Tytuł Zieleń szmaragdu Autor Kerstin Gier Seria Trylogia czasu Tom 3 Wydawnictwo Egmont Rok wydania 2014 |
„Zieleń szmaragdu” to już trzeci tom „Trylogii czasu”,
będący świetnym zwieńczeniem historii o Gwendolyn Shepherd, nastoletniej
podróżniczce w czasie. Zarówno „Czerwień rubinu”, jak i „Błękit szafiru” bardzo
mi się spodobały, dlatego tym bardziej cieszy mnie fakt, że ostatnia część
serii utrzymała ich wysoki poziom.
Początek powieści to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń
opisanych w poprzednim tomie. Gwen nie może otrząsnąć się z szoku po wyznaniu
Gideona, że od samego początku planował rozkochać ją w sobie, by łatwiej było
mu nią manipulować. W leczeniu złamanego serca z mniejszym lub większym
skutkiem wspomagają ją przyjaciółka Leslie oraz Xemerius, przesympatyczny
demon-gargulec. Najlepszym lekarstwem okazuje się jednak postęp w prywatnym
śledztwie prowadzonym przez główną bohaterkę. Dziewczyna jest przekonana, że
Krąg Dwanaściorga został oszukany przez jego założyciela, hrabiego de
Saint-Germain, który kosztem innych podróżników w czasie zamierza zrealizować
własne, mroczne cele.
W ostatnim tomie trylogii w końcu udało mi się polubić
Gideona i byłam w stanie dostrzec w nim to, co tak bardzo zauroczyło Gwen.
Gdybym była dziesięć lat młodsza, mogłabym się w nim z powodzeniem podkochiwać.
Z kolei Gwendolyn obdarzyłam sympatią już na początku pierwszego tomu i to
dobre wrażenie się nie zmieniło. Jest typową nastolatką przeżywającą pierwszą
miłość, lecz jednocześnie jest w pełni świadoma tego, że czasem postępuje
infantylnie czy nielogicznie. Potrafi też trafnie i sarkastycznie podsumować
zarówno otoczenie, jak i samą siebie, i właśnie za tę autoironię tak bardzo ją
polubiłam.
Cieszę się, że autorka sprawnie pozamykała wszystkie
wątki i przekonująco przedstawiła wydarzenia, które w pierwszym i drugim tomie
wydawały się nie do końca jasne. Dotyczy to przede wszystkim podróży w czasie,
podczas których zarówno Gwen, jak i Gideon natykali się na sytuacje trudne do
wyjaśnienia (jak choćby spotkanie z dziewczyną łudząco podobną do Gwen). Dzięki
temu czytelnika nie trapi uczucie niedosytu, jak to często bywa w przypadku
tomów zamykających serie młodzieżowe.
Zakończenie może się wydać nieco cukierkowe, choć
zdecydowanie trudno nazwać je przewidywalnym i za to należy się kolejny plus. Akcja
została płynnie poprowadzona w kierunku, którego raczej nikt się nie
spodziewał, a największym zaskoczeniem był dla mnie prolog i wyjaśnienie
pochodzenia pewnej przesympatycznej, choć drugoplanowej postaci.
Podsumowując, „Zieleń szmaragdu” to wspaniałe zwieńczenie
trylogii, która z pewnością podbije serce każdej nastoletniej czytelniczki.
Cała seria pozytywnie wyróżnia się na tle innych młodzieżówek ciekawą fabułą,
lekkością i dowcipem, będąc jednocześnie uroczą miłosną historią zaserwowaną w pięknym
wydaniu. Serdecznie polecam.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literacki Egmont
Ciekawa recenzja i świetna trylogia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)A trylogia jest naprawdę świetna :)
UsuńAleż Ty kusisz tą serią:) Muszę się zabrać za 2 i 3 tom.
OdpowiedzUsuńWarto, bo im dalej, tym lepiej :)
UsuńMuszę przyjrzeć się tej serii
OdpowiedzUsuńWszystkie trzy części bardzo ciekawe. Może w najbliższym czasie zabiorę się za tą serię.
OdpowiedzUsuń