Tytuł Krew tyrana Tytuł oryg. Tyrant's Blood Autor Fiona McIntosh Seria Trylogia Valisarów Tom 2 Wydawnictwo Galeria Książki Data wydania 2013-06-05 |
„Królewski wygnaniec" otwierający „Trylogię
Valisarów" autorstwa australijskiej autorki Fiony McIntosh zaintrygował
mnie na tyle, że z zainteresowaniem sięgnęłam po drugi tom cyklu, który kilka
tygodni temu ukazał się nakładem wydawnictwa Galeria Książki. Zakończenie
pierwszej części rozbudziło moją ciekawość, więc do lektury zasiadłam z dość
wysokimi oczekiwaniami. Na szczęście autorka mnie nie zawiodła - „Krew
tyrana" podobała mi się znacznie bardziej niż jej poprzedniczka.
Od brutalnego przejęcia władzy w królestwach Koalicji Denova
przez barbarzyńskiego wodza Loethara minęło już dziesięć lat. W tym czasie z
brutalnego i okrutnego wojownika przeistoczył się on w bezwzględnego, ale
sprawiedliwego władcę, a imperium pod jego rządami wręcz rozkwita. Nie wszyscy
jednak zapomnieli o prawowitym następcy tronu, synu zamordowanego króla
Brennusa, księciu Leonelu. Jest on już dorosłym mężczyzną, który wkrótce
zamierza upomnieć się o swoje prawa. Czy jednak kraj potrzebuje kolejnego rozlewu
krwi? Czy poza garstką banitów wśród których Leo ukrywał się przez minioną
dekadę, ktokolwiek pamięta jeszcze o dynastii Valisarów? A co więcej, czy
ludzie będą gotowi stanąć do walki i ponownie przelać krew, by przywrócić na
tron prawowitego władcę, skoro od lat panuje pokój i dobrobyt? Jakby tego było
mało, okazuje się, że Leo nie jest jedynym Valisarem, który przeżył i któremu
należy się korona...
Akcja wciąga już od pierwszych stron i mimo znacznej
objętości tomu, raczej nie znajdziecie w nim dłużyzn czy zbędnych opisów.
Dzieje się tak przede wszystkim dzięki mnogości wątków – wydarzenia poznajemy z
perspektywy kilkunastu postaci. O ile w pierwszym tomie na pierwszy plan
wysuwały się postaci Loethara i Leo, o tyle w drugiej części młody następca tronu
został nieco zepchnięty w cień, a do głosu doszły postaci wcześniej
drugoplanowe. Autorka rozwinęła część wątków, które wcześniej zostały jedynie
delikatnie nakreślone i muszę przyznać, że zrobiła to w pomysłowy sposób. Wiele
rzeczy, których mogliśmy być stuprocentowo pewni, nagle ukazanych zostało z
innej perspektywy. Postaci, wcześniej postrzegane jako jednoznacznie negatywne,
zyskują sympatię, natomiast te będące wcześniej niemalże kryształowe, okazują
się skrywać nieprzyjemne sekrety i ujawniać skazy na charakterze.
Najbardziej zaintrygowała mnie postać Pivena, którego w
poprzednim tomie mogliśmy poznać jako pięcioletniego chłopca, który mentalnie
zatrzymał się na poziomie dwulatka i nic nie wskazywało na to, by miał on
kiedykolwiek dorosnąć. Stąd też z zaskoczeniem przyjęłam fakt, że
piętnastoletni Piven to młodzieniec nie tylko nad wyraz inteligentny, ale i
obdarzony niezwykłymi, choć mrocznymi, mocami. Okazało się, że przyczyną, dla
której chłopiec pierwsze lata swojego życia spędził w klatce własnego umysłu i
ciała, była magiczna blokada – dopiero jej zdjęcie pozwoliło mu się rozwinąć. Z
perspektywy czasu można by się jednak zastanowić, czy nie byłoby lepiej dla
niego i dla całego Imperium, gdyby Piven pozostał jedynie naiwnym i
dobrodusznym dzieckiem.
W przeciwieństwie do pierwszego tomu, w którym magia była
raczej zepchnięta na drugi plan, w „Krwi tyrana" to właśnie ona gra
pierwsze skrzypce. Wielu pisarzy przyzwyczaiło nas do postaci magów i wiedźm,
zwłaszcza gdy mamy do czynienia z fantasy, którego akcja toczy się w uniwersum
przypominającym średniowiecze. Fiona McIntosh poszła jednak w innym, znacznie
ciekawszym kierunku. W stworzonym przez nią świecie nie znajdziemy wróżek czy
czarownic, za to wielokrotnie spotkamy Obdarowanych – zwyczajnych ludzi
posiadających niezwykłe moce. Talenty niektórych są niewielkie, jak choćby
przepowiadanie pogody, czy uśmierzanie bólu, inni potrafią znacznie więcej –
wpływać na cudzą wolę, a nawet wskrzeszać zmarłych. Najciekawszym jednak
pomysłem autorki było stworzenie Patronów, jednego na każdego urodzonego
Valisara – ludzi obdarzonych nieograniczoną potęgą, za którą przychodzi im
jednak płacić najwyższą cenę.
O ile pod względem fabularnym nie mam powieści nic do
zarzucenia (z wyjątkiem pewnego ślubu, który wydał mi się nadmierną komplikacją
stworzoną nieco na siłę), o tyle nadal razi mnie sztuczność niektórych
dialogów. Przeszkadzało mi to już w pierwszym tomie i z przykrością muszę
zauważyć, że w drugiej części sytuacja wcale nie uległa zmianie.
Niemniej jednak, mankament ten nie odebrał mi przyjemności, jaką dała mi
lektura „Krwi tyrana". Trylogia coraz bardziej mi się podoba i liczę, że
trzeci tom będzie stał na równie wysokim poziomie. Komu mogę ją polecić? Przede
wszystkim miłośnikom fantastyki, zwłaszcza tej w bardziej klasycznym wydaniu.
Moja ocena: 5/6
Przeczytaj recenzję pierwszego tomu cyklu, "Królewski wygnaniec"
Za udostępnienie egzemplarza książki dziękuję wydawnictwu Galeria Książki oraz portalowi Secretum, na którym również ukazała się powyższa recenzja. Tekst stanowi oficjalną recenzję portalu.
Jak znajdę kiedyś pierwszy tom w bibliotece to z pewnością przeczytam :) Zachęciłaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Jeśli lubisz fantastykę, seria powinna Ci się spodobać :)
UsuńBardzo podoba mi się okładka. Taka stonowana. Lubię klasyczną fantastykę, więc z chęcią zajrzę.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, obydwa tomy wydane zostały właśnie w takim nieco minimalistycznym stylu i też bardzo mi się to podoba
UsuńCzy skojarzenia z "Grą o Tron" są w tym przypadku właściwe? Gdyby dodać tam trochę więcj magii, to wydaje mi się, że bardzo przypominałaby opisywaną przez Ciebie serię.
OdpowiedzUsuńNa fantastykę mam ogromną ochotę, ale jest z nią ten problem, że niemal nigdy nie ma jej w bibliotece. To chyba najpopularniejszy gatunek wśród czytelników :(
Właściwe, ale mimo że McIntosh czyta się bardzo dobrze, to nie umywa się ona nawet to Martina. PLiO jest jedyna w swoim rodzaju :)
UsuńPo lekturze pierwszego tomu byłam mocno rozczarowana - książka była nudna - i nie brałam pod uwagę sięgnięcia po ciąg dalszy. Teoretycznie może tom drugi by mi się spodobał, ale na chwilę obecną wstrzymam się z zakupem tej książki - może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńDrugi tom jest lepszy, ale jeśli wynudziłaś się przy pierwszym to nie wiem, czy jest sens, by kontynuować tę serię ;)
UsuńRównież zwróciłam uwagę na sztuczne i drewniane dialogi, ale o dziwo książka (pierwsza część serii) wciąga, dlatego też z zaciekawieniem sięgnę po część drugą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Właśnie te dialogi to największy minut, gdyby nie to, książka byłaby rewelacyjna...
UsuńCzytałam pierwszą część i rzeczywiście kończy się ona w takim momencie, że od razu chciałoby się sięgnąć po "Krew tyrana", żeby wyjaśniły się pewne wątki. Niestety z kontynuacjami jest różnie, ale moje rozterki rozwiała Twoja recenzja :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że okazałam się pomocna ;) Teraz będę wypatrywać trzeciego tomu, bo drugi też kończy się w zaskakującym momencie...
UsuńBardzo mnie zachęciłaś do sięgnięcia po tę serię. Lecę czytać recenzje pierwszej części i jeśli znajdę ją gdzieś w bibliotece to na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńSz...koda, kolejny cykl, który mnie kusi, a ja nadal mam do nadrobienia parę innych, równie kuszących. Zapamiętuję skrzętnie i liczę skrycie, że ktoś wynajdzie sposób na wydłużenie dnia...:-)
OdpowiedzUsuń