Mark Lawrence, Król Cierni Cykl: Rozbite Imperium. Tom 2 Papierowy Księżyc, 2012 |
Jorg nie zamierza jednak pokornie czekać na rozwój wydarzeń. To on jest samcem alfa w tej krainie, to on rozkłada karty, nawet gdy pozornie stoi na przegranej pozycji. Nie jest jednak w pełni świadomy ceny, jaką przyjdzie mu zapłacić za wygórowaną ambicję i chęć postawienia na swoim.
Pierwszy tom cyklu „Rozbite Imperium” zrobił na mnie
ogromne wrażenie, a główny bohater – a właściwie antybohater – trafił do
czołówki moich ulubionych postaci. Mimo młodego wieku dał się poznać jako typ bezwzględny,
wyprany z uczuć i wszelkich norm moralnych. I właśnie takim go polubiłam. W „Królu
Cierni” widać przemianę, jaką w ciągu tych czterech lat zaszła w Jorgu,
pojawiają się w nim przebłyski ludzkich odruchów o emocji. Wszystko to na
skutek doświadczeń minionych lat, które początkowo kryją się w mrokach
tajemnic. Odsłaniane są one stopniowo, a poznawanie ich szczegółów budzi
sprzeciw, wywołuje niesmak i jak chęć ich jak najszybszego zapomnienia –
zarówno u czytelnika, jak i samego bohatera.
Akcja powieści toczy się dwutorowo – bieżące wydarzenia przeplatają
się ze wspomnieniami Jorga. Początkowo wprowadza to pewien chaos, trudno
zorientować się, co się dzieje i dlaczego. Trwa to niemalże całą pierwszą
połowę książki, ale gdy w końcu wszystkie elementy układanki trafiają na swoje
miejsce, wszelkie wątpliwości odchodzą w niepamięć. Powieść wciąga, szokuje i
pozostaje w czytelniku niczym tytułowy cierń.
Podobnie jak w pierwszym tomie, uwagę przykuwa stworzony
przez autora świat. Pozornie przypomina on średniowiecze, jednak nie dajcie się
zwieść. W gospodach rozbrzmiewa wygrywana na harfach piosenka „Miss American
Pie”, główny bohater nosi na przegubie najprawdziwszy zegarek, strzela z colta,
a w dzieciństwie zachwycał się szklaną śnieżną kulą. Wszystko są to pamiątki po
tajemniczych Budowniczych, którzy przez wiekami zniknęli z powierzchni Ziemi.
Załączona na końcu książki mapa (żałuję, że nazwy krain nie zostały
przetłumaczone na język polski i występująca w powieści Strzała, na mapie
prezentuje się nadal jako Arrow) przypomina nieco kontury Europy. Dlaczego
zaledwie przypomina? Ponieważ kilka stuleci wcześniej poziom wód znacznie się
podniósł, przez co trzeba było niemal na nowo stworzyć cały świat. W porównaniu
z pierwszym tomem, Lawrence udziela znacznie więcej wskazówek na temat
opisywanego uniwersum i mam nadzieję, że w trzeciej części wszystkie tajemnice
zostaną wyjaśnione.
Podsumowując, „Król Cierni” to świetna kontynuacja cyklu,
utrzymująca wysoki poziom pierwszej części. Mimo drobnych wątpliwości
towarzyszących mi na początku lektury, nie żałuję ani jednej chwili spędzonej z
książką i z niecierpliwością wypatruję tomu zwieńczającego trylogię. Żałuję
tylko, że ma się ukazać dopiero w przyszłym roku.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś wie, jak cofnąć usuwanie komentarzy, byłabym wdzięczna za radę... Zabieranie się do administrowania z rana to nie jest dobry pomysł...
OdpowiedzUsuń