Tytuł Inspektor Kres i zaginiona Autor Agnieszka Turzyniecka Wydawnictwo Szara Godzina Data wydania 2013-10-08 Stron 256 |
Ile zbrodni może skrywać prowincjonalne polskie
miasteczko? Czasem znacznie więcej niż jesteśmy sobie to w stanie wyobrazić. I
rzadko kiedy mamy do czynienia ze spektakularnymi dochodzeniami na miarę tych
pokazywanych w telewizyjnych serialach, gdzie ekipa śledczych ma dostęp do
najnowocześniejszego laboratorium, a nad każdą sprawą skupia się sztab co najmniej
kilkunastu osób. Rzeczywistość wygląda znacznie mniej efektownie, o czym
możecie przekonać się sięgając po debiutancką powieść Agnieszki Turzynieckiej „Inspektor
Kres i zaginiona”.
Kiedy Marianna Suchocka zgłasza zaginięcie
dwudziestoośmioletniej córki Basi, nikt nie spodziewa się, że sprawa okaże się
jedną z trudniejszych w historii miejscowej policji. Prowadzący śledztwo Marian
Kres postanawia za wszelką cenę odnaleźć dziewczynę, szybko jednak przekonuje
się, że Basia prowadziła w tajemnicy przed najbliższymi drugie życie. Jednocześnie
inspektor ma do rozwiązania kilka innych spraw, musi także zmierzyć się z
problemami rodzinnymi i chorobą nowotworową żony.
Akcja powieści toczy się głównie w Piotrkowie, co stanowiło
dla mnie dodatkową zaletę, ponieważ od mojego rodzinnego miasta dzieli go
zaledwie sześćdziesiąt kilometrów. Pojawiały się więc w niej miejsca, które częściowo
znam osobiście, co było ciekawym doświadczeniem. Jednakże nie wszystkie lokale opisane
w książce istnieją naprawdę. Autorka przyznała, że wprowadziła fikcyjne
restauracje i sklepy, ponieważ nie chciała, by ktoś miał do niej pretensje o
to, że uczyniła z jego lokalu miejsce zbrodni.
Spodobał mi się główny bohater, ujął mnie swoją
zwyczajnością i wiarygodnością. Nie jest superherosem, ani wybitnie
przenikliwym śledczym. Kilkukrotnie ponosi porażkę, nie będąc w stanie
zakończyć śledztwa w sposób satysfakcjonujący zarówno dla niego, jak i dla
poszkodowanych. Niemniej jednak stara się, żyje swoją pracą, a jednocześnie
stara się ją pogodzić z trudną sytuacją rodzinną. Naprawdę chciałabym, byśmy
mieli właśnie takich policjantów w naszych komisariatach.
Ciekawym zabiegiem jest narracja poprowadzona z punktu
widzenia różnych osób. Poza narracją trzecioosobową, poznajemy przemyślenia
Kresa, Basi, a także sprawców przestępstw, nad którymi kolejno pracuje
inspektor. Z jednej strony może to w pewnym momencie sprawiać wrażenie pewnego
chaosu, ale z drugiej strony daje pełniejszy obraz opisywanych wydarzeń.
Autorce nie udało się niestety uniknąć pewnych wpadek. Z
wyjątkiem głównego wątku, jakim jest poszukiwanie Basi, pozostałe sprawy, z
którymi przychodzi się zmierzyć Kresowi, potraktowane zostały bardzo po
macoszemu. Niektóre zajmują zaledwie kilka stron, mimo że przynajmniej jedna z
nich jest poważniejsza niż śledztwo w sprawie zaginionej dziewczyny. Można by
więc gdybać, czy nie lepiej byłoby skupić się na mniejszej ilości śledztw, ale
za to poprowadzonych w sposób bardziej przemyślany i pełniejszy.
Podsumowując, jako debiut powieść Agnieszki Turzynieckiej
prezentuje się naprawdę nieźle. Książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem.
Mam nadzieję, że następne tomy z cyklu o inspektorze Kresie (autorka właśnie
pracuje nad kolejnym) będą jeszcze lepsze. Osobiście jestem ich ciekawa i z
pewnością po nie sięgnę, jeśli nadarzy się okazja.
Moja ocena: 4/6
Informacje o planach autorki zaczerpnęłam stąd.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina.
Czuję się zachęcona- dobrze, że bohater to taki zwykły człowiek :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemna odmiana po tych wszystkich superbohaterach :)
UsuńWłaśnie czekam na swój egzemplarz książki.
OdpowiedzUsuńMoże autorka te pozostałe sprawy inspektora potraktowała po macoszemu (jak to określiłaś), bo zamierza je rozwinąć w dalszych częściach? Może wszystkie książki serii będą działy się w tym samym czasie, tylko każda będzie dotyczyła innej sprawy?
Jestem ciekawa Twojej opinii :)
UsuńNie sądzę jednak, żeby pozostałe sprawy zostały wykorzystane w następnych tomach, bo zostały już rozwiązane - tyle, że błyskawicznie - po kilku stronach.
Uwielbiam kryminały, ten też postaram się przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJa tam zawsze twierdzę, że dobry kryminał nie jest zły ;)
UsuńJestem pod wrażeniem szaty graficznej. Jak na polskie realia wydawnictwo się postarało. Co do kryminału się nie wypowiem, ale, gdy już będę miał okazję poczytać, to napiszę słów kilka.
OdpowiedzUsuńTu muszę się zgodzić, okładka jest naprawdę klimatyczna, jedna z lepszych tego wydawnictwa
UsuńInteresująca pozycja!
OdpowiedzUsuńDosyć dosyć :)
UsuńLubię zbrodnie w małych miasteczkach, oczywiście tylko w książkach, więc z chęcią sięgnę po tę powieść. Na niedociągnięcia mogę przymknąć oko, w końcu debiut ma jeszcze do tego prawa :)
OdpowiedzUsuńNo ja też tylko w powieściach :)
UsuńBardzo chętnie spróbuję. Twoja recenzja zacheca :)
OdpowiedzUsuńCzytając recenzje od razu pomyślałem o tym, co sama napisałaś w przedostatnim akapicie.256 stron ledwie wystarcza na porządne poprowadzenie jednego śledztwa - gdy tylko przeczytałem o mnogości wątków lekko zwątpiłem - jak widzę miałem w tym trochę racji...
OdpowiedzUsuńFaktycznie stron stosunkowo niewiele, książkę czyta się w jeden wieczór, pozostałe wątki są ciekawe, tylko szkoda, że się tak po nich tylko prześlizgujemy.
UsuńTeż mam książkę do przeczytania. Ciekawe, jak ja ją odbiorę.
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego ciekawa :)
UsuńKolejna książka warta uwagi :) Chyba niedługo nie zmieszczę wszystkich ciekawych tytułów :)
OdpowiedzUsuńJa już dawno przestałam się łudzić, że mi się to uda :)
Usuńja lubię czytać debiuty, kryminalne tym bardziej:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Autorce bloga za miłe słowo. Ślę pozdrowienia z Piotrkowa :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka Turzyniecka
To ja gratuluję udanego debiutu :)
UsuńPozdrawiam serdecznie