Tytuł Bestia Autor Piotr Rozmus Wydawnictwo Videograf Rok wydania 2014 Stron 457 |
Miałam ostatnio szczęście trafiać na świetne debiuty polskich pisarzy – porywający „Zapach miasta po burzy” Olgierda Świerzewskiego oraz przyprawiające o gęsią skórkę „Mroczne siedlisko” Piotra Kulpy. Dlatego do lektury „Bestii” Piotra Rozmusa zasiadłam z nadzieję na kolejną naprawdę dobrą powieść. Na pierwszy rzut oka książka prezentuje się bardzo obiecująco – ma prostą, ale oddziałującą na wyobraźnię okładkę, wiele mówiący tytuł i intrygujący opis.
Akcja powieści skupia się na dwóch zazębiających się miejscami wątkach. W Szczecinku zostaje brutalnie zgwałcona i zamordowana młoda dziewczyna. Wszystko wskazuje na to, że w tym dotąd spokojnym, by nie powiedzieć sennym miejscu, pojawił się sadystyczny szaleniec, który dopiero rozpoczyna swoje polowanie na kolejne ofiary. W tym samym czasie do miasta powraca świeżo emerytowany policjant, Robert Donovan. Do porzucenia służby skłoniła go tragedia sprzed lat, z którą nadal nie jest w stanie się uporać. Choć udało mu się dokonać niemal niemożliwego i doprowadzić do skazania jednego z największych polskich gangsterów, Łezki, przyszło mu zapłacić za to wysoką cenę – bandyta zemścił się zlecając zza krat zabójstwo małej córeczki Donovana. Teraz Łezka ponownie jest na wolności i zamierza kontynuować swoją wendetę.
Przeglądając opinie czytelników na różnych portalach literackich, można dostrzec, że debiutancka powieść Piotra Rozmusa zbiera skrajne recenzje – od zachwytów aż po miażdżącą krytykę. Mnie niestety książka do siebie nie przekonała. Początek był naprawdę niezły, scena w parku, podczas której tytułowa Bestia atakuje młodą dziewczynę była chyba jedną z najlepszych w książce. Czuć w niej napięcie i strach ofiary, który udziela się czytelnikowi. Potem jednak mroczny klimat gdzieś się rozwiał pomiędzy sztampowymi zabiegami fabularnymi.
Po pierwsze, jest tu wszystkiego za dużo – naziści, sataniści, upośledzony, psychopatyczny morderca i gwałciciel, a na dokładkę mafioso szukający po latach zemsty na policjancie, który wsadził go do więzienia. Nie da się też nie zauważyć, że są to motywy aż nazbyt często stosowane w powieściach i filmach oscylujących w kategoriach klasy B.
Po drugie, niektóre sposoby poprowadzenia fabuły rażą małą wiarygodnością. Pierwszym z brzegu przykładem niech będzie postępowanie policjantów prowadzących śledztwo. Jedną z ofiar psychopaty była kobieta, która wyszła na spacer z malutkim dzieckiem. Obok jej zwłok zostaje znaleziony wózek – niemowlęcia brak. Śledczy nie prowadzą ŻADNYCH działań, by ją odnaleźć, kilkukrotnie wspominają tylko, że nie wiedzą, co się z nim stało. Można odnieść wrażenie, że los dziecka jest jedynie niewiele znaczącym dodatkiem do sprawy morderstwa.
Innym przykładem oderwania od rzeczywistości jest postać Łezki, który po wyjściu z więzienia chce dokonać zemsty na Donovanie i bliskich mu osobach. Niczym samotny mściciel z amerykańskiego filmu rozprawia się z rosyjską mafią, policjantami i każdym, kto wejdzie mu w drogę. Osoba z reputacją największego gangstera ostatnich kilku dekad raczej nie będzie samotnie wyczekiwać pod domem ofiary, tylko wykorzysta posiadane pieniądze i wpływy, by dostać przeciwnika w swoje ręce.
Po trzecie, książka jest zwyczajnie przegadana. O ile autor bardzo dobrze prowadzi narrację podczas tworzenia opisów, o tyle w ogóle nie radzi sobie z dialogami, które wypadły nienaturalnie, zwłaszcza w przypadku rozmów Donovana z siostrą i przyjacielem z policji. Bohaterowie, nawet ci drugoplanowi, snują długie dysputy, które niewiele wnoszą do fabuły i często jedynie powtarzają informacje, które czytelnik zdobył kilka bądź kilkanaście stron wcześniej. Przykładem może być rozmowa policjantów na temat szczegółów śledztwa, które dopiero co zostały omówione przez inne postaci. Jest to zabieg zbędny, nabijający wprawdzie ilość stron, ale nużący z punktu widzenia czytelnika.
Ponadto, nie sposób nie dostrzec błędów, jakie pojawiały się w tekście i nie chodzi tu o zwykłe literówki, a mylenie imion (sic!) dwóch dziewczynek - siostrzenicy Donovana, Zosi, oraz jego tragicznie zmarłej córeczki, Zuzi (m.in. na stronach 156 i 401).
Wrażliwego czytelnika książka może porazić brutalnością scen, fragmenty opowiadające o zbrodniach tytułowej „Bestii” ocierają się o makabrę, ale to akurat poczytuję za plus. Autor nie bał się przekroczyć granicy tabu, igrać z wytrzymałością czytelnika, sprawdzając, ile ten będzie w stanie wytrzymać. Zwykły mord to za mało – znaleźć tu można brutalny gwałt, składanie ludzi - w tym dzieci - w ofierze, elementy kanibalizmu, czy bezczeszczenie zwłok. Pod tym względem miłośnicy mocnych wrażeń, czy wręcz gore, powinni poczuć się usatysfakcjonowani.
Podsumowując, biorąc pod uwagę fakt, że jest to debiut, na niektóre niedociągnięcia można by przymknąć oko. Niestety, jest ich zbyt wiele, by nazwać książkę dobrą. W pracy autora widać potencjał, więc mam nadzieję, że z każdą kolejną powieścią będzie już tylko lepiej.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Videograf.
Ech, masz rację, za dużo tych niedoróbek, ja chyba jednak podziękuję :S
OdpowiedzUsuńWłaśnie trafiłam na kolejną entuzjastyczną recenzję tej książki, więc chyba jednak może się podobać... Ale póki co nasz literacki gust w miarę się pokrywa, więc chyba podjęłaś dobrą decyzję :)
UsuńNie skuszę się na tą książkę, choć dobrze że coraz to nowi pisarze polscy pojawiają się na rynku.
OdpowiedzUsuńTak, to bardzo dobrze, tylko szkoda, że nie każdy debiut można nazwać udanym.
UsuńWłaśnie tu jest problem przy pisaniu recenzji książki.Wydaje się zawsze, że autor recenzji czepia się jakiś mało znaczących szczegółów (tu jakiś mały błąd, tam jakiś inny), ale z perspektywy czytającego taką powieść, to jest naprawdę strasznie rażące. U mnie na przykład występuje zjawisko polegające na zapominaniu o konkretnych pomyłkach, ale po lekturze wiem, że coś mi nie pasowało. I weź tu człowieku wyjaśnij o co chodzi?
OdpowiedzUsuńCo do książki, to masz moje pełne poparcie. Wszystko wskazuje na to, że jest po prostu niedopracowana i sztampowa. Nie warto.
Pozornie to mogą być szczegóły, ale kiedy się ich tyle nazbiera, tworzą ciężkostrawną mieszankę. Wychodzę też z założenia, że warto je tak wypunktować, bo (o ile autor trafi kiedyś na tę recenzję) mogą być pewną wskazówką na przyszłość.
UsuńOkładka bardzo mi się podoba:) Szkoda, że ten mroczny klimat nie występuje w całej książce, tylko na samym początku:( Książce nie mówię nie, bo lubię sama sprawdzić, co w trawie piszczy:D
OdpowiedzUsuńNajlepiej wszystko sprawdzić samemu, zwłaszcza, że wiele osób "Bestię" chwali... :)
UsuńTrochę szkoda, że jest sporo niedociągnięć, bo fabularnie brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńNie dla mnie- brutalności mówię nie, no i te wady: te same informacje, za dużo wątków.
OdpowiedzUsuńCzytałam Bestię i niestety Pani Kasiu nie zgadzam się z ani jednym Pani zdaniem. Bestia to wciągająca historia, która porywa czytelnika. Przeczytanie jej zabrało mi niecałe dwa dni. Mimo, że jestem osobą dość zajętą (dużo pracuje i mam dwoje dzieci) bardzo dużo czytam i to książek wielu gatunków. Bestia to książka,która na długo zapada w pamięć.W swojej recenzji pisze Pani o innych negatywnych opiniach, ja niestety nie spotkałam się z żadną. Więc cytuję zdanie "Przeglądając opinie czytelników na różnych portalach literackich, można dostrzec, że debiutancka powieść Piotra Rozmusa zbiera skrajne recenzje – od zachwytów, aż po miażdżącą krytykę" myślę, że jest ono grubo przesadzone, wręcz naciągnięte. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOdnośnie innych negatywnych opinii, proponuję zerknąć choćby na portal Lubimy Czytać. W chwili obecnej oceny wystawiło 9 osób, w tym 2 bardzo negatywne - zaledwie 3/10. Osobiście oceniłam na 5, więc można uznać, że zawyżyłam nawet tamte oceny. Z kolei pod poniższym linkiem znajduje się opinia znacznie surowiej traktująca powyższą powieść niż zrobiłam to ja:
Usuńhttp://lubimyczytac.pl/ksiazka/214859/bestia/opinia/18034840#opinia18034840
Nie sądzę więc, by moje stwierdzenie było naciągnięte.
Każdy ma prawo do swojej opinii, a odbiór każdej książki jest mocno subiektywny. To co podoba się jednemu, inną osobę może drażnić. Jak widać, tak właśnie było w tym przypadku. Nie lubię krytykować czytanych przez siebie książek, co można dostrzec czytając inne posty, ale tym razem powieść uważam za literacką wpadkę.
Pozdrawiam
Co za dużo, to niezdrowo;) No i ten Donovan...polskich nazwisk nie było?;)
OdpowiedzUsuńOjciec był ze Stanów, stąd amerykańskie nazwisko ;)
Usuń