Tytuł Mroczny zakątek Autor GIllian Flynn Wydawnictwo Znak Data wydania 2014 Stron 512 |
Wydawcy często wabią czytelnika umieszczając na okładce książki rekomendacje od znanych pisarzy. Zwykle wybieg ten na mnie nie działa, ale nie mogłam zignorować słów Stephena Kinga, który określił styl pisania Gillian Flynn „błyskotliwym, złośliwym i porywającym”. I powiem Wam jedno – Król nie rzuca słów na wiatr.
Gdy Libby Day miała zaledwie siedem lat, jej matka i dwie starsze siostry zostały brutalnie zamordowane, a ona sama cudem uniknęła śmierci. To właśnie dzięki jej zeznaniom, błyskawicznie aresztowano i skazano sprawcę – jej piętnastoletniego brata Bena, uważanego powszechnie za dziwaka i posądzanego o satanizm. Po dwudziestu pięciu latach do Libby zgłasza się przewodniczący Klubu Kryminalnych Ciekawostek, grupy zapaleńców zafascynowanych słynnymi morderstwami. Okazuje się, że nie wierzą oni w winę Bena i przedstawione przez nich fakty mogą świadczyć o tym, że przed laty Libby została zmanipulowana, a prawda wygląda inaczej niż to zapamiętała.
Wielu czytelnikom tytuł jest pewnie znajomy, bowiem po raz pierwszy książka ukazała się w Polsce trzy lata temu nakładem wydawnictwa G+J. Jutro będzie miała premiera jej nowego przekładu, autorstwa Mateusza Borowskiego, wydanego przez Znak. Poprzednio powieść wzbudziła wiele emocji i zebrała liczne pozytywne recenzje, jestem przekonana, że i tym razem odniesie podobny sukces.
Fabuła toczy się dwutorowo i przedstawiona jest z perspektywy trzech postaci. Wątek współczesny opowiedziany jest przez samą Libby, która jest jednocześnie narratorką tej części powieści. Poświęcone jej rozdziały przeplatają się z retrospekcjami, przenoszącymi czytelnika do dnia poprzedzającego śmierć rodziny Dayów. Wydarzenia te pokazane zostały z punktu widzenia jej matki, Patty, oraz brata. Wgląd w przeszłość rzuca nowe światło na kwestie, które przez dorosłą Libby przedstawione są jako niezaprzeczalne fakty. Nie oznacza to jednak, że z góry przesądzona jest czyjakolwiek wina czy też jej brak. Do samego końca autorka igra z czytelnikiem, poddając w wątpliwość wnioski, do których wpierw pozwala mu dojść, robiąc to jednak na tyle zgrabnie, że nie ma się poczucia wodzenia za nos.
Portrety psychologiczne postaci są po prostu r e w e l a c y j n e, pieczołowicie nakreślone i aż do bólu realistyczne. Dotyczy to nie tylko bohaterów pierwszoplanowych, ale także tych mniej istotnych, pojawiających się gdzieś na obrzeżach opowieści.
Doświadczona przez los Libby nie jest bezwolną ofiarą, która zamyka się w sobie, nie potrafiąc sobie poradzić z doznaną traumą. Jest opryskliwą i agresywna złodziejką, która bez skrupułów wykorzystuje fakt, że w oczach wielu nadal jest małą, skrzywdzoną dziewczynką. W rolę „biednej Libby Day” wciela się jednak tylko wtedy, gdy może coś na tym ugrać. Nie oznacza to jednak, że wydarzenia sprzed lat nie mają na nią żadnego wpływu – poradziła sobie z nimi spychając je w zakamarki umysłu, w mroczny zakątek, z którego nie mają prawa wyjść.
Bardzo dobrze przedstawiona została także jej matka, Patty Day, kobieta słaba, pozbawiona energii i silnej woli, która nie radzi sobie z codziennymi obowiązkami i ma poczucie, że zawiodła na całej linii – jako matka i córka. Nie ma autorytetu wśród dzieci, zwłaszcza najstarszego syna, nie potrafi stanowczo rozprawić się z byłym mężem – porywczym i uzależnionym od hazardu Runnerem - i tonie w długach, mając nieustannie przed oczami wizję utraty rodzinnej farmy.
Ciekawą postacią jest również piętnastoletni Ben, powszechnie uważany za dziwaka i odludka. Niepewny siebie chłopak, walczący o chwilę uwagi i zwykłą potrzebę czucia się potrzebnym, wstępuje na drogę, która prowadzi go w coraz mroczniejsze rejony, aż w końcu do miejsca, z którego nie ma już odwrotu.
Mimo że autorka skupia się przede wszystkim na tym trojgu, także pozostali bohaterowie zostali nakreśleni wiarygodnie i z detalami. Starsze siostry Libby, choć to postaci jedynie marginalne, mają wyraźnie zarysowane odrębne charaktery i osobowości. Podobnie sprawa przedstawia się z Runnerem oraz nowymi znajomymi Bena.
Niejako przy okazji Flynn zwraca w swej powieści uwagę na dość specyficzny typ kobiet, które regularnie nawiązują kontakty ze skazanymi mordercami, obdarzając ich miłością, wierząc w ich niewinność i walcząc o ich uwolnienie. Może to przybierać formy spokojne i ograniczać się do pisania listów, może przerodzić się wręcz w obsesję. Wielu seryjnych morderców odsiadujących wyroki w amerykańskich więzieniach ma swoje „fanki”, fanatycznie wręcz wierzących w to, że zmienią wilka w łagodną owieczkę albo po prostu nie przyjmujących do świadomości tego, co uczynili.
Jeśli szukasz mrocznego thrillera, który zwali Cię z nóg, przy okazji wywracając Ci bebechy do góry nogami i patrosząc emocjonalnie, „Mroczny zakątek” jest właśnie dla Ciebie. Nie przesadzę, stwierdzając, że to jedna z najlepszych powieści z tego gatunku, które czytałam. Gorąco polecam!
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Blackout.
Już dawno nie czytałam thrillera, więc chętnie skuszę się na ,,Mroczny zakątek" skoro polecasz, że jest świetny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny - potwierdzam i polecam stuprocentowo :)
UsuńWłaśnie takie zwalającego z nóg thrillera poszukuję :) Świetnie, że ta książka jest tak dobra, już się nie mogę doczekać lektury :))
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że Ci się spodoba, byłam naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona :)
UsuńJestem w trakcie lektury i jak na razie jestem po wielkim, pozytywnym wrażeniem.
OdpowiedzUsuńA im dalej, tym lepiej :)
UsuńGdy tylko ją zobaczyłam, wiedziałam, ze muszę ją mieć, i Twoja recenzja mnie w tym utwierdziła, mam ochotę na taki thriller!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, już sama okładka przykuwa uwagę :)
UsuńMoże się skuszę :-)
OdpowiedzUsuńPoświęciłaś tak dużo uwagi postaciom, że po prostu nie mogę przejść obok tej książki obojętnie - to dla mnie jeden z ważniejszych aspektów. Moją uwagę przykuwa też fabuła. Myślę, że to zdecydowanie tekst trafiający w moje gusta. :)
OdpowiedzUsuńFakt, trochę sięna ich temat rozpisałam... ale naprawdę są świetnie wykreowani :)
UsuńTa książka przyciąga mnie do siebie przede wszystkim znakomicie nakreślonymi portretami psychologicznymi bohaterów - już tylko dlatego warto po nią sięgnąć, to coś, co uwielbiam!
OdpowiedzUsuńNa ile znam Twój czytelniczy gust (a chyba wiem, o czym mówię ;)), jestem pewna, że będziesz z niej zadowola :)
UsuńO żeż Ty! Chcę, pragnę! :D
OdpowiedzUsuńKusisz mnie tymi portretami psychologicznymi :-)
OdpowiedzUsuńKról po prostu zawsze ma rację i za jego namową, a zarazem Twoją, przekonam się o tej błyskotliwości w przyszłości ;)
OdpowiedzUsuńW końcu Królowi sięnie odmawia ;)
UsuńTobie zazwyczaj też nie :). Na pewno przeczytam tę książkę, wspólnie mnie do nie przekonaliście.
UsuńTo dla mnie jedna z najgorętszych premier października, po Twojej recenzji tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że muszę ją przeczytać :) Mam na swojej półce "Ostre przedmioty" tej autorki - to chyba jej debiut i jestem ciekawa czy te pozycje będą się czymś różniły. Oczywiście przekonam się o tym jak przeczytam obydwie, bo pomimo tego, że "Ostre..." posiadam, to jeszcze czekają na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa pozostałych powieści autorki, to było moje pierwsze spotkanie z jej twórczością i naprawdę jestem pod bardzo pozytywnym wrażeniem.
UsuńO, nie wiedziałam, że to jest nowy przekład! Mroczny zaułek chyba mam (a może nie mam?...) na Kindlu, ale oczywiście jeśli się nie mylę, to tylko w starej wersji. To jedyna na razie powieść tej autorki, której jeszcze nie przeczytałam, obie znane mi były świetne, a "Zaułek" jakoś mi umknął... Dobrze, że przypomniałaś. Choć może i bym wpadła na to, w związku z szumem wokół adaptacji filmowej. Leci już w Polsce?...
OdpowiedzUsuńHm... mrroczny zakątek chyba :)
UsuńWydaje mi się, że film jeszcze nie miał swojej premiery. Swoją drogą w sieci nie mogłam nawet znaleźć żadnego oficjalnego trailera... a jestem naprawdę ciekawa, co z niego wyszło :)
No tak, zakątek... Zaułek napisałam?!... Jeden pies.
UsuńA pisząc o filmie miałam na myśli oczywiście "Zaginioną dziewczynę", bo "Zaułka"... tfu... "Zakątka" chyba rzeczywiście nie ma ;-)
Eh, coś ciężko kojarzyłam fakty, jak czytałam Twój komentarz :) "Dziewczyna" ma jutro polską premierę :)
UsuńCiekawa jestem tego filmu, bo wydaje mi się, że dość trudno jest przełożyć tę książkę na język filmowy... Ale podobno jest bardzo, bardzo dobry.
UsuńNie wiem jak odbywa się patroszenie emocjonalne, ale z przyjemnością sprawdzę - choćby po to, by zobaczyć, czy po lekturze tylu horrorów i kryminałów zostały mi jeszcze jakieś emocje :D
OdpowiedzUsuńJuż się na "Cienie w mroku" zdecydowałeś dzięki mnie, myślę, że "Mroczny zakątek" też Cię nie zawiedzie ;)
UsuńNom, manipulujesz moimi gustami czytelniczymi ;(
UsuńNie słyszałam o tej książce, a ostatnio ochota na mroczne thrillery i kryminały chodzi za mną równie mocno jak ta na czekoladę, więc z pewnością po nią sięgnę :)!
OdpowiedzUsuńHm, ale po co nowy przekład?;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Stephena Kinga, to i tak wolę korzystać z jego poleceń, które sam umieszcza na twitterze. Wtedy wiem, że to naprawdę nie jest chwyt marketingowy;)
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, dlaczego. Nie znam poprzedniej wersji, ale ta jest naprawdę dobra :)
Usuń