Tytuł Kłamca 2,5. Machinomachia Autor Jakub Ćwiek Wydawnictwo SQN Data wydania 2014 Stron 192 |
Loki powrócił, choć nikt się tego nie spodziewał. Kiedy wraz
z czwartym tomem Jakub Ćwiek skończył cykl o Kłamcy, zarzekał się, że jest to
już zamknięty rozdział. Na szczęście wraz pojawienie się gry karcianej „Kłamcianka”
pośrednio zaowocowało także ukazaniem się mini-zbioru opowiadań – obydwie pozycje
sprzedawane są jako komplet i stanowią swoje uzupełnienie.
W książce znajdziemy trzy teksty. Pierwszy, zaledwie
kilkustronicowy „Handlarz snów” to powrót Kłamcy w doskonałym wydaniu,
zwłaszcza, że Loki spotyka w nim swój amerykański odpowiednik – indiańskiego boga
Kojota. Drugie opowiadanie - „Swat” - jest
jeszcze lepsze i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że należy do moich ulubionych
spośród wszystkich, jakie dotychczas poznałam. Co ciekawe, nie ma ono nic
wspólnego z oficjalnymi misjami, jakie Loki wypełnia dla aniołów. Na jego
drodze staje bowiem anielski legionista-dezerter, a co z tego spotkania
wyniknie… o tym musicie już przekonać się sami. Niestety tytułowa „Machinomachia”,
po której spodziewałam się najwięcej, nie zachwyciła mnie. Owszem, jest to
opowiadanie poprawne i przemyślane, ale wykorzystanie nowinek technologicznych
jakoś nie do końca do mnie przemawia, zwłaszcza w postaci ninja-androidów…
Akcję pierwszych dwóch tekstów można umiejscowić mniej
więcej w połowie pierwszego tomu cyklu(„Kłamca”), natomiast ostatniego w
drugiej części drugiego („Kłamca 2. Bóg marnotrawny”). W „Machinomachii”
spotykamy już bowiem jeden z moich ulubionych fantastycznych duetów, Bachusa i
Erosa, którzy dopiero niedawno zaczęli pracować dla Lokiego.
Wszystkie pozostałe tomy z cyklu „Kłamca” zostały wydane
przez Fabrykę Słów, natomiast bieżąca pozycja to dziecko SQN. Dlatego bardzo
cieszy mnie fakt, że zarówno pod względem formatu, jak i szaty graficznej
książka świetnie komponuje się z pozostałymi.
Zarówno stylem jak i poczuciem humoru „Kłamca 2,5”
dorównuje pierwszym dwóm częściom serii i bardzo dobrze je uzupełnia. Opowiadania
czyta się błyskawicznie i z dużą przyjemnością. Loki ponownie jest wredny,
egoistyczny i kłamliwy, a ciętą ripostę znajdzie nawet mając nóż na gardle (dosłownie
i w przenośni). Czego więc chcieć więcej? Oczywiście udanej partyjki dobrej gry
karcianej, a na taką wygląda właśnie „Kłamcianka”. O wrażeniach z rozgrywki
przeczytacie już jutro, a póki co fanów Lokiego zachęcam do sięgnięcia po „Kłamcę
2,5”.
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.
Miałam w ręku w ostatnich dniach tą książkę (wraz z grą) ale jakoś nie mogłam się zebrać, żeby ją kupić. Muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńWarto, zwłaszcza, że i gra jest fajna :)
UsuńBo to jest po prostu Loki :) Jemu nie sposób się oprzeć ;) Ponadto widzi mi się, że to jest książka tak na jeden dzień, tym bardziej że szybko się ją czyta, jak wspomniałaś :)
OdpowiedzUsuńCo fakt to fakt :) Tylko trochę sięboję sięgać po tom 3 i 4, bo podobno są dużo słabsze...
UsuńA co do książki to nawet nie na jeden dzień, a na dwie godziny :)
W mojej opinii tylko 'trójka' jest słabsza, 'czwórka' już nieco lepiej się prezentuje. I ma cudowną okładkę :)
UsuńDojdę i do czwórki, jak już zaczęłam cykl to nie przestanę w połowie, zwłaszcza, że to Loki... :)
UsuńA wczoraj właśnie miałam kupić Kłamcę I i odkliknęłam w ostatniej chwili :// Wiem, że Ćwiek jest świetny. Wiem i co? Następny zakup, koniecznie!
OdpowiedzUsuńDlatego dobrze, że trafiłaś do mnie i przypomniałam Ci, że z Ćwieka nie ma co rezygnować ;)
UsuńNa razie nie mam na nią ochoty.
OdpowiedzUsuńa ja dziś poza tematem - chciałam zaprosić do mojego urodzinowego konkursu na blogu - do wygrania 17 książek - zapraszam http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2014/05/mao-kto-pamieta-ten-pierwszy-ale.html
OdpowiedzUsuńChoć przeczytałam dopiero pierwszy to tego cyklu, bardzo przypadł mi do gustu i bez wątpienia sięgnę po kolejne części w przyszłości. Jeśli jesteś zainteresowana, zapraszam sklep-z-pamiatkami.blogspot.com :) Własnie pojawiła się moja recenzja pierwszego tomu :)
OdpowiedzUsuń