Do prozy Marty Obuch zapałałam ogromną sympatią ponad rok
temu, gdy miałam przyjemność poznać „Miłość, szkielet i spaghetti”. Autorka
urzekła mnie niezwykle lekkim piórem i ironicznym poczuciem humoru, które
sprawiły, że lektura była czystą przyjemnością. Dlatego po jej najnowszą
powieść sięgnęłam bez wahania,
spodziewając się równie dobrej rozrywki. Skończyło się na nieprzespanej nocy i
rechotaniu tak głośnym, że z pewnością sąsiedzi przyjdą ze skargami.
Uporządkowane życie Michaliny Skoczylas wywraca się do
góry nogami, gdy pewnego dnia dowiaduje się, że jej mąż Henryk – oficjalnie
szanowany biznesmen – to ni mniej, ni więcej, tylko sam Hardy, szef śląskiej
mafii. Mało tego, wiedza ta spływa na nią pod postacią wspólnika jej męża,
zwanego Igłą, który oznajmia jej, że Henryk został aresztowany, a on sam
wprowadza się do niej jako osobisty bodyguard. I nie wiadomo, jak historia ta
mogłaby się zakończyć, gdyby nie jej urocza i niekonwencjonalna przyjaciółka
Zuza, która postanawia pomóc Misi w odzyskaniu kontroli nad własnym życiem. A
że przy okazji obie zostaną wplątane w aferę związaną z największą w historii Polski
kradzieżą diamentów oraz w mafijne porachunki to już inna sprawa…
„Łopatą do serca” reklamowana jest jako „wybuchowe połączenie
kryminału, romansu i komedii” i choć zwykle sceptycznie podchodzę do tego
rodzaju opisów, tym razem podpisuję się pod nim rękami i nogami. Po pierwsze,
intryga kryminalna jest ciekawa i zaskakuje zwrotami akcji, których nie sposób
przewidzieć. Po drugie, wątek romansowy (a właściwie dwa) poprowadzone jest
bezbłędnie – bez ckliwości, z ogniem, a jednocześnie z humorem. A po trzecie,
książka zawiera tak dużą dawkę humoru, że już od pierwszych stron poprawia nastrój
i skutkuje pojawieniem się ogromnego banana na twarzy. Znajdziecie tu błyskotliwe
i zabawne dialogi, humor sytuacyjny i rewelacyjnych bohaterów, z których
niektórzy potrafią wywołać salwę śmiechu ilekroć pojawiają się w danej scenie.
Marta Obuch |
Właśnie
stworzone przez autorkę postaci to największa zaleta tej powieści. Misia i Zuza
to duet niezapomniany i przesympatyczny, nie sposób ich nie polubić. Naprawdę
chętnie poznałabym je osobiście, zwłaszcza przyjaciółkę głównej bohaterki -
pełną szalonych pomysłów, wyzwoloną seksualnie i zagryzająca kiełbasę ogórkiem
wyciągniętym prosto z eleganckiej torebki. Od pierwszych stron dała się poznać
jako osoba postrzelona i do samego końca zaskakiwała mnie swymi pomysłami. Nie
sposób nie wspomnieć też kilku słów na temat Igły, który wywołuje szybsze bicie
serca nie tylko o Miśki. Uwierzcie drogie panie, takiego ochroniarza można
sobie tylko wymarzyć, a że oprócz boskiego ciała i ostrego intelektu wykazuje
także talent kulinarny, przeradza się niemalże w ideał. Co tu jednak dużo
ukrywać, wszyscy bohaterowie, nawet ci drugoplanowi, wyszli pani Marcie po
prostu świetnie, poczynając od policjanta Marchewki, a na niezapomnianej
Ryszardzie vel. Riczardzie kończąc.
Książkę
czyta się błyskawicznie i aż żal ją odkładać, by wrócić do codziennych
obowiązków. Jest lekka, przyjemna i doprawiona dużą dawką dobrego, ironicznego
humoru, który bardzo sobie w prozie autorki cenię. Gwarantuję, że lektura „Łopaty…”
z miejsca poprawi Wam nastrój i umili coraz dłuższe i mroźniejsze wieczory.
Zdecydowanie polecam!
Fragmenty powieści oraz garść cytatów dobrze oddających klimat książki znajdziecie na stronie Marty Obuch.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Pani Justynie Cichowlas z Wydawnictwa Replika.
Och to zdecydowanie coś dla mnie. Nie znałam tej autorki, a tu proszę już kilka książek na koncie... Sięgne po nie na pewno!!!
OdpowiedzUsuńWarto też sięgnąć po poprzednią - "Miłość, szkielet i spaghetti", choć muszę przyznać, że "Łopata" podobała mi się bardziej :)
UsuńBardzo mi się podobało "Miłość, szkielet i ..." i kupiłam sobie "Łopatą do serca", a jako, że nadrabiam w tym miesiącu zaległości, to przygotowałam już sobie ten tytuł do przeczytania:) Mam nadzieję, że będę się przy niej bawić równie dobrze jak ty:)
OdpowiedzUsuńJeśli podobała Ci się "MIłość..." to "Łopatą.." będziesz zachwycona. Gwarantuję :)
UsuńMiłość, szkielet i spaghetti czytałam dawno temu i nawet mi się spodobała. Jak będę miała czas to chciałabym się zapoznać również z tą:)
OdpowiedzUsuńTak jak wspomniałam wyżej, "Łopata" jest jeszcze lepsza :)
UsuńAle wysoka ocena! Czytałam już, że to fajna i zabawna książka, ale nie spodziewałam się, że aż tak :) Rzadko kiedy bawią mnie powieści będące skrzyżowaniem romansu i kryminału, ale tej dam szansę :)
OdpowiedzUsuńTo ryzykowne połączenie, ale wyszło wyśmienicie. Ryczałam ze śmiechu jak głupia :)
UsuńKurczę, wszyscy zachwalają tak tę książkę, że i ja ją chcę! :)
OdpowiedzUsuńOsobiście jestem zachwycona, więc się nie dziwię, że wszyscy chwalą ;)
Usuńbardzo podobają mi się jej okładki :)
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja- mam ochotę na książkę :)
OdpowiedzUsuńŁooo, ale dałaś wysoką ocenę. Przyznam ci się, że bez twojej rekomendacji po ksiażkę bym nie sięgnęła, a widzę, ze wiele bym straciła. Koniecznie muszę Łopatą..zdobyć. Czasami taka lektura jest potrzebna.
OdpowiedzUsuńOj tak, czasem po prostu trzeba się rozerwać, a na tle innych komedii "łopata" wypada rewelacyjnie :)
UsuńKsiążki są super, czyta się kapitalnie, czytałam w autobusie i się śmiałam ludzie myśleli że ze mną nie dobrze no i oczywiście zawsze jak nie akcja to w tle Katowice no to jak w domu znane ulice, osiedla ,poleciłam rodzinie i są zachwyceni
OdpowiedzUsuń