"Ewangelia według Piłata" Eric-Emmanuel Schmitt

Tytuł Ewangelia według Piłata 
Autor Eric-Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo Znak
Rok wydania 2014

Stron 352
„Ewangelia według Piłata” to jedna z najgłośniejszych, najbardziej poruszających i kontrowersyjnych książek Erica-Emmanuela Schmitta. Przez jednych wychwalana i uznawana za najlepszą w jego dorobku, przez innych uznawana za co najmniej obrazoburczą, nieodmiennie wzbudza emocje i prowokuje do dyskusji.

Tym razem autor postanowił zmierzyć się z tematem trudnym, a jednocześnie doskonale znanym – historii śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Tytuł książki jest zwodniczy, bowiem przedstawienie owych wydarzeń z punktu widzenia Poncjusza Piłata to zaledwie jedna część tej opowieści. Poprzedza ją tekst, który z powodzeniem można by określić mianem Ewangelii według Jeszui, który czekając w Ogrodzie Oliwnym na to, co ma nastąpić, wspomina swoje życie.

Jeszua, jakiego poznajemy w powieści Schmitta, to człowiek, który dojrzał do tego, by uwierzyć, że jest Mesjaszem. Swoje powołanie odkrywa samodzielnie, do samego końca targają nim jednak wątpliwości, czy nie popełnił błędu i czy nie mylą się ci, którzy uznali go za Syna Bożego. Początkowo zażenowany zainteresowaniem i emocjami, jakie wzbudza, nie chce, by ludzie skupiali się na cudach, co do których czasem nawet nie ma pewności, że naprawdę miały miejsce, lecz na wierze i miłości do bliźniego.

Z drugiej strony mamy Piłata, którego relacja z wydarzeń, jakie miały miejsce od dnia procesu Jeszui, zawarta jest w listach do brata przebywającego w Rzymie. Także w jego przypadku jesteśmy świadkami przemiany – z człowieka na wskroś racjonalnego do ulegającego podszeptom serca, które każe mu po prostu uwierzyć.

Wizerunek osób towarzyszących Jeszui w ostatnich dniach także różni się nieco od tego znanego z Pisma Świętego. Schmitt, podobnie jak wielu przed nim, wysnuwa teorię, że zdrada Judasza był w rzeczywistości aktem miłości i poświęcenia. Zdecydowanie odmienny od powszechnie uznanego jest również obraz Marii, matki Jezusa, której rola sprowadzona jest do minimum, oraz Jana Chrzciciela (Johanana Obmywającego), który z pewnością zaskoczy niejednego czytelnika.

Francuski pisarz nie jest pierwszym, który postanowił stworzyć własną wersję ewangelii. Ponad czterdzieści lat temu Henryk Panas napisał wersję owych wydarzeń opowiedzianych z perspektywy Judasza („Według Judasza. Apokryf”), a Marek Halter stworzył „Ewangelię według Marii, matki Jezusa”. Doczekaliśmy się także historii opowiedzianej z punktu widzenia Marii Magdaleny („Ewangelia według Marii Magdaleny” Kathleen McGowan).


Schmitt snuje swoją opowieść z charakterystyczną dla siebie wrażliwością i delikatnością, nie jest to jednak rodzaj prozy, do której mnie przyzwyczaił. Do pewnego stopnia ”Ewangelia według Piłata” pozwala na swobodę interpretacji, pozostawia pewne niedomówienia. Choć trudno nazwać ją odkrywczą, ma w sobie piękno, ze względu na które warto po nią sięgnąć.

Moja ocena: 5/6

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak.

Komentarze

  1. Według mnie to najlepsza i najbardziej poruszająca książka Schmitta, uwielbiam ją po prostu. Przemawia do mnie najbardziej ze wszystkich dotąd przeze mnie czytanych pozycji tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jest to Schmitt raczej nietypowy, a książka podobała mi się, choć zwykle unikam tematyki religijnej.

      Usuń
  2. Wychodzi na to, że Schmitt potrafi zaskakiwać. Interesująca pozycja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tą też mam, ale na razie nie mam na nią ochoty. Może jednak kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na siłę nie ma co się zmuszać, może złapie Cię kiedyś faza na Schmitta :)

      Usuń
  4. Zawsze chętnie sięgam po tego typu książki. Tę przeczytałam i byłam zadowolona z lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wprawdzie sięgam niezbyt często, ale do Schmitta mam słabość :)

      Usuń
  5. Odstrasza mnie trochę to, że porusza tematy religijne, ale lubię jego utwory i z całą pewnością kiedyś po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście porusza w sposób niemoralizatorski :)

      Usuń
  6. Nie znam twórczości Schmitta, ale zamierzam ją poznać. Dostałam te książkę w wersji e-book od przyjaciółki, także na pewno ją przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiedziałabym, że jest to typowa proza Schmitta, więc nie wiem, czy wyrobisz sobie odpowiednie zdanie na temat jego twórczości akurat po tej książce. Ale spróbować można ;)

      Usuń
  7. Znam tylko "Oskar i pani Róża" ciągle zabieram się do przeczytania czegoś innego, ale jakoś mi umyka.. :D

    Recenzja zachęcająca naprawdę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydawnictwo Znak nieustannie mnie zadziwia. Wydanie powyższej lektury z 2006 roku zawiera dokładnie te same teksty, tytuł brzmi "Moje Ewangelie" i liczy 156 stron. Skąd więc po 8 latach nagle 352 strony? Jest to dla mnie niezrozumiałe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Ooo... to nie widziałam tamtego wydania. Faktycznie, dziwna nieco praktyka...

      Usuń
    2. Może powiększyli czcionkę?

      Usuń
    3. Albo dodali na co drugiej stronie obrazek :) albo dopisali coś w imieniu autora :) kompletnie tego nie rozumiem...

      Usuń
    4. Obrazków nie ma, ale jest dziennik Schmitta opisujący pracę nad książką :)

      Usuń
  9. Cóż, lista książek do przeczytania znowu się powiększyła. Jak ja uwielbiam Schmitta

    OdpowiedzUsuń
  10. "Żona Piłata" Antoinette May, cała historia z perspektywy tym razem Klaudii Prokuli. Przeczytane długo przed EES, podsunięta kilku osobom, zawsze pozytywny odbiór.
    a w tematyce "okołobilijnej" z czystym sumieniem mogę też polecić Mendozę i "Niezwykłą podróż Pomponiusza Flatusa" :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz