Wymuskany chłopiec, pozornie mroczny i niebezpieczny, a w rzeczywistości skrycie marzący o romantycznej relacji z wrażliwą nastolatką to współczesny wizerunek wampira, przeciwko któremu protestuję. I dlatego z tak dużą przyjemnością sięgnęłam po „Co zdarzyło się w Lake Falls” – powieść, w której krwiopijca pozostaje bezlitosnym drapieżnikiem, a nie świecącym w słonecznym świetle cudakiem.
Książka rozpoczyna się nieco sztampowo.
Trzydziestokilkuletnia Victoria chce rozpocząć nowy rozdział w życiu. Po
burzliwym rozstaniu z niezrównoważonym mężem postanawia zaszyć się w niewielkim,
otoczonym lasami miasteczku Lake Falls. Wraz z ośmioletnią córeczką Kat
wprowadza się do starego domu i przejmuje po emerytowanym lekarzu jego praktykę;
wszystko zdaje się układać po jej myśli. Sielanka nie trwa jednak zbyt długo, stan
zdrowia Kat gwałtownie się pogarsza, a wyniki badań są bezlitosne – guz mózgu,
którego nie da się zoperować. Gdy kobieta traci już nadzieję, w jej domu
pojawia się tajemniczy nieznajomy, który oferuje uleczenie jej dziecka. Jednak
cena, jaką przyjdzie jej za to zapłacić, może się okazać zbyt wysoka.
Nietrudno domyślić się, że zagadkowy gość pojawiający się
późną nocą w salonie Vic jest wampirem. Jednak daleko mu do Edwarda o smutnych
oczętach, El’lar to krwiopijca starej daty dosłownie i w przenośni. Jest
bezlitosny i arogancki, ale jednocześnie roztacza wokół siebie urok, któremu
kobiety nie są w stanie się oprzeć. Wszystkie z wyjątkiem Vic. W tym momencie
część z Was może się obruszyć, że to znany schemat, ale zaręczam, że to tylko pozory,
bowiem w tej powieści nic nie jest oczywiste.
Autor igra z czytelnikiem niczym kot ze złapaną myszą,
pozwalając zawierzyć pierwszemu wrażeniu, nabrać pewności, że wiemy, w którą
stronę zdąża fabuła i nagle wywracając wszystko do góry nogami. Dumna z siebie
mniej więcej w połowie powieści pozwoliłam sobie na lekko ironiczny uśmieszek
myśląc, że doskonale przejrzałam zamysły autora. Dlatego zakończenie całkowicie
mnie zaskoczyło, mało tego – zbierałam szczękę z podłogi, bo takiego zwrotu
akcji nie spodziewałam się nawet przez chwilę. Kajam się panie Dormann, już
niczego nie będę brała w Pańskich powieściach za pewnik.
Oprócz wątku wampirzego, książka porusza także kwestię
znacznie bardziej ludzką – do czego jest w stanie posunąć się matka ratująca swoje
dziecko. Zaprzedać własną duszę? Poświęcić życie innych osób, w tym znajomych i
przyjaciół, jeśli będzie to konieczne? A jeśli nawet, to czy można ją za to
potępić? Nie sądzę…
Dziwi mnie i to bardzo, dlaczego tak dobra książka
przeszła właściwie bez większego echa. Powieść miała swoją premierę w
listopadzie 2012 roku, ale prawie nie zaistniała w mediach (a przynajmniej ja
tej obecności nie odnotowałam). Tym bardziej cieszę się, że udało mi się na nią
trafić, bo jej lektura dostarczyła mi naprawdę świetnej rozrywki.
„Co zdarzyło się w Lake Falls” ma wszystko to, czego
można oczekiwać po dobrej powieści grozy – mroczny klimat, trochę seksu,
ciekawe postaci, potężnego demona i nieprzewidywalne zwroty akcji. Dla fanów
wampirów w klasycznym wydaniu – lektura obowiązkowa!
Bardzo, ale to bardzo przypadł mi do gustu wizerunek wampira, doskonale nawiązujący do starych, dobrych wzorców! I te zwroty akcji, a zwłaszcza zakończenie, które właściwie nie pozostawia czytelnikowi żadnych złudzeń - zdecydowanie jest to jedna z lepszych powieści o wampirach, jakie czytałam:)
OdpowiedzUsuńO tak, zakończenie jest świetne :) A w ogóle to o książce przeczytałam po raz pierwszy chyba właśnie u Ciebie. Dziękuję:)
UsuńZ tego co piszesz zapowiada sie świetna lektura. Rzeczywiście wcześniej się z nią nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńDziwi mnie właśnie to, że tak o niej cicho...
UsuńJakiś czas temu czytałam kilka recenzji, które zresztą były bardzo pozytywne. Ale faktycznie o książce w sumie było dość cicho. Szkoda, bo z tego co piszesz, książka jest warta uwagi. Ja nie przepadam za wampirami, chociaż "Wywiad z wampirem" bardzo mi się podobał:)
OdpowiedzUsuń"Wywiad z wampirem" czytałam lata temu i też bardzo mi się podobał :) Chociaż przez kolejną część z cyklu już nie przebrnęłam...
UsuńZnalazłaś coś ciekawego widzę w tym zalewie wampiryzmu :)
OdpowiedzUsuńO tak :) Teraz zresztą czytam inną niezłą, wampirzą książkę wymykającą się schematom, ale o tym już wkrótce na blogu :)
UsuńNo i kusisz mnie jak wspomniany El’lar... ;) Klasycznym wampirom wręcz oprzeć się nie mogę... :)
OdpowiedzUsuńTak coś czuję, że gdyby Cię skusił El'lar to byśmy już więcej nie rozmawiały... ;)
UsuńTytuł sobie zapisuję, skoro sięgnąć po coś wampirzego, to dobrze trafić na coś w dobrym gatunku:)
OdpowiedzUsuńTradycyjne wampiry rządzą :)
UsuńMiło, że ktoś jeszcze pisze o tych klasycznych wampirach :)
OdpowiedzUsuńNawet bardzo miło :) Oby więcej takich lektur.
UsuńMoże być ciekawie. Przyznaję, ze szerokim łukiem omijam opowieści o lśniących chłopcach. Moze to juz starosć :D
OdpowiedzUsuńA tam, starość od razu ;)
UsuńBardzo zachęcająca recenzja :D
OdpowiedzUsuńA dziękuję:)
UsuńBardzo ciekawi mnie ta książka, zwłaszcza że żywię sympatie do klasycznych wampirzaków, cóż... mam do nich słabość, ale co zrobić, jak z dawien dawna zaradził mnie nimi Bram Stoker :-)
OdpowiedzUsuńA wiesz, aż mi głupio, ale ja się do Stokera cały czas przymierzam, ale mi nie po drodze... eh... :)
UsuńNie spodziewałam się tak wysokiej oceny książki o wampirach. Chyba muszę w końcu przezwyciężyć swoje uprzedzenia. Książkę na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKażdą książkę oceniam w obrębie danego gatunku, stąd tak wysoka ocena :)
Usuńło, ale wspaniała książka. Myślę, że bardzo by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńMyślę, że na pewno :)
UsuńDobra powieść o wampirach - to coś, czego na rynku jest zdecydowanie za mało. Interesujące. Nie wiem, czy mi się spodoba, ale chętnie się przekonam;)
OdpowiedzUsuńOj tak, zdecydowana większość książek o wampirach to obecnie romanse paranormalne... bleh...
UsuńNie jestem miłośniczką książek o wampirach, ale o tej powieści słyszałam i mam ją w planach. Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że powinnam ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że Ci się spodoba :)
UsuńJa uznałam tę książkę za całkiem dobre czytadło, ale nie zrobiła na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia i jako zbytnio nie miałabym ochoty do niej wracać, może po prostu wampiry mi się przejadły, zważywszy, że nigdy nie byłam ich wielką fanką :)
OdpowiedzUsuńJa się z kolei zachwycam, bo tradycyjnym wampirom mówię zdecydowane tak ;)
UsuńAleż się cieszę, że mam ją na półce. Właśnie z tych powodów co wymieniasz ją kupiłam, bo już prędzej koleżanka mi o niej ochała i achała ;)
OdpowiedzUsuńIrenko, nie ma na co czekać - zabieraj się za lekturę:)
UsuńNiesamowita książka.Taki mroczny , deszczowy klimat i dobry styl plus zaskakująca fabuła.Nie polubiłam jednak głównej bohaterki-Vic.Była zbyt oschła i nielogiczna(jeżeli nie miała zaufania do Sami Wiecie Kogo,dlaczego z nim romansowała).Mimo wszystko to jedna z tych powieści,które świetnie się czyta i nie rażą schematycznością.
OdpowiedzUsuńNo, ja też już rozpracowałam fabułę. Wic się zakocha w złym wampirze. Albo on w niej.
OdpowiedzUsuńI co, Kasiu, pewnie to jest ta błędna interpretacja? Dużym plusem byłoby, gdyby było inaczej - bo wtedy mimo braku błyszczącego w słońcu wampira to i taki mamy "Zmierzch" all over again. Jeśli jest tu istotnie krew, groza i element zaskoczenia, to chętnie wezmę (no, tym bardziej, że autor taki ładny). Sama nie słyszałam o tej książce nic a nic, a przecież, kurczę, powinnam jak ta babcia w oknie wiedzieć wszystko, co się na podwórku grozy dzieje!
No i byś się Paulinko porządnie zdziwiła... ALe nie zdradzę więcej, bo element zaskoczenia też się liczy :)
UsuńNieee, nic nie mów :) Ale cieszę się, że się zdziwię :)
Usuń