Nigdy nie przepadałam za „Małym Księciem”. Teraz po
latach mogę to nareszcie przyznać – nie rozumiem fenomenu tej książki i nie
zachwyca mnie. Natomiast gra stworzona na jej podstawia jak najbardziej!
Spędziłam cały wczorajszy wieczór rozgrywając kolejne partie i śmiało mogę
stwierdzić, że dawno się tak dobrze nie bawiłam.
Cel gry
Wyjaśnia go w pełni podtytuł gry: „Stwórz mi planetę”.
Dysponując 16 kafelkami każdy z graczy ma za zadanie zbudować planetę dla
Małego Księcia. Może umieścić na niej baobaby i wulkany oraz różne zwierzęta:
owce, lisy, słonie i żmije. Kolorytu dodają także cztery postaci, które
uzupełniają konstrukcję na rogach.
Opakowanie i zawartość
Solidnie wykonane pudełko mieści w sobie:
·
80 kafelków (fragmenty planety + postaci)
·
5 znaczników punktów
·
instrukcję
Można zauważyć brak toru punktacyjnego. I tu Was zaskoczę
– znajduje się on na spodniej stronie pudełka, wystarczy je tylko odwrócić.
Od samego początku uwagę zwracają grafiki, które są
ilustracjami z oryginalnego wydania „Małego Księcia”. Nadaje to grze
specyficznego, nieco baśniowego klimatu i z pewnością spodoba się fanom
książki.
Rozgrywka
Zasady gry są tak banalnie proste, że ich zapamiętanie
zajmuje nie więcej niż 2 minuty, pozwalają też na równie interesującą grę w
dwie, trzy, jak i pięć osób. Aby przygotować się do rozgrywki, należy kafelki
podzielić na cztery stosy tak, by w każdym znajdował się inny fragment planety.
I to by było na tyle, można przystąpić do gry!
Gracz, który rozpoczyna rozgrywkę, z dowolnego stosu
wybiera tyle kafelków, ilu jest uczestników gry, i kładzie je odkryte na stole.
Następnie wybiera ten, który najbardziej mu odpowiada i wskazuje kolejną osobę.
Ta z kolei wybiera jeden kafelek dla siebie i wskazuje kolejnego gracza.
Kolejność gry jest więc tu zupełnie nie do przewidzenia! Ostatni z graczy,
któremu został tylko jeden kafelek, nie ma możliwości wyboru, ale to on – w
ramach rekompensaty – rozpoczyna kolejną rundę.
Gra kończy się, gdy wszyscy gracze zbudują już swoje
planety. Wtedy następuje podliczenie punktów, które zdobywa się dzięki czterem
postaciom umieszczonym w rogach stworzonej planszy. Np. Ogrodnik daje 7 punktów
za każdy znajdujący się na planecie baobab. Należy jednak uważać, ponieważ
postawienie trzeciego drzewa skutkuje tym, że tracimy punkty za wszystkie
elementy umieszczone na planszach z baobabami.
W rozgrywce dla dwóch graczy, zasady (z oczywistych
przyczyn) nieco się zmieniają. Osoba, która rozpoczyna, wybiera z danego stosu
trzy kafelki, a następnie dwa z nich wykłada obrazkami do góry, a jeden
zakrywa. Drugi gracz musi zdecydować, czy woli jeden z widocznych kafelków, czy
też zaryzykuje i wyciągnie ten ukryty (pojawia się tu element podpuszczania
przeciwnika nieobecny w grze z większą ilością uczestników). Następnie pierwszy
gracz wybiera kafelek dla siebie z dwóch pozostałych fragmentów.
Podsumowanie
Wbrew pozorom i pewnym obawom, że jest to gra skierowana
tylko do dzieci, potrafi ona zapewnić świetną rozrywkę także dorosłym graczom.
Jedna rozgrywka trwa około 20-30 minut, więc jednego wieczoru można rozegrać
ich naprawdę sporo (zwłaszcza, gdy ktoś za wszelką cenę stara się odegrać ;))
Dzięki prostym zasadom, z pewnością pokochają ją także najmłodsi gracze –
zgodnie z wytycznymi producenta, gra przeznaczona jest od 8 roku życia, ale
wydaje mi się, że przeciętny siedmiolatek nie będzie miał z nią żadnych
problemów.
„Mały Książę: Stwórz mi planetę” to świetna gra rodzinna,
która z pewnością umili niejedno popołudnie. Jest prosta, szybka, a
jednocześnie wymaga ułożenie dobrej strategii, by samemu zyskać jak najwięcej
punktów, a jednocześnie wyprowadzić przeciwników w pole. Polecam!
Liczba graczy: 2 - 5 osób
Wiek: od 8 lat
Czas gry: ok. 25 minut
Wydawca: Rebel.pl
Projektant: Antoine Bauza, Bruno Cathala
Za egzemplarz gry do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Gier Rebel.
Wydawca: Rebel.pl
Projektant: Antoine Bauza, Bruno Cathala
Za egzemplarz gry do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Gier Rebel.
Nie spotkałam się z tą grą, ale sądzę, że z młodszą siostrą byśmy mogły się w to nieźle wciągnąć, bo uwielbiamy wszelkie planszówki ;)
OdpowiedzUsuńPowinna Wam się spodobać, jest lekka, szybka i przyjemna :)
UsuńO świetna :) Akurat dla miłośników Księcia, i jak widać po Tobie nie tylko ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem idealnym przykładem, że nie trzeba lubić MK, by dać się zauroczyć tej grze :)
UsuńJak można nie kochać "Małego Księcia"? Aż mi smutno...
OdpowiedzUsuńJak widać można... Taki zły ze mnie człowiek, do szpiku kości ;)
UsuńJa książkę lubiłam, a nawet nie wiedziałam, że jest gra. Jak kiedyś na nią trafię to kupię.
OdpowiedzUsuńPrzemilczę nielubienie "Małego Księcia" :P
OdpowiedzUsuńGra wygląda supr ;)
Tak wiem, jestem niechlubnym wyjątkiem nie lubiącym książki ;)
UsuńKurde, za stara jestem, żeby grać sama, a nie miałabym z kim :) Czasem żałuję, że nie mam młdszego rodzeństwa :)
OdpowiedzUsuńA tam, za stara, górnej granicy wiekowej nie ma :D
Usuń