Tytuł Siostrzyca
Tytuł oryginału Florence and Giles
Autor John Harding
Wydawnictwo Mała KurkaStron 288 Data wydania 2011-10-20 |
Na tę powieść ostrzyłam sobie zęby od chwili, gdy została
wydana, czyli od ponad dwóch lat. Kiedy więc wpadła w moje ręce, wyskakałam
taniec radości, uściskałam listonosza i mogłam oddać się rozkoszy czytania.
Bardzo często wysokie oczekiwania kończą się przykrym rozczarowaniem, tym razem
jednak „Siostrzyca” w pełni mnie usatysfakcjonowała.
Rok 1891. Dwunastoletnia Florence oraz jej młodszy
przyrodni brat Giles wychowują się w starym dworze, w którym nie brak
osobliwych i niezbadanych jeszcze zakamarków. Gdy chłopiec zostaje wysłany do
szkoły z internatem, osamotniona dziewczynka znajduje ukojenie w olbrzymiej,
lecz nieco zapomnianej bibliotece. Po pewnym czasie Giles zostaje w dosyć
tajemniczych okolicznościach odesłany do domu, a jego edukacją ma zająć się
wynajęta guwernantka. Panna Taylor niemal natychmiast wzbudza w Florence
niechęć oraz podejrzenia, że nie jest tym, za kogo się podaje.
Powieść Hardinga już od pierwszych stron wprowadza
czytelnika w nastrój niepewności i czającej się po kątach grozy. Wydarzenia
poznajemy z punktu widzenia Florence, która snując swoją historię używa
specyficznego języka pełnego stworzonych przez siebie neologizmów (ma to swoją
bardzo wyraźną przyczynę, która zostanie wyjaśniona w trakcie lektury). Do
samego końca nie wiadomo też, czy opisywane przez dziewczynkę sytuacje miały
miejsce naprawdę, czy stanowiły jedynie wytwór jej wyobraźni. A może stanowiły
dowód na ogarniający ją obłęd? Niedopowiedzenia i aura tajemniczości towarzyszy
nam aż do ostatnich stron, dzięki czemu lektura jest po prostu boska.
„Siostrzyca” jest pozycją interesującą również z innego
powodu. Nie sposób nie dostrzec inspiracji autora inną powieścią gotycką –
pochodzącą z przełomu XIX i XX wieku „W kleszczach lęku” Henry’ego Jamesa. Jest
to historia guwernantki, która przybywa do pozornie spokojnego domostwa, by
przejąć opiekę nad osieroconym rodzeństwem, Florą i Milesem. W opowieści snutej
przez Jamesa nie jest do końca jasne, czy główną bohaterkę dotknął obłęd, czy
też jej podopieczni to stworzenia z piekła rodem. „Siostrzyca” to niemalże ta
sama historia przedstawiona jednakże z punktu widzenia dziewczynki, która w „W
kleszczach lęku” prezentowała się co najmniej diabolicznie. Wprawdzie imiona i
nazwiska bohaterów oraz nazwy miejsc nieco się różnią, ale są na tyle zbliżone
(podobnie zresztą jak fabuła powieści), że podobieństw tych nie sposób nie
dostrzec.
Podsumowując, jestem przekonana, że miłośnicy powieści
gotyckich będą zachwyceni lekturą „Siostrzycy”. Mimo że powstała całkiem
współcześnie, bo niecałe cztery lata temu, klimatem i językiem idealnie wpisuje
się w dziewiętnastowieczną, nieco duszną atmosferę powieści grozy. Polecam!
Czuję, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę zachęcająco.
OdpowiedzUsuńTo coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńIntrygujące... chociaż grozy i niedopowiedzeń nie lubię...
OdpowiedzUsuńNiedopowiedzeń jest tu naprawdę sporo...
UsuńFantastyczna lektura, ja również byłam megausatysfakcjonowana! A co myślisz o Florence i okolicznościach śmierci ojca (czy rodziców, sama już nie pamiętam) na jeziorze?
OdpowiedzUsuńNa jeziorze zginęła poprzednia guwernantka :) I mam niejasne wrażenie, że "ktoś" jej pomógł... A czytałaś może "W kleszczach lęku"? Super zestawia się je razem :)
UsuńFaktycznie! Ale dobrze wiemy, czyja to sprawka :-/
UsuńW kleszczach lęku nie czytałam, ale tytuł zapisany, rzecz jasna! Dzięki za cynk!
Polecam się na przyszłość ;)
UsuńKsiążka czeka na mnie na półce. Teraz tylko pozostaje mi znaleźć czas i chęci na jej przeczytanie;)
OdpowiedzUsuńDostałam na Gwiazdkę i narazie czeka w kolejce..;) ale po Twojej recenzji jeszcze bardziej chcę ją przeczytać..:)gosia
OdpowiedzUsuńCIeszę się, że Cię zachęciłam :)
UsuńNa pewno przeczytam, chociaż książka nie trafia na listę priorytetową. Mam nadzieję, że znajdę ją w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńSuper książka i super, że Ci się podobała. Do dziś mam ciarki, jak pomyślę o Flo łobuziarze. :)
OdpowiedzUsuńZ taką Flo to nie wiadomo, co gorsze - czy lepiej się przyjaźnić, czy mieć ją za wroga ;)
UsuńEh składnia i gramatyka powyższej wypowiedzi pozostawiając wiele do życzenia, ale chyba przekaz jest w miarę jasny ;)
UsuńOstatnio poszalałam trochę z zakupami i sprawiłam sobie m.in tę książkę. Więc z pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJęzyk faktycznie specyficzny, czasami musiałam się zastanawiać o co jej chodzi:) Klimat bardzo fajny. Ja natomiast przy tej książce nie czułam żadnej grozy i chociaż mi się ogólnie podobała, to byłam leciutko rozczarowana. Ale również jak najbardziej polecam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja się spodziewałam bardziej wyrazistego zakończenia, ale podobne niedopowiedzenia były w "Wkleszczach lęku", więc rozczarowania w sumie nie czułam :)
UsuńTeż bardzo chciałam przeczytać tę książkę, kupiłam ją jakiś rok temu i oczywiście nie tknęłam jeszcze :/. Ale wierzę, że niedługo przyjdzie jej czas, zwłaszcza, że inspiracje powieścią gotycką dodatkowo mnie zachęcają :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, ile książek u mnie leży od dobrych kilku miesięcy, żeby nie powiedzieć lat...?
UsuńNie wiem, ale domyślam się, że bardzo dużo :) U mnie niestety zaległości też już sięgają lat.
UsuńNaprawdę uściskałaś listonosza? :))
OdpowiedzUsuńJa kupiłam tę książkę rok temu siostrze - ona lubi takie klimaty. W trakcie ferii zimowych podebrała ją moja córka i błyskawicznie przeczytała. Mnie nie ciągnie do Siostrzycy - chyba za mało odporna psychicznie jestem ;)) Ale to co napisałaś o związku tej pozycji z "W kleszczach lęku" (tego tez nie znam) bardzo intrygujące!
Ykhm, nie zaprzeczam, ale cicho sza, bo mąż tu też czasem wchodzi ;)
UsuńA poważnie, to mój listonosz jest spoko gość:)
Jestem bardzo ciekawa tej książki ponieważ chyba jeszcze ani razu nie udało mi się przeczytać naprawdę dobrej powieści gotyckiej. Z chęcią sięgnę i przekonam się na własnej skórze, przerażają mnie tylko te "neologizmy". Nie przepadam za wplataniem słów znanych tylko autorowi do treści książki, gdyż z autopsji wiem, że rzadko kiedy wychodzi to tytułowi na dobre, ale jeśli nie napisałaś krytycznych słów pod tym kątem to zdecydowanie się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTrzeba się do nich przyzwyczaić, przez pierwsze strony było dosyć ciężko, ale potem nadawały one opowieści specyficzny klimat i oddawały osobowość Florence, więc ten zabieg uważam za interesujący :)
Usuńczytałam już tyle pochlebnych recenzji a ja od roku nie mogę się za nią zabrać :(
OdpowiedzUsuńAle za to jaka powinna być przyjemność, gdy w końcu ją przeczytasz ;)
UsuńW takim razie cieszę się, ze ją mam ;)
OdpowiedzUsuńPowieść jest wyjątkowa, doskonale mi się ją czytało! :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałem o powieści Henry'ego Jamesa, ale rzeczywiście inspiracja jest wyraźnie widoczna już po samych imionach bohaterów. Muszę się bliżej zainteresować tą książką.