„Pokój” to jedna z tych książek, które odkrywa się na
nowo z każdą kolejną lekturą. I nieważne, jak uważnym czytelnikiem jesteś, jak
bardzo zagłębiałeś się w szczegóły, pewne wątki i wydarzenia można w pełni
zrozumieć dopiero po poznaniu zakończenia. Warto wrócić zwłaszcza do pierwszych
stron, które nabierają nowego znaczenia, gdy znamy już zakończenie.
W pułapkę łatwego zaklasyfikowania powieści Wolfe’a wpadł
także Neil Gaiman, do czego przyznał się w dołączonym na końcu posłowiu.
Podczas pierwszego spotkania, książkę odebrał jako nieco melancholijne, ale i
ciepłe wspomnienia i anegdotki z życia starszego pana. Dopiero kolejna lektura
sprawiła, że tam, gdzie wcześniej dostrzegał jedynie pogodne historyjki,
zauważył mrok i niepokój. Jak sam ostrzega czytelnika, podczas zmierzania się z
„Pokojem”, należy zaufać jego autorowi, a jednocześnie nie dać mu się zwieść i cały
czas patrzeć mu bardzo czujnie na ręce.
O czym jest książka, która od blisko czterdziestu lat
wywołuje tyle emocji wśród czytelników, a przez Gaimana określana jest mianem
jednej z najlepszych współczesnych powieści? Wbrew pozorom nie jest łatwo
opowiedzieć o tym w kilku słowach. Są to wspomnienia snute przez Aldena Dennisa
Weera, którego poznajemy jako starca po udarze. A przynajmniej tak sam się nam
przedstawia. Szybko bowiem można się przekonać, że w jego rozważaniach brak jest
chronologii, a czas jest pojęciem względnym.
Wspomnienia chłopca dorastającego w niewielkim amerykańskim
miasteczku w latach 20. przeplatają się z wydarzeniami widzianymi oczami
młodego mężczyzny, biznesmena w średnim wieku, a wreszcie schorowanego
staruszka. Ale czy na pewno to, co mówi nam Weer jest prawdą? Czy naprawdę mamy
do czynienia z cierpiącym, starszym mężczyzną? A może z człowiekiem w średnim
wieku przechodzącym załamanie nerwowe lub wykazującym objawy choroby
psychicznej? A może Alden już dawno zmarł i nawiedza własne wspomnienia jako
duch? A może…? Interpretacje można mnożyć, a i tak nie będziecie mieć stuprocentowej
pewności, że któraś z nich jest prawdziwa.
W książce nie brak także anegdotek przytaczanych przez
bohaterów wspominanych przez Weera oraz przez niego samego – o przeszukiwaniu starych
jaskiń, cyrkowcach czy tajemniczym aptekarzu. Czuć w nich magiczną, niesamowitą
i niepokojącą aurę, podkreślającą niezwykłość i grozę czającą się za pozornie
zwykłymi wydarzeniami.
Polskie tłumaczenie nadaje tytułowi podwójne znaczenie,
świetnie pasujące do powieści (tytuł oryginalny powieści to „Peace”). Z jednej
strony, główny bohater i narrator poszukuje pokoju z samym sobą, spokoju myśli
i wspomnień. Z drugiej jednak strony, snując swoją opowieść, Weer często
nawiązuje do swego domu i pokoi, które się w nim znajdują. Pokoi, które kryją
swoje tajemnice i których zawartość mogłaby rzucić nieco światła na niektóre z
opowiadanych przez niego historii.
Jedno jest pewne, obok „Pokoju” trudno przejść obojętnie,
trzeba go smakować i nie dać się zwieść pozorom, nic nie jest w nim takie,
jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Polecam!
Za egzemplarz powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu MAG
Nie wiedziałam, że jest to aż tak stara książka (tzn. wznowienie). Traktowałam ją jako nowość. No, ale to nie ma znaczenia... Myślałam nad kupnem, zrezygnowałam i teraz żałuję, bo widzę, jak wartościowa i udana to pozycja. Kiedyś na pewno jeszcze ją gdzieś znajdę :)
OdpowiedzUsuńNie jest to wznowienie - w Polsce to nowość :) Ale powieść powstała w 1975 roku, więc swoje lata już ma.
UsuńNa początku nie byłam przekonana, ale jak czytam dalej Twoją recenzję to myślę, że by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka warta uwagi! :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie po nią sięgnę! :)
Pozdrawiam i zapraszam for me :3
Dałaś mi do myślenia
OdpowiedzUsuńBędzie co czytać, oj, będzie :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam wszystkich powieści MAGa z serii Uczta Wyobraźni, ale odnoszę wrażenie, że bardzo starannie je dobierają i za każdym razem czytelnik faktycznie zostaje zaproszony na ucztę dla zmysłów... :)
Wybierają starannie, to fakt, jeszcze się na UW nie zawiodłam :)
UsuńBardzo dobra recenzja, słyszałem kiedyś o tej książce, ale nie mogłem znaleźć nigdzie starego wydania, teraz wiem, że zostało wznowione, dzięki!
OdpowiedzUsuńDodaję Cię do obserwowanych i zapraszam na mój nowy blog:
http://kamilczytaksiazki.blogspot.com
Tak jak wspomniałam wcześniej, o ile mi wiadomo, jest to pierwsze polskie wydanie.
UsuńPozdrawiam!
Koniecznie muszę sięgnąć. Lubie takie inteligentne książki, które poza prostym przekazaniem prostej historii dają od siebie coś więcej :) Powoli zaczynam się przekonywać do Uczty Wyobraźni od MAG-a.
OdpowiedzUsuńSam mistrz Gaiman poleca? I Kasia Chojecka-Jędrasiak?? To biorę! ;)
OdpowiedzUsuńOoo, to mnie teraz dopieściłaś mentalnie :)
UsuńKolejna pozytywna recenzja książki - koniecznie muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńMnie przyciągnęła do książki okładka, ale się na nią ostatecznie nie zdecydowałam. Okładka ostatecznie to słaby pretekst. Ale skoro piszesz o niej tak, a nie inaczej, to chyba wrócę do pomysłu.
OdpowiedzUsuńMoże i słaby, ale mnie często właśnie okładka kusi :)
UsuńI "Pokój" i "Tonącą dziewczynę" kupiłam sobie niedawno (wiadomo, MAG), i to, co piszesz, utwierdza mnie w przekonaniu, że to nie był błąd... :-)
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale UW zaostrza mi apetyt na kolejne części przy każdym spotkaniu :) Lecę podziwiać Twojego mamuta!
UsuńI co ja biedna mam teraz zrobić? Chcę, jak ja strasznie CHCĘ. Tylko czemu tak krótko? Apetyt rośnie w miarę... czytania recenzji. Chyba tupnę nogą po prostu i... kupię.
OdpowiedzUsuńKupuj :) A krótko, bo naprawdę trudno jest zebrać wrażenia, trzeba ją po prostu samemu przeczytać :)
UsuńMi się udało ją kupić (wraz z trzema innymi) przy okazji sępikowej promocji 2 w cenie 1 :)
UsuńWiedźma, Ty szczęściaro.
UsuńOkej, kupię, jak uskładam :)