Tytuł Christine Autor Stephen King Wydawnictwo Prószyński i S-ka Rok wydania 2008 Stron 648 |
„Christine” była jedną z pierwszych powieści Stephena
Kinga, które poznałam będąc jeszcze nieopierzoną licealistką. Zrobiła na mnie
ogromne wrażenie i przez długi czas po jej lekturze wolałam nie stawać tyłem do
żadnego uruchomionego samochodu. Teraz, na fali sentymentu do prozy Mistrza,
postanowiłam sięgnąć po nią po raz drugi.
Zarys fabuły zna chyba każdy, kto choć trochę interesuje
się prozą Kinga. Historia o młodym, nieśmiałym i inteligentnym chłopaku, Arniem Cunninghamie,
oraz przeklętym samochodzie, który opanowuje jego duszę plus morduje jego
gnębicieli, uchodzi za kultową powieść grozy. I choć lakoniczny opis fabuły
może raczej wywołać salwę śmiechu (samochód-morderca kojarzy się z opowieściami
na poziomie krwiożerczych pomidorów), nie dajcie się zwieść pozorom - w wykonaniu
Kinga wypada on niepokojąco i przyprawia o gęsią skórkę.
Nie bez przyczyny autor nazywany jest mistrzem grozy i
królem horroru. Niewielu jest pisarzy, którzy potrafią dorównać mu w misternym
tkaniu atmosfery strachu, tworzeniu poczucia zagrożenia i niepewności. Właśnie
za to kocham jego powieści, wliczając w to „Christine”. Przerażające są zmiany,
jakie zachodzą w Arniem, opisane w sposób tak sugestywny, że podczas lektury
odczuwałam niepokój, zupełnie jakby stał przede mną i świdrował mnie wzrokiem.
Równie mocno oddziałują na wyobraźnię sceny, w których Christine wyrusza na
polowanie niczym wietrzący zdobycz drapieżnik. Śledząc jej poczynania można niemal
poczuć zapach tapicerki i usłyszeć niepokojący szum pracującego silnika. A
jeśli czytacie książkę w nocy i przejeżdżający koło Waszego domu samochód
oświetli przez chwilę okna Waszego pokoju… podejrzewam, że co wrażliwsze osoby mogą
dostać ataku serca.
„Christine” robi wrażenie nawet po latach, mimo że znałam
już zarys fabuły i zakończenie, wciągnęła mnie równie mocno, jak za pierwszym
razem. Jest to zdecydowanie jedna z lepszych powieści Stephena Kinga, dlatego dla
fanów horroru jest to pozycja obowiązkowa.
Moja ocena: 5/6
Opowiadanie przeczytałam w ramach wyzwań Book Trotter (literatura amerykańska) oraz Czytam Kinga.
No właśnie, sam pomysł, tak jak napisałaś, strasznie mnie śmieszy, ale przeczytam i pewnie się troszkę... "zestracham" ;)
OdpowiedzUsuńJak to wspaniale, że po tylu latach od jej napisania można się nią zachwycać.
Mam zamiar odświeżyć całego Mistrza, zobaczymy, czy reszta też mnie zachwyci :)
UsuńCiekawe doświadczenie - czytanie książek po latach - jak rozumiem "Christine" wytrzymała próbę czasu :-)
OdpowiedzUsuńWytrzymała i to w świetnym stanie :)
Usuń"wolałam nie stawać tyłem do żadnego uruchomionego samochodu" Aż tak? :) Mnie tak "Christine" nie przeraziła, choć gdybym przechodziła obok identycznego samochodu, to kto wie...Po "Doktorze Sen" miałam ciarki, kiedy zobaczyłam przejeżdżającego kampera. :) "Christine" jest świetna, masz rację, że streszczenie fabuły w jednym zdaniu brzmi tragicznie...oglądałam kiedyś ekranizację. "Co oglądasz?" zapytał chłopak. A, wiesz, horror, o samochodzie, który będzie mordował. COOOO? Więc...reakcja prawie jak na krwiożerczy magiel czy coś ;) W sumie nie tyle tutaj ten motyw mi się podobał, ale też przemiany ukazane w głównym bohaterze. I chyba jednak wolę "Christine" niż "Buicka 8", choć w tym drugim King świetnie stopniuje napięcie, coś ala opowiadanie sobie strasznych historii przy ognisku w nocy. :)
OdpowiedzUsuńTo co czytam lub oglądam często aż za bardzo działa na moją wyobraźnię - do tej pory boję się nocą człowieka-szczura, którego widziałam w jakimś starym horrorze klasy B :D
UsuńDla mnie Christine była i jest samochodem z duszą, choć mroczną... :) I wcale się jej nie bałam...No, może trochę. ;) Raz, pod jednym ze sklepów widziałam bardzo podobne auto do Christine i nie mogę sobie darować, że nie miałam wtedy nic, czym mogłabym mu cyknąć fotkę. :/
UsuńSzkoda... świetną byś miała fotę :)
UsuńA ja nie kryję się z tym, że cykor jestem straszliwy :) Ale... lubię się bać :)
@ Katarzyna K - no nie wiem, krwiożerczy magiel jest przerażający... W ogóle uważam, że przy odpowiedniej dawce wyobraźni zwyczajne przedmioty mogą bardziej budzić grozę niż duchy, zombie itp. ;))
Usuń@ Aine, w opowiadaniu Kinga jak najbardziej krwiożerczy magiel był przerażający, ale na takie hasło ludzie zwykle pobłażliwie się uśmiechają, bo brzmi to groteskowo i kojarzy się z horrorkami klasy Z :D Zgadzam się, że wystarczy bujna wyobraźnia, żeby się zacząć bać nawet banalnej rzeczy. Nawet odpływu wanny czy umywalki. :)
UsuńO, odpływ wanny to u dzieci czasem traumę może wywołać! :)
UsuńA po opowiadaniu Kinga z odpływem wanny w roli głównej chyba bym się myć przestała ;)
Czasem nie tylko u dzieci :)
UsuńAle mi narobiłaś smaka na Christine! Nie czytałam jeszcze Kinga, ale mam tą książkę na półce i pewnie z racji swojej objętości nie chce mi się za nią zabrać... Ale chyba to zmienię w najbliższym czasie ;D
OdpowiedzUsuńPRzynajmniej jedną jego książkę trzeba przeczytać :)
UsuńMi Christine bardzo się podobała (mimo objętości, która może co poniektórych odstraszyć) i również uważam, że każdy fan Kinga powinien ją kiedyś przeczytać. Atmosfera niepowtarzalna. Tylko King z tak prostego pomysłu umie stworzyć majstersztyk!
OdpowiedzUsuńTak tu patrzę, patrzę, a może zaproponuję moje wyzwanie, które prowadzę już od stycznia - KLASYKA HORRORU? King jak najbardziej tam pasuje :) Zapisywać można się cały rok.
http://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2013/12/klasyka-horroru-moje-wyzwanie-autorskie.html
W końcu Król to Król :)
UsuńDziękuję za zaproszenie, ale na razie biorę udział w 5 wyzwaniach i chyba więcej się już nie podejmę...
"Christine" była jedną z tych książek Kinga, którą przeczytałam błyskawicznie, choć przecież swoją objętość to ona ma.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się bardzo, aczkolwiek nie wiem teraz czy przeczytam "Buicka 8", bo tematyka wydaje mi się bardzo podobna do Kryśki...
Podobna, ale nie taka sama, ja zamierzam sięgnąć, tylko nie wiem kiedy :)
UsuńUwielbiam "Christine". Mam fioła zarówno na punkcie książki, jak i filmu.
OdpowiedzUsuńIza, miło Cię tu z powrotem widzieć :)
UsuńTo jedna z pierwszych powieści Kinga, jaką czytałam. Mam do niej wielki sentyment. Oglądałaś ekranizacje?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie, trochę się boję, że się zawiodę, jak to było np. przy ekranizacji powieści "To".
UsuńJak będę miała ochotę na horror to na pewno się z nią zapoznam:)
OdpowiedzUsuńKing nie bez podstaw jest mistrzem horroru :)
UsuńTo ma aż 600 stron? Kurczę, to pewnie dlatego nigdy się nie zdecydowałem na lekturę. Chyba jedna z niewielu klasycznych powieści mistrza, których nie miałem w łapach. Nadrobi się :D
OdpowiedzUsuńAż albo tylko, zależy jak na to patrzeć :)
UsuńPo przeczytaniu też pewnie powiem, że tylko. To samo miałem po lekturze książki "To" ;D
UsuńMoim skromnym zdaniem "To" było jednak lepsze :)
UsuńZ całą pewnością było świetne, ale niestety nie mam porównania :(
UsuńMoże następnym razem wypożyczę z biblioteki :) Sporo książek Kinga tam mają :)
OdpowiedzUsuńW mojej też, ale... mam zamiar mieć Króla tylko dla siebie :D
UsuńNa pewno przeczytam, chociaż przyznam, że fabuła jakoś tak mało strasznie dla mnie brzmi :P Jednak mam nadzieję, że jak już zacznę czytać, to zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, sam opis brzmi trochę niedorzecznie, ale jego realizacja... miodzio :)
UsuńI za to lubię Kinga :)
UsuńWstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze żadnej książki Kinga, choć mam zamiar wkrótce zabrać się za "Carrie", tą powieścią bardzo mnie zaciekawiłaś, dlatego z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie trzeba to nadrobić :)
UsuńNa mnie również zrobiła wrażenie, ale troszkę się na niej wynudziłam. Może przez uosobienie samochodu, wolę troszkę realniejsze scenariusze :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że - przeczytana po raz drugi - nadal zachwyca;) Zgadzam się, że to jedna z lepszych powieści Kinga.
OdpowiedzUsuń27 year-old Structural Engineer Giles Hassall, hailing from Fort Erie enjoys watching movies like Godzilla and Inline skating. Took a trip to Pearling and drives a Tundra. jej odpowiedz
OdpowiedzUsuń