"Klub Ognia Piekielnego" Anne Perry

Tytuł Klub Ognia Piekielnego
Tytuł oryginału Pentecost Alley
Seria Thomas Pitt
Tom 16
Autor Anne Perry
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Stron 416
Moda na kryminały historyczna trwa nadal i chyba długo nie przeminie. Zbrodnie popełnione w XIX wieku (bo to w tym stuleciu rozgrywa się akcja zdecydowanej większości powieści wpisujących się w ten nurt) fascynują i przerażają równie mocno, co współczesne. To z jednej strony czas narodzin kryminalistyki z prawdziwego zdarzenia, a z drugiej okres, w którym grasowali mordercy tacy jak Kuba Rozpruwacz. Do popełnionych przez niego zbrodni często nawiązuje wielu autorów historycznych kryminałów, nie inaczej jest także z  „Klubem Ognia Piekielnego” pióra brytyjskiej pisarki Anne Perry.

W Whitechapel, jednej z najnędzniejszych dzielnic Londynu, przypadkowy mężczyzna odkrywa zwłoki zamordowanej prostytutki. Jej śmierć nie wzbudziłaby większej sensacji, ani nawet wzmożonego zainteresowania policji, gdyby nie fakt, że pod jej ciałem znaleziono odznakę prywatnego klubu dla młodych gentlemenów. Co więcej opatrzoną nazwiskiem Finlaya FitzJamesa, syna jednego z najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi w kraju. Z tego względu sprawa zostaje powierzona nadkomisarzowi Thomasowi Pittowi, który za wszelką cenę chce odkryć prawdę, nawet jeżeli okaże się ona niewygodna.


Niemalże w każdym z kryminałów historycznych, jakie do tej pory miałam okazję przeczytać, śledztwo prowadzi policjant bądź detektyw - zwykle inteligentny, wychodzący naprzeciw nowinkom technicznym. Thomas Pitt jak najbardziej wpisuje się w ten schemat, jednak nie działa on sam. Równolegle własne dochodzenie prowadzi jego żona Charlotte wraz z siostrą Emily, i gdyby nie ich zaangażowanie oraz dosyć niekonwencjonalne metody pracy sprawa z pewnością utknęłaby w martwym punkcie. Taki ukłon w stronę kobiecych bohaterek, które wychodzą poza konwenanse i zasady postępowania narzucone im przez dziewiętnastowieczne społeczeństwo, policzyć można zdecydowanie na plus.

Kolejną zaletą powieści jest precyzyjne oddanie realiów i ducha epoki. Dotyczy to przede wszystkim warunków życia ówczesnej londyńskiej biedoty. Podczas lektury scen, których akcja toczy się w Whitechapel, można wręcz namacalnie poczuć wszechobecną nędzę, która zmusza ludzi do przetrwania za wszelką cenę. Z drugiej strony autorka bardzo dobrze pokazała panujące podwójne standardy, zgodnie z którymi nad życiem biedaka nikt się zbytnio nie roztrząsał, a bogatemu niemal wszystko mogło ujść na sucho.

Jednakże biorąc pod uwagę samą intrygę kryminalną, nie sposób nie dopatrzeć się w niej pewnej przewidywalności i schematyczności. Wprawdzie całość została zgrabnie skomponowana, a niektóre zwroty akcji mogą wprowadzić czytelnika w błąd, jednak w rozwiązaniu zagadki raczej trudno znaleźć jakiś oryginalny, świeży pomysł. W pewnym momencie miałam także przesyt rozmów toczonych przez głównych bohaterów (a zwłaszcza bohaterki), wielokrotnie omawiających te same szczegóły śledztwa, przytaczając argumenty za i przeciw winie kolejnych podejrzanych. No błagam, ile razy można wałkować ciągle to samo…

„Klub Ognia Piekielnego” to szesnasta z kolei część cyklu, którego głównymi bohaterami są Thomas Pitt i jego żona Charlotte. Warto dodać, że cyklu niezwykle obszernego, bowiem liczy on blisko trzydzieści powieści. W Polsce jak dotąd ukazały się dwie – „Klub…” oraz poprzedzająca go „Brama Zdrajców”. Dziwi nieco decyzja o wydawaniu serii poczynając od jej środka, jednak z perspektywy czytelnika nie ma to właściwie większego znaczenia, ponieważ każdy tom stanowi oddzielną, zamkniętą całość. Choć nie ukrywam, że wolałabym poznawać bohaterów od samego początku i obserwować, jak ewoluują i zmieniają się na przestrzeni lat.

Mimo drobnych mankamentów i niezbyt oryginalnej intrygi kryminalnej, powieść czyta się szybko i przyjemnie. Dostarcza rozrywki, a oto przecież w tym gatunku chodzi. Nie jest to może najlepszy kryminał historyczny, jaki czytałam, jednak z pewnością plasuje się wśród tych opatrzonych etykietą „dobry”. Dlatego też i Was zachęcam do jego lektury.


Moja ocena: 4+/6

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka

Komentarze

  1. Przeraziło mnie trochę to, że to już 16 tom! No cóż, widocznie można czytać serię od środka bez większej szkody:) Lubię kryminały retro, a nawet retro-retro, więc rozejrzę się za tą książką:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za kryminałami, ale po ten, nieważne ilutomowy, chętnie bym przeczytała:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak najbardziej chciałabym przeczytać, mimo tych wad :) Tu zamiast oryginalnej intrygi zanurzę się w tamtej epoce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, że chyba nigdy nie przeczytałam kryminału historycznego? ;) Jednak jeśli najdzie mnie na to ochota poszukam czegoś innego, bo same dobry na początek może być za mało ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak mi się przypomniało gdy czytałem o "wałkowaniu tego samego kilka razy", że dawniej grając w przygodówkę z Holmesem w roli głównej każdy niemal szczegół, który się odkryło trzeba było zestawiać z już posiadanymi dowodami. I mimo że to było dość monotonne, to chyba właśnie najlepiej oddaje charakter prowadzonych ówcześnie śledztw.
    Co do książki - czytałem dziś pozytywniejszą recenzję innego kryminału z akcją osadzoną w XIX wieku ("Pan Whicher w Warszawie") i to chyba po nią sięgnę w pierwszej kolejności jeśli najdzie mnie ochota na zbrodnię w tle historycznym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może i tak, ale nie zmienia to faktu, że książki rządzą się swoimi prawami i żeby utrzymać zainteresowanie czytelnika warto takiego "wałkowania" uniknąć;)
      Co do "Pana Whichera", to czytałam i polecam jak najbardziej. Nie dość, że niezły kryminał, to polski :)

      Usuń
  6. Bardzo nie lubię czytać serii od środa, więc poczekam aż u nas pojawi się tom pierwszy. Jeśli dobrze pamiętam to powieści Mankella na początku też wydawano w cały świat, a dopiero później pojawił się cały cykl. Mam nadzieję, że z tą serią będzie tak samo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa, czy w ogóle się ukaże początek cyklu, bo autorka ma na koncie dwa równie liczne, z których w Polsce ukazały się po 2-3 tomy. Czyli brakuje jakichś 55... :)

      Usuń
    2. Jak się nie ukaże, to raczej nie przeczytam żadnej książki z jej dorobku. Tak już mam, że bardzo nie lubię czytać bez chronologii.

      Usuń
    3. Z drugiej strony możesz przeczytać jedną i potraktować ją jak powieść niezależną od cyklu :)

      Usuń
    4. Niby tak :) Na razie mam mnóstwo innych książek czekających na chwilę mojej uwagi, ale o tej autorce pewnie też nie zapomnę.

      Usuń
  7. Bramę zdrajców czytałam, przeczytałam także "Pogrzeb we fiolecie" z jej drugim bohaterem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie wiedziałam, że to 16 tom. Wolałabym zacząć od początku:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz