jest to jednak powieść
historyczna, a rasowe historyczne fantasy. Główny bohater mierzy się z upiorem
i demonicą, czytelnik może także podejrzeć, jak upływa czas poległym wojownikom
w Gmaszysku Zarżniętych w staronordyckich zaświatach.
„Karmiciel kruków” to jedna z tych lektur, do których z
przyjemnością wrócę w przyszłości, choć nie ukrywam, że wolałabym poznać dalsze
losy Ainara (o ewentualnej kontynuacji póki co nic nie wiadomo). Książka
napisana jest lekko, z humorem i jako debiut powieściowy prezentuje się
naprawdę świetnie. Polecam z pełną odpowiedzialnością i czekam na więcej!
Za udostępnienie książki serdecznie dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica
Do naszych pisarzy podchodzę z dystansem. Zachwycony jestem póki co jednym (Sami Wiecie Kim). Reszta bez szału (choć wielu nie poznałem).
OdpowiedzUsuńPostać Uthreda bardzo mi się spodobała, tematyka wikingów także (swoją drogą w tym roku powstał serial o wikingach, obejrzałem jeden odcinek i jest zacnie).
Do Skalda chyba jestem przekonany. Recenzja bardzo mnie przybliżyła do tej książki...no i wspaniała okładka!
Okładka naprawdę jest świetna i fajnie wpisuje się w klimat powieści :) A co do polskich autorów, bardzo sobie cenię naszą scenę fantastyczną, bo mamy na niej naprawdę szerokie grono świetnych pisarzy :)
UsuńUff, odetchnęłam z ulgą - bardzo mnie cieszy twoja wysoka ocena, bo i na mnie książka czeka w kolejce i jestem strasznie ciekawa, jak poradził sobie z tematyką polski autor:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
W takim razie pozostaje mi jedynie czekać na Twoją recenzję :) Mam nadzieję, że książka spodoba Ci się równie mocno jak mnie :)
UsuńPodoba mi się recenzja a książkę właśnie pochłaniam :)
OdpowiedzUsuńa dziękuję :) Mam nadzieję, że wrażenia mamy podobne ;)
UsuńMimo, że takich książek nie czytam to twoje barwne opisy zachęciły mnie do sięgnięcia po tę książkę :) No cóż, zobaczymy... Może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńwww.miedzy-stronnicami.blogspot.com
Warto się czasem przełamać i spróbować czegoś nowego :) ALe nic na siłę ;)
UsuńCzeka na swoja kolej :)
OdpowiedzUsuńReczej nie w moim stylu, chociaż w sumie dlaczego nie... :)
OdpowiedzUsuńMam oko na tę książkę, odkąd się pojawiła w zapowiedziach. W sumie niechętnie ostatnio czytam debiuty, bo często są jakieś takie niedorobione, ale tutaj wyjątkowo przemawia do mnie wiedza autora. Jeśli potrafił ją zawrzeć unikając encyklopedyczności, to ja bardzo chętnie...
OdpowiedzUsuńNo właśnie wydaje mi się, że mu się to udało :) Wprawdzie na pierwszych stronach można znaleźć sporo przypisów, ale gdy już pewna terminologia zostaje wyjaśniona, potem idzie gładko :)
UsuńOgromnie chcę tę książkę przeczytać, czuję, że mi się spodoba, mimo że za fantasty nie przepadam. Ale tutaj kusi mnie ta historyczna Skandynawia i przyciągają Wikingowie :)
OdpowiedzUsuńRozumiem całkowicie, bo (jak stwierdziłam niedawno) "Wikingów nigdy dość" ;)
UsuńO Wikingach to nie moja bajka, ale fajnie,że Ci się podobają:)
OdpowiedzUsuńOoo, WIkingów mogę jeść łyżkami :)
Usuń