Tytuł Pamiętnik z mrówkoszczelnej kasety
Autor Mark Helprin
Wydawnictwo Otwarte
Rok wydania 2014
Stron 560
|
Sięgając po filiżankę kawy podczas lektury „Pamiętnika z mrówko szczelnej kasety”, czułam się jak heretyk popełniający największe świętokradztwo. A jednocześnie to właśnie czarny napój bogów (bądź jak kto woli „esencja zła”) towarzyszyła mi na niemal na każdej jej stronie.
Podający się za Oscara Progresso, ekscentryczny Amerykanin, który spędził ostatnich kilkadziesiąt lat w Rio de Janeiro, zasiada każdego dnia w ogrodzie, by spisać niezwykłą historię swojego życia. Okazuje się, że niepozorny, z wyglądu stateczny wykładowca w brazylijskiej akademii marynarki wojennej ma na swoim koncie zabójstwo (wcale nie jedno) i pracę dla największych finansowych elit, którą zakończył dokonując rabunku stulecia (łup niestety przepadł w amazońskiej dżungli). Jakby tego było mało, podczas wojny strącał z przestworzy samoloty nieprzyjaciela i sam dwukrotnie został zestrzelony przez Luftwaffe. No i trzykrotnie zakochiwał się na śmierć i życie od pierwszego wejrzenia – w cierpiącej na manię pasikoników nastolatce, miliarderce i trzykrotnie młodszej Brazylijce. Co ważne, za każdym razem była to miłość odwzajemniona. Przynajmniej przez pewien czas.
Istnieje tylko jeden egzemplarz tego rękopisu, jeden jedyny, ponieważ w zakładzie kserograficznym w Niteroi samoobsługowa kopiarka stoi obok ekspresu do kawy. Błagałem obsługę, żeby ją przestawili, błagałem niemal na kolanach, z klamerką do bielizny na nosie, ale odmówili. By ochronić tę powieść przed ewentualnym zniszczeniem, kosztem żmudnych starań sprawiłem sobie mrówko szczelną kasetę – ufam, że będziecie do niej odkładać każdą przeczytaną kartkę.
Śledząc losy głównego bohatera, można odnieść wrażenie, że to nie popełnione przez niego zabójstwa ani los, jaki spotkał jego rodziców, naznaczyły go na całe życie, ale że dokonała tego właśnie kawa. Sam widok parującej filiżanki, roznoszący się wokół aromat palonych ziaren potrafił wywołać w nim tak wielką burzę emocji, taką furię, a czasem dreszcze obrzydzenia, że nie był w stanie nad sobą panować. To kawa popchnęła go do pierwszego morderstwa, to przez nią wylądował w zakładzie dla obłąkanych, to w końcu przez nią rozpadło się jego pierwsze małżeństwo. Jak widać, „szatański narkotyk” nie pozwolił mu nawet na wykonanie kopii tak ważnych dla niego zapisków…
Już w „Zimowej opowieści” Mark Helprin pokazał, że doskonale włada piórem i ma niepowtarzalny styl. Choć w przeciwieństwie do poprzedniej powieści, w „Pamiętniku…” brak jest elementów stricte fantastycznych, zawarty w nim realizm jest jakby przepełniony magią. Brzmi to paradoksalnie, a jednak opowieść snuta przez głównego bohatera jest tak nierzeczywista, że trudno dać jej w miarę, mimo że absolutnie trudno oskarżać go o puszczanie wodzy fantazji.
Książka jest zabawna, a jednocześnie nostalgiczna i momentami wzruszająca. Pokazuje przy tym przerysowany obraz współczesnego świata, można wręcz potraktować ją jak swego rodzaju satyrę na niemal każdy aspekt naszego życia – poczynając od polityki, ekonomii i religii, na relacjach międzyludzkich kończąc.
Helprin czaruje słowem i snutą przez siebie historią. Jej przewrotne zakończenie nadaje wielu wydarzeniom nowego wymiaru, a jednocześnie sprawia, że trudno książkę zakwalifikować do jednego gatunku. Ponownie więc autor wymyka się schematom i zaszufladkowaniu. Serdecznie polecam.
Premiera już 8 października!
Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.
Hmm, nie wiem, co o tej książce myśleć. Jakoś sceptycznie do niej podchodzę, bo ta kawa prowokująca do morderstwa, bohater też jakiś taki dziwny. Nie wiem po prostu, co z tym fantem zrobić.
OdpowiedzUsuńTo chyba jedna z tych książek, którą trzeba doświadczyć, aby poczuć jej wyjątkowość :) Sama nie czytałam ;)
UsuńJusssi - coś w tym jest, trudno oddać w kilkudziesięciu słowach atmosferę ponad 500-stronicowej książki :)
UsuńDominika - bohater jest... nietypowy, tego nie da się ukryć, ale w tej nietypowości ma w sobie coś, co sprawia, że naprawdę świetnie czyta się jego relację :)
Kusisz, może się okazać, że skutecznie :)
UsuńDzisiaj na jednym z forum przeczytałam, że twórczość autora jest wprost genialna. Twoja opinia mnie w tym utwierdza. Trudno oprzeć się takim opiniom. Tym bardziej, że widziałam na stronie znaku promocje. Nic tylko kliknąć :)
OdpowiedzUsuńGenialna to może określenie ciut na wyrost, ale na pewno jest nietuzinkowa :)
UsuńJuż Zimowa opowieść zainteresowała mnie i od kiedy wyszła, jestem ciekawa twórczości autora, choć nadal się za nią nie wzięłam. Cóż, wszystko przede mną ;)
OdpowiedzUsuńNie znam autora, choć zarówno tytuły jego książek czy okładki są mi z widzenia znajome. Twoja recenzja jest bodajże pierwszą, którą przeczytałam kiedykolwiek i muszę powiedzieć, że jestem zaintrygowana. Kawa, która prowokuje bohatera do morderstwa? xD Brzmi to irracjonalnie, niemalże groteskowo, a jednak czuję się potwornie zaintrygowana! Od której książki powinnam zacząć znajomość z autorem? Od tej czy "Zimowej opowieści"?
OdpowiedzUsuńTrudno porównać te dwie powieści, bo chociaż styl autora jest charakterystyczny i podobny w obydwu z nich, to jednak całkowicie się różnią. "Zimowa opowieść" to taka trochę współczesna baśń, "Pamiętnik..." zachowuje pozory realności :)
UsuńZamówiłam wczoraj, razem z "Zimową opowieścią" :) Taka fajna znakowa promocja się pojawiła na internetach, że trudno mi było się oprzeć ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie przyjemnej lektury :)
UsuńOstatnio mogłam kupić "Zimową opowieść", jednak wstrzymałam się. Teraz widzę, że twórczość Marka Helprina jest naprawdę ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto sięgnąć przynajmniej po jedną jego powieść i przekonać się, czy jego styl Ci pasuje :)
Usuńnie znam twórczości tego pana, ale przy odrobinie wolnego czasu postaram się to zmienić :)
OdpowiedzUsuńTeraz jest kolejna okazja, a mam nadzieję, że będą jeszcze następne i "Znak" wyda także pozostałe książki jego autorstwa :)
UsuńMusze się przekonać jakie wrażenie autor na mnie wywrzeć. Pora sięgnąć po jego książki. może po tę? :-)
OdpowiedzUsuńPrzegapiłam twoją recenzję książki. Jednak widzę, że warto po nią sięgnąć, bo właśnie wczoraj do mnie dotarła, a zapowiada się świetna uczta czytelnicza.
OdpowiedzUsuńTen autor coraz bardziej mnie intryguje :)
OdpowiedzUsuńMnie też, bardzie chyba ,,Zimową opowieścią", ale nie pogardziłabym i lekturą ,,Pamiętnika...".
Usuń