Tytuł Misja Seria Upadłe Anioły Tom 1 Autor J.R. Ward Wydawnictwo Videograf II Rok wydania 2014 Stron 456 |
Odwieczna walka między dobrem a złem zbliża się ku końcowi. Losy całego świata spoczywają w rękach człowieka, któremu na pierwszy rzut oka większość z Was nie powierzyłaby nawet opieki nad psem. Trzydziestokilkuletni Jim Heron z niejednego już pieca jadł chleb – kiedyś był człowiekiem od mokrej roboty, obecnie pracuje na budowie. Nadal pozostaje jednak twardzielem, któremu lepiej nie wchodzić w drogę.
To właśnie jemu zostaje zlecona wyjątkowa misja – ma za zadanie ocalić dusze siedmiu zatwardziałych grzeszników, z których każdy ma na sumieniu grzech śmiertelny. Jeśli odniesie sukces, dobro zwycięży na wieki, jeśli nie – kontrolę nad Ziemią opanują siły ciemności. Pierwszym celem Heron jest Vin DiPietro, bezwzględny biznesmen, idący po trupach do celu. Sprawę komplikuje fakt, że nie tylko Jim się nim interesuje, do akcji wkracza także zmysłowy, ale i okrutny kobiecy demon.
Książka zaskoczyła mnie w naprawdę pozytywny sposób. Spodziewałam się kolejnego, nieco naiwnego paranormalnego romansu - w końcu w tym gatunku autorka odnajduje się najlepiej (sławę przyniósł jej cykl „Bractwo Czarnego Sztyletu”). Powieść okazała się ciekawą wariacją na temat powszechnie wykorzystywanego ostatnio motywu aniołów mieszających w życiach zwykłych śmiertelników. Owszem, mamy tu romans, jednak jest on czysto ludzki i (co zaliczam na plus), nie mający nic wspólnego z nastoletnim zauroczeniem, oraz dosyć wiarygodnie nakreślony.
Same anioły trzymają się nieco na uboczu, pozostawiając główne działanie ludziom i wkraczając do akcji jedynie w sytuacjach bardzo kryzysowych. Daleko im także do wizerunku słodkich cherubinków, w niczym nie przypominają także super-przystojniaków podbijających nastoletnie serca. To w większości zaprawieni w boju twardziele, którzy nie pogardzą słuszną dawką promili i kobiecym towarzystwem.
Niestety, mimo niewątpliwych plusów, kilka elementów psuje dobre wrażenie, jakie sprawia książka. Po pierwsze, przez pierwszych kilkadziesiąt stron akcja wlecze się żółwim tempem i trzeba się nieco przemęczyć, by lektura naprawdę wciągnęła. Po drugie, niektóre odzywki głównych bohaterów przypominały mi bardziej wypowiedzi gimnazjalistów niż facetów w okolicach czterdziestki, choć niewykluczone, że jest to kwestia tłumaczenia, a nie stylu autorki. Co więcej, choć generalnie spodobał mi się pomysł, by anielskich pomocników Jima pozostawić nieco w cieniu, w końcowym, kulminacyjnym punkcie powieści, walka między nimi a pewnym demonem powinna zostać przedstawiona zdecydowanie bardziej obrazowo i szczegółowo. Przyjemność z lektury psują także liczne literówki oraz mylenie imion bohaterów, korekta tekstu naprawdę pozostawia wiele do życzenia…
Podsumowując, pierwszy tom cyklu „Upadłe anioły” wprawdzie nie powala na kolana, ale jest obiecujący i zapewnia całkiem niezłą rozrywkę. Ze względu na pikantne sceny seksu i „mięso” rzucane przez głównych bohaterów, jest to książka skierowana raczej do dorosłych miłośniczek gatunku niż do młodzieży. Jestem ciekawa, jak dalej potoczy się historia Jima Herona, więc mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na kolejną część jego przygód.
Moja ocena: 4/6
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Book-Trotter (literatura amerykańska).
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Videograf II.
Nie, nic mnie tutaj nie zachwyca. Odpuszczę ją sobie.
OdpowiedzUsuńNic na siłę :)
UsuńFajnie, dorosła młodzieżówka, to może być ciekawe. Niezłe noty książka zbiera :)
OdpowiedzUsuńHm... Młodzieżówka? Nie powiedziałabym :)
UsuńMotyw anielski w poważniejszym wydaniu? Bardzo chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńCzy poważniejszym, to nie wiem, ale nie w romansowym, bo akurat tutaj anioły nie są lowelasami :)
UsuńRóżne opinie na jej temat czytam. Sama chciałabym się kiedyś przekonać.
OdpowiedzUsuńChyba najlepiej przekonać się samemu :)
UsuńPrzeczytałam i oczywiście polecam. Zgodzę sie z tym że początek jest ciążki ale warto w nią brnąć dalej. Jestem zachwycona po 1 tomie ciekawe kiedy bądą następne?? Czy ktoś sie oriętuje na ten temat???
OdpowiedzUsuńNiestety, nic mi nie wiadomo na temat kolejnych tomów...
UsuńZgadzam się z Twoją recenzją (bardzo trafna), ale czy szczerze polecałabym książkę to nie wiem... Fakt, książka mnie wciągnęła, przeczytałam ją w 1 dzień ;) ale podsumowując to czytałam lepsze. Z "Bractwem..." nie miałam styczności więc trudno mi porównać (nie lubię tego typu romansów, kochliwe demony, czy kochliwe anioły bueee...), ale wątek romansowy w "Upadłych Aniołach" nie koniecznie był taki znowu dorosły. Jak sama zauważyłaś wszyscy główni bohaterowie to dorośli ludzie, a Vin i Marie chwilami zachowywali się jak para zakochanych nastolatków którzy nie mogą się od siebie odlepić. Trochę to niepoważne było momentami :/
OdpowiedzUsuńNo i punkt kulminacyjny powinien być trochę bardziej... rozbudowany? Niby napięcie rośnie, wszystko się komplikuje, a na koniec odprawiają jakieś czary-mary, nie wiadomo co i jak w końcu z tym demonem, aniołami i w ogóle zamiast się skupić na walce, to znowu ckliwe opisy dwójki zakochanych D:
A na koniec te błędy... Nie wiem czy to wina autorki, czy tłumacza ale bez przesady! Naprawdę, jeśli ktoś amatorsko publikuje jakieś swoje teksty w internecie mogę przymknąć oko na literówki, ale nie w legalnie wydanej książce!
Ale koniec końców może skuszę się, jeśli będzie tom 2 bo jak dotąd nic nie znalazłam.