Tytuł Zakręcone życie Madzi Kociołek Autor Edyta Świętek Wydawnictwo Szara Godzina Data wydania 2013-09-17 Stron 240 |
Sfrustrowana, samotna kobieta po trzydziestce, pogrążona
w masie kompleksów i braku sensownych planów na przyszłość to od czasu sukcesu
Bridget Jones dosyć często pojawiająca się postać we współczesnej tzw. kobiecej
literaturze. W nurt ten wpisuje się także najnowsza powieść Edyty Świętek „Zakręcone
życie Madzi Kociołek”.
Tytułowa bohaterka to zaniedbana, wręcz zahukana trzydziestopięciolatka
pracująca w jednej z dużych krakowskich firm. Choć jest inteligentna i
wyjątkowo sumienna, z powodu braku ukończonych studiów i małej przebojowości (a
właściwie jej braku) nie ma co liczyć na awans. Chorobliwa nieśmiałość znacząco
utrudnia jej także nie tylko zdobycie jakiegokolwiek faceta, ale nawet
przyjaciółki od serca. I tak tkwi Madzia w tych odmętach marazmu, aż do chwili
gdy Głos Sumienia motywuje ją do przeanalizowania swojego życia i wprowadzenia
niezbędnych zmian.
Już po pierwszych stronach szybko można się zorientować,
że Madzi Kociołek bliżej do serialowej Brzyduli niż do Bridget Jones.
Skojarzenie to umacnia się także z powodu jej ślicznej, alej głupiutkiej koleżanki
z pracy, Wioli, która bierze na swoje barki i platynowo-blond główkę ciężar
odpowiedzialności za przemianę Madzi. No właśnie, Madzi - nie Magdy czy
Magdaleny, co samo w sobie też pogłębia jedynie pierwsze wrażenie na temat
głównej bohaterki, która przedstawia się tak nowemu przełożonemu. Nazwisko
Kociołek także wydaje się nieprzypadkowe.
Książka, zgodnie z założeniem autorki, miała być lekka i
zabawna. I faktycznie taka jest, jednak poza odrobiną rozrywki właściwie nie
daje czytelnikowi nic więcej. Madzi trudno było wzbudzić moją sympatię –
wprawdzie bycie totalną ofiarą losu nie jest niczyją winą, jednak razi wyraźny rozdźwięk
między jej wysoką bądź co bądź inteligencją a decyzjami, w których wykazała się
mądrością życiową równie wysoką, co przysłowiowy pustak. Między wierszami można
dopatrywać się nieco głębszego przesłania, że choć warto spełniać swoje
marzenia, to nie powinniśmy kierować się drogą na skróty, bo może to
doprowadzić jedynie do katastrofy. Jednak daleka jestem od stwierdzenia, że
powieść zmusza do refleksji.
Podsumowując, książkę czyta się naprawdę błyskawicznie i
nadaje się ona na lekką, odprężającą lekturę, jednak nic poza tym, krótko
mówiąc, szału nie ma. Jest to jedna z tych powieści, które czyta się szybko i
równie szybko się o nich zapomina.
Moja ocena: 3/6
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina.
Myślałam, że w ogólnych rozrachunku wypadnie trochę lepiej- jakieś przesłanie skłaniające do refleksji, więc chyba podziękuję.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńPani Edyto, bardzo przepraszam, ale przez pomyłkę usunęłam dzisiaj w panelu administracyjnym 50 ostatnich komentarzy, w tym Pani.
UsuńOdnosząc się do Pani komentarza, nie kwestionuję tego, jakie przesłanie miała nieść książka, po prostu ja tego w trakcie lektury nie zauważyłam.
Pozdrawiam
Pani prawem jest krytykować - moim prawem jest bronić się przed krytyką.
UsuńPoniżej "wkleję" usunięty przez Panią komentarz - na szczęście bardzo przezornie zachowałam go w pamięci. Nim to jednak zrobię, chciałabym odnieść się jeszcze do Pani słów: "razi wyraźny rozdźwięk między jej wysoką bądź co bądź inteligencją a decyzjami, w których wykazała się mądrością życiową równie wysoką, co przysłowiowy pustak" - otóż już na samym początku książki wyjaśniam Czytelnikom: "Podarujmy więc Madzi pracowitość, inteligencję logiczną i dobre serce. Jednak żeby nie było zbyt cukierkowo nadmieńmy, że Madzi brakuje inteligencji emocjonalnej" - wystarczy rozróżnić te dwa rodzaje inteligencji, aby zrozumieć, dlaczego moja bohaterka popełniała takie głupstwa. (Czyż doskonali informatycy lub naukowcy - ludzie o ponadprzeciętnej inteligencji logicznej nie sprawiają na nas często wrażenia safanduł?)
Kolejną sprawą jest niezrozumienie idei, która przyświecała powstaniu tej książki - od pierwszej do ostatniej karty jest to SATYRA - czego dowodem jest takie a nie inne zakończenie - dość przewrotne moim skromnym zdaniem.
A teraz pozwalam sobie na przypomnienie mojej odpowiedzi na komentarz tajemniczej "monalisap":
"Może jednak warto spróbować i przeczytać? Nie do końca zgadzam się z zamieszczoną powyżej recenzją, choć nie będę dyskutować z tym punktem widzenia - książka skłania do refleksji: 1. na temat kierunku, w którym zmierza współczesny świat, 2. dróg, którymi podąża się do realizacji marzeń, 3. przydatności społecznej niektórych portali internetowych, 4. konsekwencji, jakie można ponieść, podejmując takie czy inne decyzje. Oczywiście mogłabym rozpisać się na ten temat szerzej, ale ostateczną opinię pozostawiam Czytelnikom - tym, którzy nie sugerując się innymi opiniami przeczytają książkę. Pozdrawiam - autorka."
Nie będę odnosiła się do pozostałych komentarzy pod Pani postem, choć ubolewam nad tym, że wiele osób rezygnuje z czytania, sugerując się subiektywnymi opiniami - uważam osobiście, że nie jest technicznie możliwe napisanie prawdziwie obiektywnej recenzji, gdyż: autorzy są różni, książki są różne a przede wszystkim gusta Czytelników są różne.
Na zakończenie pozdrawiam Anonimowego (-ą), który odpowiedział (-a) na komentarza odnośnie strzelania sobie w łeb - celna riposta :)
Życzę Pani dużo przyjemnych chwil z książką w dłoni, a sobie i innym autorom więcej zrozumienia :)
Pozdrawiam - autorka
Recenzja z założenia nie ma szans być obiektywna, ponieważ - tak jak Pani napisała - gusta są różne i to, co jednego wprawi w zachwyt, w drugiej osobie może wywołać reakcję wręcz przeciwną. Ale z tego względu, co często podkreślam, dyskusje na temat książek potrafią być naprawdę fascynujące. Zresztą nie o to chodzi, by każdemu podobało się to samo, lecz by każdy trafił na to, co mu odpowiada.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Ja jednak przeczytam. Widzę różne opinie, a najlepiej jest się przekonać czytając samej.W końcu nie wszystkim wszystko się podoba.Komentarze zaczynają się robić mało obiektywne.Widać wpływy poprzedniczek.
OdpowiedzUsuńOczywiście najlepiej przekonać się samemu, bo każdy ma inny gust. Nie rozumiem natomiast stwierdzenia, że komentarze robią się mało obiektywne i widać wpływy poprzedniczek. Jakich poprzedniczek? I o jakie komentarze chodzi?
UsuńNa tę stronę przeniósł mnie link z lubimyczytać.pl - czytając powyższą recenzję mam wrażenie, że jest to wypadkowa zamieszczonych tam opinii. I stąd moje stwierdzenie, że zdanie wyrobię sobie dopiero po przeczytaniu książki - nie jestem tendencyjna. A tak na przyszłość - mam na imię Martyna. Wprawdzie nie prowadzę żadnych blogów i zajrzałam tutaj przez przypadek, ale kto wie, może teraz będę częstszym gościem.
UsuńNie powiedziałabym, że opinie i te dwie skrajne opinie, które znajdują się na LC, miały wpływ na moją ocenę. Jak już stwierdziłam powyżej, książka spełnia swoje zadanie rozrywkowe, przynajmniej do pewnego stopnia, jednak nie widzę w niej wiele więcej, więc ocena jest taka jaka jest. A do odwiedzin jak najbardziej zachęcam.
UsuńJuż sama fabuła przedstawiona w skróconej wersji sprawiła, że zacząłem rozgladać się za czymś, czym mółbym sobie strzelić w łeb. Nie, żadna siła mnie nie przekona :D
OdpowiedzUsuńNie chcę zachwiać Twoim światopoglądem, ale chyba nie jesteś targetem tej książki ;)
UsuńStrzelaj, jak musisz :) w końcu to literatura kobieca.
UsuńNie przepadam za takimi opowieściami, ale porównanie do Brzyduli mnie zachęca. Chociaż pewnie książkowa Wiola nie dostarcza tyle rozrywki co Violetta Kubasińska :)
OdpowiedzUsuńWiola to nie Viola, ale się kojarzy :)
UsuńRaczej spasuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jak będę miała ochotę na coś naprawdę lekkiego to wtedy rozejrzę się za Madzią Kociołek:)
OdpowiedzUsuń