30 dni z książką (dni 1-5)

Dwa lata temu książkowe blogi ogarnęło szaleństwo wyzwania „30 dni z książką”. W tym roku pojawiła się nowa edycja projektu wraz z innymi zagadnieniami, więc zmotywowana przez wpisy Dominiki, zdecydowałam, że również wezmę w nim udział.

Zadanie polega na dokonaniu podsumowania swoich czytelniczych upodobań w ciągu trzydziestu dni, z których każdy rozpoczyna się innym hasłem. Postanowiłam jednak zagiąć czasoprzestrzeń i tak przez kolejnych sześć tygodni w każdy wtorek będzie na Was czekał wpis na temat kolejnych pięciu dni.



No to zaczynamy.

Dzień 1. 
Najlepsza książka, jaką przeczytałaś w zeszłym roku.

Miniony rok okazał się bardzo owocny w udane lektury i wybranie tylko jednej stanowi prawdziwe wyzwanie. W styczniu sporządziłam listę piętnastu książek, które zachwyciły mnie w 2013 roku, a tytuł najlepszej ostatecznie przypada „Legionowi” Elżbiety Cherezińskiej.

Dzień 2. 
Książka, którą przeczytałaś więcej niż trzy razy.

I znowu lista jest pokaźna, choć nie tak długa jak poprzednia, w szczenięcych latach wielokrotnie czytałam powieści Jamesa Curwooda („Szara wilczyca”, „Bari, syn szarej wilczycy”, „Włóczęgi północy”). Mając kilka lat więcej sięgnęłam po „Harry’ego Pottera” i jego pierwszy tom przeczytałam chyba z pięć razy. Podobnie rzecz ma się z „Ostatnim życzeniem” Andrzeja Sapkowskiego, od którego rozpoczęła się moja przygoda z Wiedźminem i fantastyką w ogóle. Z kolei ostatnio po raz trzeci sięgnęłam po „MiasteczkoSalem” Stephena Kinga i było to spotkanie ze wszech miar satysfakcjonujące.

Dzień 3. 
Twoja ulubiona seria.

Nie ma szans, żebym podała tylko jeden tytuł. Nie ma. Po prostu nie. Lećmy więc po kolei:
  1. „Pieśń Lodu i Ognia” George’a R.R. Martina
  2. Cykl o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego
  3. „Wojny Wikingów” Bernarda Cornwella
  4. „Pan Lodowego Ogrodu” Jarosława Grzędowicza
  5. Cykl inkwizytorski Jacka Piekary
  6. Cykl tudorowski Philippy Gregory
  7. Projekt Uniwersum Metro 2033
Dopiero się rozkręcam, więc na tym lepiej poprzestanę :)

Dzień 4. 
Twoja ulubiona książka z ulubionej serii.

I jak wybrać jedną książkę, skoro podałam siedem serii?
  1. „Pieśń Lodu i Ognia” – pierwszy tom, czyli „Gra o tron”
  2. Cykl o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego – również pierwszy zbiór opowiadań, „Ostatnie życzenie”
  3. „Wojny Wikingów” Bernarda Cornwella – tutaj dla odmiany tom czwarty „Pieśń miecza”
  4. „Pan Lodowego Ogrodu” Jarosława Grzędowicza – tom drugi
  5. Cykl inkwizytorski Jacka Piekary – „Ja, inkwizytor. Wieże do nieba”, od którego rozpoczęła się moja przygoda z Mordimerem.
  6. Cykl tudorowski Philippy Gregory – „Kochanice króla” oraz „Dwie królowe”
  7. Projekt Uniwersum Metro 2033 – pierwszy tom trylogii Andrieja Diakowa „Do światła”

Dzień 5. 
Książka, która cię uszczęśliwia.

Widzę tutaj pewną nieścisłość – mnie uszczęśliwia praktycznie KAŻDA książka. Zwłaszcza jeśli jest to kolejny tom ukochanej serii. Dlatego, aby ograniczyć wybór, postanowiłam rozejrzeć się wśród tych powieści, które są na tyle optymistyczne lub ciepłe, że siłą rzeczy muszą poprawić nastrój. Pierwsza książka, która przychodzi mi na myśl to „Chwała mojego ojca, zamek mojej matki” Marcela Pagnola.

Uf, pierwsza część książkowej spowiedzi już za mną. Za tydzień część druga!

Komentarze

  1. Super, że wzięłaś udział w wyzwaniu, najbardziej podoba mi się to, że każdy ma własny pomysł na tę zabawę i publikowanie postów :)

    Cherezińska to mój wielki wyrzut sumienia, zewsząd mnie atakują jej książki, a ja się wciąż opieram :P
    Jestem zaskoczona, że z "Metra" najbardziej podobała Ci się książka Diakowa, ja mam słabość do powieści pomysłodawcy całego uniwersum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skutecznie mnie zachęciłaś swoimi wpisami :)
      Przygodę z UM 2033 zaczęłam właśnie od pierwszej powieści Diakowa, dlatego mam do niej tak ogromny sentyment. Żałuję tylko, że z każdym kolejnym tomem trylogia była coraz gorsza...

      Usuń
    2. Cieszę się :)

      Rozumiem, przede mną ostatni tom i na razie zwlekam z czytaniem właśnie w obawie, że sobie popsuje pozytywne wrażenia.

      Usuń
  2. Tak, zgadzam się, każda książka powinna uszczęśliwiać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że "Legion" Cherezińskiej jest lepszy od jej książek utrzymanych w konwencji fantasy... Co do serii, to zgadzam się w zupełności, nie znam jedynie "Projektu Uniwersum". Trzeba to nadrobić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie "Legion" jest fantastyczny, ale ja jestem trochę skrzywiona historycznie, więc może dlatego :)

      Usuń
  4. Ja na swoim blogu zrobiłam tak, że wszystkie dni upchnełam w jednym poście.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak nie dorwę w końcu tego "Legionu", to chyba się potne. Czy tylko ja jej jeszcze nie czytałem? Cóż, trzeba w końcu zrobić napad na jakąś bibliotekę, albo księgarnię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy tylko Ty, ale wiem na 100%, że akurat Tobie "Legion" się spodoba :)

      Usuń
  6. Hah, faktycznie, proza Pagnola jest taka nostalgiczna i optymistyczna zarazem. Fajnie, że o niej przypomniałaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam jego książki, zawsze tam ciepło mi się kojarzą.

      Usuń
  7. Rzeczywiście pytanie o książkę, która uszczęśliwia, jest dziwne:P Musiałabym wymienić prawie wszystko, co przeczytałam;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie także uszczęśliwia każda książka! :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz