Przeglądając odmęty mojej domowej biblioteczki, trafiłam na
dwie niewielkie książeczki, które kilkanaście lat temu czytałam z wypiekami na
twarzy. Do tej pory pozostał mi do nich ogromny sentyment, choć po ponownej
lekturze już się nie zachwycam. Tak, tak, chodzi właśnie o te niepozorne, dziś
już nieco kiczowate, historyjki spisane na podstawie serialu „Z Archiwum X”.
Obydwa posiadane przeze mnie egzemplarze pochodzą z tzw.
„serii zielonej”, napisanej w oparciu o wybrane odcinki pierwszych trzech sezonów
serialu. Autorem większości z nich jest Les Martin, pojedyncze książki napisali
także Easton Royce i Ellen Steiber, choć dwojgu ostatnim wyszło to nieco
gorzej.
Z łezką w oku sięgnęłam po „Zdążyć do zmroku”, bo to właśnie
od odcinka, na podstawie którego powstała taka mini-powieść, rozpoczęłam wiele
lat temu przygodę z Mulderem i Scully. Tym razem agenci badają sprawę grupy
doświadczonych drwali, którzy zaginęli w lesie podczas teoretycznie rutynowej
pracy. Podobna sytuacja miała miejsce w latach trzydziestych XX wieku. Co mogło
spotkać kilkunastu twardych facetów, którzy niemal każdy las znają jak własną
kieszeń? Jak się okazuje, pewnych drzew nie powinno się ścinać…
Z kolei „Wysokie napięcie”, napisane na podstawie odcinka zatytułowanego
„D.P.O.”, opowiada o niepozornym, kilkunastoletnim chłopaku, który odkrywa w
sobie moc władania piorunami. I zamierza wykorzystać ją do zemsty na
wszystkich, którzy wejdą mu w drogę.
Przyjemnie było ponownie spotkać Foxa Muldera, niezachwianie
wierzącego w niezwykłe zjawiska, którym nikt poza nim samym nie daje wiary,
oraz do bólu racjonalną Danę Scully, która mimo dziesiątek spraw rozwiązanych
(bądź nie) w towarzystwie swego partnera nie chce uwierzyć w istnienie świata
paranormalnego i zielone ludziki z kosmosu. Wspólnie mierzą się ze sprawami, na
których inni agenci dawno postawili już krzyżyk; sprawami, które wymagają
zarówno od nich samych (choć Mulder nie ma z tym żadnego problemu), jak i od
czytelnika zaakceptowania rzeczy i wydarzeń, które są na bakier z logiką i
stricte naukowym postrzeganiem świata. Niektóre są mniej, inne bardziej
naciągane, jednak większość z nich ma w sobie to coś, co fascynuje i intryguje,
a co najważniejsze – sprawia najzwyklejszą frajdę, niezależnie od tego czy je oglądamy,
czy o nich czytamy.
Powiedzmy to sobie szczerze, nie jest to ambitna lektura, po
tylu latach opowieści te nie straszą, a raczej wywołuję lekko ironiczny uśmiech
pobłażania. Ot, lekkie czytadełka, których lektura zajmuje pół godziny, w
porywach do czterdziestu minut. A jednak cieszę się, że ponownie po nie sięgnęłam.
Zapewniły mi lekką, odprężającą rozrywkę, przyjemny odskok od poważniejszych historii,
wymagających emocjonalnego zaangażowania. I choć fanką „Z Archiwum X”
przestałam być już kilka lat temu, nadal mam sentyment i do serialu, i do jego
książkowego odpowiednika.
O weeeeź, ale to się kiedyś czytało. No "Zdążyć do zmroku" sam jeszcze pamiętam, właściwie ta część najbardziej wbiła mi się do głowy. Kiedyś przez las bałem się przez nią chodzić, więc na mnie działało nieźle. W liceum próbowałem sobie odświeżać, ale to już nie straszyło jak dawniej. Fajny, sentymentalny wpis - stare dobre czasy ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że "Zdążyć do zmroku" na wszystkich zrobiło podobne wrażenie :D
UsuńWidziałam przez przypadek chyba kilka odcinków serialu, ale nawet nie wiedziałam, że są też takie książeczki.
OdpowiedzUsuńO matko... to się teraz staro poczułam :)
UsuńTo właśnie "Zdążyć przed zmrokiem" to ta część z robaczkami :) I masz rację, kiedyś to było COŚ :)
OdpowiedzUsuńSwego czasu przeczytałam wszystkie i oczywiście obejrzałam też serial i film. Byłam fanką Muldera i Scully.
OdpowiedzUsuńWszystkie? No to chylę czoła :)
UsuńJa też swego czasu oglądałam ten serial. Zresztą do dziś, jak słyszę muzykę z filmu, mam ciarki na plecach.
OdpowiedzUsuńSoundtrack jest nie zapomniany :)
UsuńJestem dziwna, nie oglądałam "Z archiwum X":/
OdpowiedzUsuńOoo... :)
UsuńKiedyś oglądałam, ale było to kilka odcinków. Nie lubię się bać. Parę książeczek też miałam na stanie, ale gdzieś się zapodziały. Nawet nie wiedziałam, że były serie oznaczone kolorem. Człowiek całe życie się uczy ;)
OdpowiedzUsuńByła jeszcze seria czerwona :)
UsuńKiedyś się zaczytywałam. Dziś raczej bym nie sięgnęła- jak to gust się zmienia, ha.
OdpowiedzUsuńGust i czasy również :)
UsuńDa Capo. :D
OdpowiedzUsuńMieli boskie slogany. Choćby ten: "Nie chowaj tej książki przed żoną. I tak kupi sobie nową!". :)
Zapomniałam o tym! A teraz aż mi się łezka w oku zakręciła :)
UsuńA ja miałam przewodnik po serialu z mnóstwem odręcznych notatek :)
OdpowiedzUsuńah uwielbiałam Z Archiwum X, tylko też nie miałam pojęcia, że są takie książki, ale jesli lubisz Z Archiwum X to na pewno sposoba Ci sie książka której fragment niedawno dostałam „Troje” S.Lotz, historia jak z Z Archiwum X, mroczna historia katastrof lotniczych i zjawisk paranormalnych. Warto zobaczyć.
OdpowiedzUsuńdorzucam trailer jak by Cie zaintersowała https://www.youtube.com/watch?v=QDxM-Oh0F2k :)
O książce już słyszałam i jest to jedna z bardziej wyczekiwanych przeze mnie premier :)
Usuńja sie nie moge doczekać bardzo, zwłaszcza po przeczytaniu fragmentu :) jeszcze tydzien ;)
UsuńDoskonale Cię rozumiem :)
Usuń