Tytuł Przegląd Końca Świata: Deadline Tom: 2 Autor Mira Grant Wydawnictwo Sine Qua Non Data wydania 2013-10-23 Stron 504 |
Zombie nadal święcą triumfy, a boom na historie o umarlakach
ścigających świeże mięso trwa w najlepsze. Kolejne wydawnictwa serwują nam
powieści, antologie opowiadań, komiksy, a nawet poradniki survivalowe na
wypadek, gdyby żywe trupy znienacka pojawiły się na ulicach.
Zastanawia mnie, na czym polega ten fenomen, bo w końcu ile oryginalności można spodziewać się po ożywionych, bezrozumnych zwłokach snujących się łamanym krokiem i jęczącym na widok potencjalnego dawcy mózgu. Tylko od wyobraźni i talentu autora zależy, czy stworzona przez niego historia będzie jedną z wielu w stylu „idą zombie – ratuj się, kto może”, czy też okaże się perełką, która nie da o sobie zapomnieć.
Zastanawia mnie, na czym polega ten fenomen, bo w końcu ile oryginalności można spodziewać się po ożywionych, bezrozumnych zwłokach snujących się łamanym krokiem i jęczącym na widok potencjalnego dawcy mózgu. Tylko od wyobraźni i talentu autora zależy, czy stworzona przez niego historia będzie jedną z wielu w stylu „idą zombie – ratuj się, kto może”, czy też okaże się perełką, która nie da o sobie zapomnieć.
Mira Grant zdecydowanie należy do tych pisarzy, którzy
nie podążają utartymi ścieżkami, ale wytyczają własne, pozostawiając czytelnika
w stanie szoku i zachwytu jednocześnie. Pierwszy tom cyklu „Przegląd Końca
Świata” zaskoczył mnie nowatorskim ujęciem tematu. „Feed” nie był jedynie
prostą opowieścią o tym, jak radzą sobie ludzie w obliczu epidemii zmieniającej
wszystkie żywe istoty w zombie, ale pełnokrwistym thrillerem, w którym umarlaki
stanowiły zaledwie jedną z części składowych. Przeczytałam ją jednym tchem, a
jej kontynuacji „Deadline” wypatrywałam równie intensywnie, co zombie świeżego
móżdżku do przegryzienia.
Od wydarzeń opisanych w „Feed” minęło już kilka miesięcy,
ale Shaun nadal nie może pogodzić się ze śmiercią siostry. Właściwie jedynym,
co nadal utrzymuje go w stanie względnej używalności, jest żądza zemsty na
wszystkich odpowiedzialnych za to, co spotkało Georgię, z którą nota bene nadal
rozmawia we własnej głowie. Gdy pewnego dnia w siedzibie redakcji Przeglądu
Końca Świata pojawia się Kelly Connolly, ceniony naukowiec, Shaun i jego współpracownicy
nie zdają sobie sprawy, że zostają właśnie wciągnięci w intrygę, która może
zmienić losy świata. A wszystko rozpoczyna się od telefonu Mahira, który
informuje Shauna, że właśnie znaleziono zwłoki doktor Conolly. Tak, właśnie tej
samej, która właśnie spokojnie popija sobie herbatkę w pokoju obok…
W porównaniu z poprzednim tomem, akcja „Deadline” przyspiesza
i to już od pierwszych rozdziałów, a jej zwroty potrafią momentami wprawić w
prawdziwe osłupienie. Intryga została świetnie przemyślana, autorka wodzi
czytelnika za nos i w chwilach, gdy pozornie sytuacja się stabilizuje, spada
bomba i wywraca wszystko do góry nogami. W znacznej mierze jest to powieść
sensacyjna, wraz z pościgami i spiskami, na których brak naprawdę nie można
narzekać.
Nieco przewrotnie walk z samymi zombie nie ma tu z kolei
zbyt wiele. Czy jest to wada powieści? Absolutnie nie! O ile bowiem nie
spotkamy licznie wyskakujących zza rogu chodzących truposzy, to ich obecność –
a właściwie obecność wirusa Kellis-Amberlee – towarzyszy nam nieustannie.
Jednym z najmocniejszych punktów cyklu jest niezwykła pieczołowitość, z jaką
autorka przedstawiła przyczyny pojawienia się zombie. Uzasadnienie medyczne i
naukowe dodaje całej sytuacji otoczkę wiarygodności i przeraża tym, jak bardzo scenariusz
przedstawiony w książce jest prawdopodobny.
W przeciwieństwie do wielu opowieści o zombie, w których
ludzie skupiają się w niewielkie grupy i po prostu starają się przeżyć kolejny
dzień, w cyklu Miry Grant pod wieloma względami życie toczy się w miarę
normalnym, ustabilizowanym trybem. Dzięki głównym bohaterom poznajemy także
bardzo dokładnie świat blogerów, którzy w świecie po wybuchu epidemii urośli do
rangi najbardziej wiarygodnego źródła informacji. To właśnie oni w głównej
mierze narażają się na kontakt z zainfekowanymi, ożywionymi trupami i to oni informują
opinię publiczną o przekrętach osób dzierżących najwyższe funkcje w państwie.
Podsumowując, „Deadline” to świetna kontynuacja cyklu,
stanowiąca wybuchową mieszankę thrillera, postapokalipsy, zombie, nowinek
technologicznych i świata blogerów. Pozornie połączenie to wydaje się szalone i
nielogiczne, ale Mira Grant stworzyła z niego powieść, która wciąga i nie daje
się od siebie oderwać. Polecam i to nie tylko fanom ożywionych trupów.
Przeczytaj recenzję pierwszego tomu cyklu, "Feed".
A tutaj znajdziecie wywiad, jaki przeprowadziłam z autorką.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non
W pierwszym komentarzu będzie apel nie na temat powyższego posta. Usunęłam przez pomyłkę część komentarzy z trzech poprzednich postów, więc wybaczcie, że znajdziecie tam masowe "komentarz usunięty przez administratora bloga" (na marginesie moje własne też mi się usunęły... po prostu żal jak się patrzy). Więc jeśli ktoś miałby chęć wypowiedzenia się na nowo, będę wdzięczna i obiecuję, że już więcej bez kawy i w stanie porannego uśpienia nie dotknę się do moderacji komentarzy :)
OdpowiedzUsuńKurczę! Aż coś mnie skręca, kiedy pomyślę, że taka lektura ciągle przede mną... książka na półce, a ja muszę ją odłożyć, bo dwie inne trzeba mi wcześniej przeczytać...!! :)
OdpowiedzUsuńAle za to z jaką przyjemnością później po nią sięgniesz :)
UsuńMuszę ją koniecznie przeczytać, pierwszy tom wbił mnie w fotel, drugiego po prostu nie mogę sobie odpuścić! :)
OdpowiedzUsuńPoziom obydwu tomów jest wyrównany, więc "Deadline" na pewno Ci się spodoba ;)
UsuńMniam, pyszotka. Oglądam ostatnio trzeci sezon The Walking Dead (tak, dopiero teraz) i znów mnie coś nosi w stronę zombiaków :) Oba tomy muszę sobie skombinować, koniecznie!
OdpowiedzUsuńA wiesz, ja THe Walking Dead znam tylko z audiobooka (ale ciiii! nikomu nie mów :))
Usuń"Feed" bardzo mi się podobało, a drugi tom nadal czeka na lekturę. Trochę się obawiałam właśnie tych walk z zombiakami, bo jakoś nieszczególnie za nimi przepadam, ale widzę, że autorka skupiła się na innych wątkach i chwała jej za to.
OdpowiedzUsuńSamych zombie jest mniej nawet niż w pierwszym tomie, więc będziesz usatysfakcjonowana :)
UsuńCud, miód i orzeszki, jak seria zostanie zakończona, to być może dorwę ją w całości. Zapowiada się genialnie :D
OdpowiedzUsuńPewnie ostatni tom ukaże się w przyszłym roku, przynajmniej mam taką nadzieję :)
UsuńNie miałem jeszcze okazji przeczytać niczego ze świata zombie... :( ciągnie mnie niesamowicie, a ta seria (jeśli nadarzy się okazja) może być jedną z pierwszych. :)
OdpowiedzUsuńAż mi zawiało Resident Evil. :D
Skoro od niej zaczniesz, to zaczniesz od wyższej półki :)
UsuńMuszę chyba zabrać się za Feed ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na pewno, Feed byłam zachwycona, a jeśli tutaj mętlik w głowie jest o wiele większy, a świat tak samo przedstawiony - rewelacyjnie i detalicznie, to spodziewam się znowu zachwytu :) Można powiedzieć, że Mira Grant przyrządziła w nowoczesny i niepowtarzalny sposób schabowy.
OdpowiedzUsuńPod względem detali drugi tom w niczym nie ustępuje pierwszemu, więc na pewno się nie zawiedziesz :)
UsuńMoże kiedyś skuszę się na całą serię:)
OdpowiedzUsuńSometimes it's good to read something where there are no zombies at all, think about it :D
OdpowiedzUsuńChciałabym się z tą serią zapoznać, może mi się niedługo uda :)
OdpowiedzUsuńNależę do osób, którym historie o zombie nigdy się nie znudzą. Mogę w nieskończoność poznawać ten sam schemat z zombiakami i będę zadowolona, więc chyba jestem stracona dla świata :) Oczywiście po "Feed" też sięgnę, bo trochę oryginalności nie zaszkodzi :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem po lekturze Deadline. Cudo!
OdpowiedzUsuń